Przeczytałem umowę i podpisałem, założywszy że zmiana numeru będzie możliwa na żądanie. Zakładałem że system jest skomputeryzowany i taka operacja jest trywialna. Argument że w e-sklepie W OGÓLE nie można przenieść umowy z t-mobile pre-paid do t-mobile abonament tez jest zastanwiający i nie wiem czemu jest pomijany.
Przecież to nie jest odpowiedź na pytanie. Pytanie brzmiało - jak już moja pomyłka wyszła na jaw, to czemu nie można wywalić błędnie zawartej umowy i przeprowadzić procesu ponownie tym razem poprawnie?
W ogóle to rozbraja mnie jak wiele osób abstrahuje tutaj od faktu że umawianie się nie służy temu by niewolniczo trzymać się tego co się podpisalo, ale by uzyskać rezultat zadowalający obie strony. Umowa nie jest święta - można ją aneksowac, można ją wywalić do kosza i zawrzeć na nowo. Mozna wszystko - trzeba tylko zrozumieć o co chodzi drugiej stronie i chcieć. Większość osób
Nie ma zadnego bólu d--y. Telefonu NIE BRAŁEM, aparat mam swój. Umowę przeczytałem. Zakładałem po prostu że numerek jest ZMIENIALNY w każdym momencie na żądanie bez problemu, - skoro taką operację można zrobić przy zawieraniu nowej umowy, to można tez później. Jak abonent kopnie w kalendarz to numer się zwalnia i trafia do innej osoby. Itd itd. Technicznie jest to realizowalne, sądziłem że to jest prosta operacja na infolinii.
Tym gorzej dla nich w sensie że tym bardziej mają wyj?$#ne na zdrowy rozsądek a umowę traktują w oderwaniu od szerszego kontekstu (po co się ją zawiera? co chcą strony uzyskać? jak mogą zostać załatwione problemy i niejasności wynikłe z umowy? czy wszystkie informacje umowa zawiera? )
Czy ty człowieku potrafisz zrozumieć że umowy sa dla ludzi - że jeśli jest dobra wola to można je zmienić, aneksować a nawet wywalić do kosza i zawrzeć od nowa? Że postępowanie w przypadku takiej wątpliwości zalezy od rozeznania O CO CHODZI i dlaczego pretensje występują, że może te pretensje są choćby częściowo uzasadnione? Że problem może dotyczyc większej liczby osób? Że może warto eskalowac problem do osób decyzyjnych
Już to pisałem - można i po cebulę do sklepu chodzić z notariuszem prawnikami, rzeczoznawcami i spisywać formalną umowę kupna/sprzedaży by nie było żadnych wątpliwości co się kupuje, po co i jak to działa. Pewnie świat w którym tak się robi jest twoim mokrym snem zaczadzonego umysłowo legalisty, ale w świecie ludzi normalnie myślących - dopuszcza się w sposób dorozumiany zakładanie pewnych rzeczy (zwłaszcza jeśli nie sa jakąs w
Jakiej ustawy? Ja ci tłukę że umowa nie jest rzecz święta, umowy są dla ludzi. Można je zmieniac, można je zrywac, można zawierac na nowo. Mozna wszystko - jeśli jest dobra wola i zrozumienie dla argumentacji drugiej strony.
Dla ciebie KAŻDY problem, każdy spór w sprawie każdej umowy jest identyczny i redukuje się tylko do zapisu tego co literalnie na umowie bez żadnego szerszego kontekstu? Współczuję.
Podpisałem coś co mi odpowiadało, nie wiedząc że późniejsza zmiana numeru jest fizycznie NIEMOŻLIWA (dalej nie rozumiem czemu jest niemożliwa). W salonie i infolinii rozmawiałem grzecznie i kulturalnie i tam rozkładali ręce i nawet przyznawali mi w rację i przytakiwali że sytuacja z różnicą w usłudze w necie a w salonie jest bez sensu.
Dymy robię jedynie w internetach, bo sytuacja nie jest czarno-biała, nie jest tak jak ty sobie to wyobrazasz że w każdym przypadku pretensje mniejszego klienta wobec dużej korporacji sa nieuzasadnione, są jakimis kaprysami z
Heh, czuję się jakbym gadał z jakimś urzędnikiem z ZUS, czy US. Po prostu beton mentalny bez jakiejkolwiek elementarnej dystynkcji w rozumowaniu :) Ty redukujesz WSZYSTKIE spory w/s zawartych umów z automatu do jakichś kaprysów i autentycznych bulów d--y nie umiejąc nawet mentalnie założyć że część zastrzeżeń może być dobrze uzasadniona i użycie mózgu nakazywałoby pójść po prostu na rękę i zyskać zadowolonego klienta.
o, to tak jak z tobą, tyle że ja przestrzegam prawa i zapisów zawartych umów.
