@zdanek734: no wiesz co jak piszesz, ze jest tak kosmiczna roznica to juz nie jestem pewien. Kupilem kiedys zestaw linek i pancerzy na alledrogo i tam jak mi przyslali linki przyciete itd, to oni juz je wypakowali i pocieli, to czy byly jeszce nowki? Nie wiem, ale jak wsiadlem potem na rower to nie poczulem rozpierajacej radosci miedzy posladkami, wiec teraz mam watpliwosci
@fixie: @michnic: Kupiłem. Culebro. Tylko do środka ramy nie zagladnalem. Mam nadzieję, że nic nie przegapiłem. Wszystko czyste, bez obić, skrzywienia itp. Kurczę, ale różnica, jak wsiadłem. Jedyne co...to linka na nierownosciach tłucze się w ramie, bo jest prowadzona środkiem. Cieszę się mocno. Dzięki @fixie za poradę i cierpliwość. @michnic - ta gloria o izotonikach niepotrzebna.
@stanton7: dzięki. ale kalorie leciały faktyczne szybko, jadłem i od razu byłem głodny. No i jeszcze upał... Jutro napiszę więcej, tzn. dziś ale później jak wypocznę
@wspodnicynamtb: Miało być 200, owszem...ale gdzieś tam z tyłu głowy zasadzałem się na trzy stówki. Czas taki jak Wasz. Ale miałem o wiele bardziej płasko.
@nunczaqo: Heh, prawie robi wielką różnicę. W jeżdżeniu po Polsce jednym z największych zaskoczeń ludzi to "górzysta" Warmia i Mazury oraz Pomorze - okolice Trójmiasta szczególnie. :)
Koniec wyprawy rowerowej 2015. Tarnów - Jelenia Góra - Legnica 8 dni. 9 osób. Przejechaliśmy 638 km. W sumie wjechaliśmy na wysokość 4210m. Zajęło nam to 37 godzin i 6 minut.
Dzień siódmy. Krótko, bo 53. Ale za to malowniczo. Dojechaliśmy do celu - Jelenia Góra. Wiatr zabierał jedną trzecią kręcenia. Na wprost, z boku, na zmianę.
@maxPL: Coś się skrobnie, ale to dopiero przy desktopie. :-) Tak, pociągiem. Co roku tak robimy, żeby nie zataczać koła. Nie wiem czemu, ale nie lubię wracać rowerem do miejsca, z którego wyjechałem..:-)
Szósty dzień. Nie trzeba mówić, że Góry Stołowe i Góry Sowie mają swój niepowtarzalny klimat. Jeśli ktoś jeszcze nie był, a ma czas powłóczyć się po tych rejonach, posłuchać ich historii...zachęcamy.
Mało. Dzień piąty. Mało kilometrów. Pogoda wredna. Wiało jak na Morzu Północnym. Zjazdy od Złotego Stoku w stronę Kłodzka to walka z kierownicą i podmuchami. Na szczęście nie było ogromnego ruchu. Złoty Stok czyli kopalnia. Ekipa trochę połaziła pod ziemią. Wyszło na dobre, bo najgorszy deszcz wtedy przeszedł. Dziś nie spotkaliśmy ŻADNEGO rowerzysty na trasie. Czy to znak, że trzeba było sobie dać spokój z jeżdżeniem? Nieee....jutro walim na Walim, a docelowo Wałbrzych. Niespecjalnie długa droga, ale jak sprawdzą się prognozy....będzie ciężko.
Dzień 4. W pierwszy był upał, w drugim upał i górki, w trzecim upał, górki i wiatr, a dziś upał górki wiatr i kapcie. Awaryjny dzień. Dwa kapcie. Złamana przerzutka. Korba stuka jak werbel. Taki los. Ładne okolice. Prudnik, Nysa, Paczków, Ząbkowice. Skróty "dla rowerów" dały nam w kość, więc wyjechaliśmy na główną. Mmmm....ten zjazd do Nysy od Prudnika...super. Dziękujemy wszystkim mobilkom, zwłaszcza dużym, za cierpliwość. Dziewczyny się zawzięły i kręcą nieźle. Teraz przed nami etapy krótkie, bo raczej krajoznawcze. Góry Stołowe. Może Sowie.
#rower
@zdanek734: no wiesz co jak piszesz, ze jest tak kosmiczna roznica to juz nie jestem pewien. Kupilem kiedys zestaw linek i pancerzy na alledrogo i tam jak mi przyslali linki przyciete itd, to oni juz je wypakowali i pocieli, to czy byly jeszce nowki? Nie wiem, ale jak wsiadlem potem na rower to nie poczulem rozpierajacej radosci miedzy posladkami, wiec teraz mam watpliwosci