Siedzę w pracy, projekty porobione, szef pojechał, za dużo ludzi w biurze więc głupio wyciągać książkę, więc może wróćmy na chwilę do Azji... Był już opisany sport i wielkie zwycięstwa, skupmy się tym razem na czymś przyziemnym, bliższym każdemu z nas, mianowicie na alkoholu. Wiem, wiem temat wałkowany setki razy ale nie w przypadku kiedy pijesz z 10latkami wódę... a przynajmniej fizycznie uwarunkowanymi do picia alkoholu 10latkami. Tajwańczycy jak i większość Azjatów ma problem z enzymem odpowiedzialnym za detoksykacje mocnych trunków (tutaj jakiś chemik albo biolog mógłby uzupełnić te informację o szczegółowy opis) przez co imprezy z nimi przybierają najdziwniejszy obrót jaki można sobie wyobrazić. Sam nie jestem jakimś konkretnym opojem, raczej w kulminacyjnym momencie żegnam się po angielsku, a potem budzę w domu na losowym meblu po przejściu na piechotę połowy miasta, niż jako główny watażka spijam cały a-----l i bełkoczę do obcych Karyn do białego rana. Nadmieniam, bo trzeba wiedzieć, że nawet z takim średniakiem nasi wschodni przyjaciele wypadają bardzo słabo, o czym zaraz się dowiecie.
@typowa_zielonka: ahahahahhahahahaha o k---a. ale smiechowe. ja p------e. komunistyczna k---a co się upasła na krawiwcy pokolenia twoich dziadków i rodziców, brechta się z religii. no tak się smieję, że aż mi się brzuch trzęsie.