Nigdy nie odpisałes mi na to co napisałem już parę razy: umowy są dla ludzi. Mozna je aneksowac. Mozna je zmieniac. Można je rozwiązywać za porozumieniem stron. Mozna zrobić wszystko jeśli ma się dobrą wolę i rozumie konkretną sytuację. Umowy nie obowiązują w hermetycznym wyiedalizowanym świecie formalnym ale w złozonym świecie realnym gdzie wchodzi
Słuchaj, ja już wchodząc na stronę (która jest rozbudowana i umożliwia zakup WIELU różnych ofert) nie miałem szans dostać tego co chciałem. Po prostu - fizycznie tam nie ma takiej możliwości. Dzwoniłem już po fakcie do konsultanta i potwierdził to. Rozmowy są nagrywane więc można przesłuchać. Ja zadaję w takim razie proste pytanie: jaki sens wystawiania publicznego sklepu internetowego (samoobsługi) jeśli doradca na infolinii sam przyznaje że przed zakupem klient powinien dzwonić na infolinię i UPEWNIAC SIĘ czy aby w tym sklepie w ogóle można na pewno dostać to co się chce? Przecież dla laika który widzi napis t-mobile (duża firma, ma tysiące salonów) to jest całkowicie kontr-intuicyjne, to jest przyznanie się do tego że jeden z kanałów sprzedaży nie zawiera kompletnej informacji potrzebnej klientowi! Całkowicie kontr-intuicyjne jest że klient powinien już na wstępie, a priori, posiadać wiedzę o jakiejś ich wewnętrznej konkurencji i rozbieżności/niespójności ofert w kanale internetowym i salonach! Naprawdę nie widzisz tego?
Ponadto: jaki sens podpisywania już papierowej umowy jeśli okazuje się że trzeba być ekspertem telekomunikacyjnym i mieć głęboką wiedzę (tak jak Ty) o procesach biznesowych i technologicznych dużego telekomu
Wciąż brak odpowiedzi na pytania: jaki sens sklepy internetowego jeśli trzeba używac innych kanałów by upewniac się o ich wewnętrznych procesach biznesowych, co się da, co się nie da. Operacja którą ja chciałem od początku nie jest skomplikowana i od konsultanta usłyszałem że wiele osób o to pyta i prawdopodobnie niebawem DODADZĄ to na stronie. Pewnie zresztą zaprojketują to nieczytelnie i źle. Operacja którą chciałem POTEM może być skomplikowana
To tak jakbyś mówił że kupno biletu na tramwaj zależy od tego jakim numerem linii pojedziesz albo jaki będzie model tramwaju. Nie taki jest sens umowy. Sensem jest możliwość dzwonienia, internetowania, smsowania w określonym czasie, na terenie określonych krajów za określoną opłatą. Numer to tylko cyferka w systemie, identyfikator, 'pseudonim' pod jakim centrala cie widzi, sprawa infrastrukturalna czysto techniczna. Numery się zmienia, numery się przenosi między operatorami, między usługami w ramach tego samego operatora i tak dalej - taką wiedzę każdy chyba ma, co nie? Ja przed podpisaniem i odesłaniem tej umowy przez moment istotnie zastanawiałem się dlaczego widnieje tam nowy numer. Inne opcje (były obok - niezaznaczone) umożliwiały zawieranie umowy w trybie przeniesienia numeru od innego operatora. Nie było w ogóle opcji przeniesienia numeru WEWNĄTRZ tego samego operatora. Jak postępuje w tej sytuacji logicznie myślący człowiek i wiedzący że numery w ogólności (w tym: przy nowych umowach) przenosić się z łatwością daje? Zakłada że widocznie taka jest u nich procedura: dają umowę na nowy numer a przeniesienie tej 'ksywki' pod jaką widzi cię centrala telefoniczna czy system - jest kwestią po prostu zlecenia, banalnego telefonu na jakąś infolinię i dokonywane jest na żądanie o ile wykażesz że dysponujesz starym numerem (to mogą sami sprawdzić). Do głowy mi nawet nie przyszło że poważna firma może być tak zorganizowana że coś takiego może być jednocześnie:
