@jarzynka j----e obrzydlistwo
To co teraz napiszę może byłoby śmieszne, jakby było tylko pastą na wykopie. Ale k---a nie jest.
Od kilku miesięcy jestem typowym drobnym polskim przedsiębiorcą, wynajmuję kilka metrów kwadratowych w PRLowskim budyneczku i śmie nazywać się biznesmenem. A co naturalne w tej sytuacji sporadycznie wpadają do mnie kumple z jakimś alko, a z miesiąc temu z dwoma typowymi Mirkami mieliśmy wyjątkowy wieczór - kubełek z KFC, bateria najostrzejszych sosów jakie mieliśmy w domach, browary i łupanie w SpaceTeam ;) Ten wieczór niespodziewanie stał się zaczątkiem serii niefortunnych zdarzeń.
Wchodzę dzisiaj do biura i mówię do siebie - no k---a, j---e. I to tak zwyczajnie, powszednio. J---e gównem. Była 7ma rano więc stwierdziłem że dopóki nie wypiję kawy to mogę po pas w gnoju siedzieć a nic nie mam zamiaru z tym zrobić. Czarna najważniejsza. Potem wyjechałem coś zawieźć na miasto, sztrucla oddać na warsztat, z chaty wziąłem rower i wróciłem do roboty. Wchodzę do biura i tak jak wcześniej - zwyczajnie i powszednio. J---e. Otwieram podręcznik na takie sytuacje, pierwszy krok wskazany przez autora - sprawdź podeszwę. Rzeczywiście, CSI Marcin stwierdza jakieś ślady obcych substancji. Przejechałem podeszwą parę razy po trawie i pochlapałem w kałuży przed biurem aż stopień czystości uznałem za zadowalający. No ale wchodzę do biura a tam dalej j---e. Zwyczajnie i powszednio. Gównem.
Drugim krokiem było namierzenie źródła zapachu. Obwąchałem całe biuro i epicentrum tego wrzoda na dupie zlokalizowałem pod biurkiem. NO TAK!!! - pomyślałem. Wniosłem jakieś dziadostwo pod podeszwą i się rozniosło mikrocząsteczkami na podłodze pod biurkiem, czyli tam gdzie spędzam 90% czasu. No trudno, zmywam podłogę.
Od kilku miesięcy jestem typowym drobnym polskim przedsiębiorcą, wynajmuję kilka metrów kwadratowych w PRLowskim budyneczku i śmie nazywać się biznesmenem. A co naturalne w tej sytuacji sporadycznie wpadają do mnie kumple z jakimś alko, a z miesiąc temu z dwoma typowymi Mirkami mieliśmy wyjątkowy wieczór - kubełek z KFC, bateria najostrzejszych sosów jakie mieliśmy w domach, browary i łupanie w SpaceTeam ;) Ten wieczór niespodziewanie stał się zaczątkiem serii niefortunnych zdarzeń.
Wchodzę dzisiaj do biura i mówię do siebie - no k---a, j---e. I to tak zwyczajnie, powszednio. J---e gównem. Była 7ma rano więc stwierdziłem że dopóki nie wypiję kawy to mogę po pas w gnoju siedzieć a nic nie mam zamiaru z tym zrobić. Czarna najważniejsza. Potem wyjechałem coś zawieźć na miasto, sztrucla oddać na warsztat, z chaty wziąłem rower i wróciłem do roboty. Wchodzę do biura i tak jak wcześniej - zwyczajnie i powszednio. J---e. Otwieram podręcznik na takie sytuacje, pierwszy krok wskazany przez autora - sprawdź podeszwę. Rzeczywiście, CSI Marcin stwierdza jakieś ślady obcych substancji. Przejechałem podeszwą parę razy po trawie i pochlapałem w kałuży przed biurem aż stopień czystości uznałem za zadowalający. No ale wchodzę do biura a tam dalej j---e. Zwyczajnie i powszednio. Gównem.
Drugim krokiem było namierzenie źródła zapachu. Obwąchałem całe biuro i epicentrum tego wrzoda na dupie zlokalizowałem pod biurkiem. NO TAK!!! - pomyślałem. Wniosłem jakieś dziadostwo pod podeszwą i się rozniosło mikrocząsteczkami na podłodze pod biurkiem, czyli tam gdzie spędzam 90% czasu. No trudno, zmywam podłogę.
Przesyłkę InPost opłaca wygrywający.
Losowanie dzisiaj o 21.
Udziału nie biorą: zielonki, użytkownicy z tagów pato mma gal