Podsumujmy dyskusję. Rysuje się więc taki obrazek działalności sklepu internetowego t-mobile. Żeby z tego sklepu skutecznie skorzystac to przed podpisaniem czegokolwiek należy:
1) Solidnie doedukowac się w zakresie strategii biznesowej t-mobile (kontr-intuicyjne dla przeciętnego człowieka pojęcie że firma może konkurować sama ze
Dziecinne wyobrażenia.... Dobre sobie... Mogę podsumować to tak jak poniżej. Jak dla mnie to rysuje się następujący obrazek działalności sklepu internetowego t-mobile. Żeby z tego sklepu skutecznie skorzystac - wbrew temu co Ty sobie roisz - NIE WYSTARCZY przeczytac umowy którą ci podsyłają. Co to to nie! Przed podpisaniem czegokolwiek należy dodatkowo:
1) Solidnie doedukowac się w zakresie strategii biznesowej t-mobile (kontr-intuicyjne dla przeciętnego przedsiębiorcy pojęcie że firma może konkurować sama ze sobą - co JEST istotne dla mojego problemu bo faktycznie determinowało i wpływało na moje postępowanie i decyzję o podpisaniu umowy, czego ty nie ogarniasz swoim ciasnym umysłem)
2) Solidnie doedukowac się w zakresie nowego paradygmatu zakupów przez internet, wypracowanego przez t-mobile czyli znowuż kontr-intucyjnego dla przeciętnego człowieka (korzystającego MEGA często z PORZĄDNYCH usług webowych) poglądu iż funkcjonalna i czytelna usługa webowa jest zbędna - klient i tak powinien dzwonić do konsultanta i dowiadywac się co się tam właściwie przez ten internet da skutecznie zrobić a co nie. Brak tej dodatkowej edukacji znowuż wpływał na moje postępowanie i interpretację podpisywanej umowy czego ty znowu nie ogarniasz swoim umysłem.
Przeczytałem umowę i podpisałem, założywszy że zmiana numeru będzie możliwa na żądanie. Zakładałem że system jest skomputeryzowany i taka operacja jest trywialna. Argument że w e-sklepie W OGÓLE nie można przenieść umowy z t-mobile pre-paid do t-mobile abonament tez jest zastanwiający i nie wiem czemu jest pomijany.
Nie mam tam konta, ja miałem pre-paid.
Przecież to nie jest odpowiedź na pytanie. Pytanie brzmiało - jak już moja pomyłka wyszła na jaw, to czemu nie można wywalić błędnie zawartej umowy i przeprowadzić procesu ponownie tym razem poprawnie?
Tym gorzej dla nich.
W ogóle to rozbraja mnie jak wiele osób abstrahuje tutaj od faktu że umawianie się nie służy temu by niewolniczo trzymać się tego co się podpisalo, ale by uzyskać rezultat zadowalający obie strony. Umowa nie jest święta - można ją aneksowac, można ją wywalić do kosza i zawrzeć na nowo. Mozna wszystko - trzeba tylko zrozumieć o co chodzi drugiej stronie i chcieć. Większość osób
Nie ma zadnego bólu d--y. Telefonu NIE BRAŁEM, aparat mam swój. Umowę przeczytałem. Zakładałem po prostu że numerek jest ZMIENIALNY w każdym momencie na żądanie bez problemu, - skoro taką operację można zrobić przy zawieraniu nowej umowy, to można tez później. Jak abonent kopnie w kalendarz to numer się zwalnia i trafia do innej osoby. Itd itd. Technicznie jest to realizowalne, sądziłem że to jest prosta operacja na infolinii.
Tym gorzej dla nich w sensie że tym bardziej mają wyj?$#ne na zdrowy rozsądek a umowę traktują w oderwaniu od szerszego kontekstu (po co się ją zawiera? co chcą strony uzyskać? jak mogą zostać załatwione problemy i niejasności wynikłe z umowy? czy wszystkie informacje umowa zawiera? )
Czy ty człowieku potrafisz zrozumieć że umowy sa dla ludzi - że jeśli jest dobra wola to można je zmienić, aneksować a nawet wywalić do kosza i zawrzeć od nowa? Że postępowanie w przypadku takiej wątpliwości zalezy od rozeznania O CO CHODZI i dlaczego pretensje występują, że może te pretensje są choćby częściowo uzasadnione? Że problem może dotyczyc większej liczby osób? Że może warto eskalowac problem do osób decyzyjnych
Już to pisałem - można i po cebulę do sklepu chodzić z notariuszem prawnikami, rzeczoznawcami i spisywać formalną umowę kupna/sprzedaży by nie było żadnych wątpliwości co się kupuje, po co i jak to działa. Pewnie świat w którym tak się robi jest twoim mokrym snem zaczadzonego umysłowo legalisty, ale w świecie ludzi normalnie myślących - dopuszcza się w sposób dorozumiany zakładanie pewnych rzeczy (zwłaszcza jeśli nie sa jakąs w
Jakiej ustawy? Ja ci tłukę że umowa nie jest rzecz święta, umowy są dla ludzi. Można je zmieniac, można je zrywac, można zawierac na nowo. Mozna wszystko - jeśli jest dobra wola i zrozumienie dla argumentacji drugiej strony.
Dla ciebie KAŻDY problem, każdy spór w sprawie każdej umowy jest identyczny i redukuje się tylko do zapisu tego co literalnie na umowie bez żadnego szerszego kontekstu? Współczuję.
Podpisałem coś co mi odpowiadało, nie wiedząc że późniejsza zmiana numeru jest fizycznie NIEMOŻLIWA (dalej nie rozumiem czemu jest niemożliwa). W salonie i infolinii rozmawiałem grzecznie i kulturalnie i tam rozkładali ręce i nawet przyznawali mi w rację i przytakiwali że sytuacja z różnicą w usłudze w necie a w salonie jest bez sensu.
Dymy robię jedynie w internetach, bo sytuacja nie jest czarno-biała, nie jest tak jak ty sobie to wyobrazasz że w każdym przypadku pretensje mniejszego klienta wobec dużej korporacji sa nieuzasadnione, są jakimis kaprysami z
Rozumiem że chodzi o zmianę w trakcie umowy. Bo dla nowych umów taka zmiana jest jakoś bezproblemowa.
Ale co z rezygnacją umowy? Dlaczego nie da się w p$@$u wywalić całego abonementu (tak jakbym umarł) i natychmiast zawrzeć nowego?
Heh, czuję się jakbym gadał z jakimś urzędnikiem z ZUS, czy US. Po prostu beton mentalny bez jakiejkolwiek elementarnej dystynkcji w rozumowaniu :) Ty redukujesz WSZYSTKIE spory w/s zawartych umów z automatu do jakichś kaprysów i autentycznych bulów d--y nie umiejąc nawet mentalnie założyć że część zastrzeżeń może być dobrze uzasadniona i użycie mózgu nakazywałoby pójść po prostu na rękę i zyskać zadowolonego klienta.
Powtórzę to co napisałem: współczuję ludziom którzy robią z tobą jakiekolwiek interesy. "Nie mamy pana płaszcza, i co nam pan zrobi?".
Zero jakiegokolwiek rozróżnienia w rozumowaniu, redukcja wszystkiego do wąskiego kontekstu.
Nigdy nie odpisałes mi na to co napisałem już parę razy: umowy są dla ludzi. Mozna je aneksowac. Mozna je zmieniac. Można je rozwiązywać za porozumieniem stron. Mozna zrobić wszystko jeśli ma się dobrą wolę i rozumie konkretną sytuację. Umowy nie obowiązują w hermetycznym wyiedalizowanym świecie formalnym ale w złozonym świecie realnym gdzie wchodzi
Zobaczymy.
Słuchaj, ja już wchodząc na stronę (która jest rozbudowana i umożliwia zakup WIELU różnych ofert) nie miałem szans dostać tego co chciałem. Po prostu - fizycznie tam nie ma takiej możliwości. Dzwoniłem już po fakcie do konsultanta i potwierdził to. Rozmowy są nagrywane więc można przesłuchać. Ja zadaję w takim razie proste pytanie: jaki sens wystawiania publicznego sklepu internetowego (samoobsługi) jeśli doradca na infolinii sam przyznaje że przed zakupem klient powinien dzwonić na infolinię i UPEWNIAC SIĘ czy aby w tym sklepie w ogóle można na pewno dostać to co się chce? Przecież dla laika który widzi napis t-mobile (duża firma, ma tysiące salonów) to jest całkowicie kontr-intuicyjne, to jest przyznanie się do tego że jeden z kanałów sprzedaży nie zawiera kompletnej informacji potrzebnej klientowi! Całkowicie kontr-intuicyjne jest że klient powinien już na wstępie, a priori, posiadać wiedzę o jakiejś ich wewnętrznej konkurencji i rozbieżności/niespójności ofert w kanale internetowym i salonach! Naprawdę nie widzisz tego?
Ponadto: jaki sens podpisywania już papierowej umowy jeśli okazuje się że trzeba być ekspertem telekomunikacyjnym i mieć głęboką wiedzę (tak jak Ty) o procesach biznesowych i technologicznych dużego telekomu
Wciąż brak odpowiedzi na pytania: jaki sens sklepy internetowego jeśli trzeba używac innych kanałów by upewniac się o ich wewnętrznych procesach biznesowych, co się da, co się nie da. Operacja którą ja chciałem od początku nie jest skomplikowana i od konsultanta usłyszałem że wiele osób o to pyta i prawdopodobnie niebawem DODADZĄ to na stronie. Pewnie zresztą zaprojketują to nieczytelnie i źle. Operacja którą chciałem POTEM może być skomplikowana
To tak jakbyś mówił że kupno biletu na tramwaj zależy od tego jakim numerem linii pojedziesz albo jaki będzie model tramwaju. Nie taki jest sens umowy. Sensem jest możliwość dzwonienia, internetowania, smsowania w określonym czasie, na terenie określonych krajów za określoną opłatą. Numer to tylko cyferka w systemie, identyfikator, 'pseudonim' pod jakim centrala cie widzi, sprawa infrastrukturalna czysto techniczna. Numery się zmienia, numery się przenosi między operatorami, między usługami w ramach tego samego operatora i tak dalej - taką wiedzę każdy chyba ma, co nie? Ja przed podpisaniem i odesłaniem tej umowy przez moment istotnie zastanawiałem się dlaczego widnieje tam nowy numer. Inne opcje (były obok - niezaznaczone) umożliwiały zawieranie umowy w trybie przeniesienia numeru od innego operatora. Nie było w ogóle opcji przeniesienia numeru WEWNĄTRZ tego samego operatora. Jak postępuje w tej sytuacji logicznie myślący człowiek i wiedzący że numery w ogólności (w tym: przy nowych umowach) przenosić się z łatwością daje? Zakłada że widocznie taka jest u nich procedura: dają umowę na nowy numer a przeniesienie tej 'ksywki' pod jaką widzi cię centrala telefoniczna czy system - jest kwestią po prostu zlecenia, banalnego telefonu na jakąś infolinię i dokonywane jest na żądanie o ile wykażesz że dysponujesz starym numerem (to mogą sami sprawdzić). Do głowy mi nawet nie przyszło że poważna firma może być tak zorganizowana że coś takiego może być jednocześnie:
a) niewykonalne
Podsumujmy dyskusję. Rysuje się więc taki obrazek działalności sklepu internetowego t-mobile. Żeby z tego sklepu skutecznie skorzystac to przed podpisaniem czegokolwiek należy:
1) Solidnie doedukowac się w zakresie strategii biznesowej t-mobile (kontr-intuicyjne dla przeciętnego człowieka pojęcie że firma może konkurować sama ze
1) Solidnie doedukowac się w zakresie strategii biznesowej t-mobile (kontr-intuicyjne dla przeciętnego przedsiębiorcy pojęcie że firma może konkurować sama ze sobą - co JEST istotne dla mojego problemu bo faktycznie determinowało i wpływało na moje postępowanie i decyzję o podpisaniu umowy, czego ty nie ogarniasz swoim ciasnym umysłem)
2) Solidnie doedukowac się w zakresie nowego paradygmatu zakupów przez internet, wypracowanego przez t-mobile czyli znowuż kontr-intucyjnego dla przeciętnego człowieka (korzystającego MEGA często z PORZĄDNYCH usług webowych) poglądu iż funkcjonalna i czytelna usługa webowa jest zbędna - klient i tak powinien dzwonić do konsultanta i dowiadywac się co się tam właściwie przez ten internet da skutecznie zrobić a co nie. Brak tej dodatkowej edukacji znowuż wpływał na moje postępowanie i interpretację podpisywanej umowy czego ty znowu nie ogarniasz swoim umysłem.
3)