Terminal drugi lotniska Heathrow. Codziennie przewija się przez niego ponad 50 tysięcy pasażerów. Wielu z nich spędza tutaj nawet kilka godzin, oczekując na przesiadkę lub spóźniony samolot. Skazani są na długie czekanie na niewygodnej ławeczce albo przesiadywanie w jednej z licznych restauracji. Niektórzy mężczyźni byliby skłonni sporo zapłacić, aby takie chwile spędzić w przyjemniejszych warunkach. Właśnie wśród nich młode sprzątaczki dostrzegły znakomitą grupę docelową klientów. Z mistrzowskim zmysłem marketingowym wychwyciły rynkową niszę i ulokowały swój biznes tam, gdzie jeszcze nigdy nie pojawiła się konkurencja. Jedna z dziewczyn szła z klientem do toalety, a koleżanki pilnowały drzwi. Zastawiały wejście mopem i tłumaczyły grzecznie pasażerom, że ubikacje są w trakcie sprzątania. Chwila sam na sam z atrakcyjną obsługą lotniska kosztowała od 20 do 30 funtów. Sprawa wyszła na jaw po skargach pasażerów. Zwracali uwagę, że toalety są często zamknięte, a sprzątanie trwa nawet kilkadziesiąt minut. To pogrążyło dziewczyny i ich nieźle prosperujący biznes. Proceder kwitł co najmniej od kilku miesięcy, ale afera wybuchła dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia. W sprawę zamieszanych jest siedem pań. Wszystkie zostały natychmiast zwolnione. Możliwe jednak, że było ich więcej. Przewrażliwiona ochrona lotniska uważnie przegląda teraz archiwalne taśmy z kamer CCTV i podejrzanie patrzy na wszystkie nietypowe zachowania pracowników firmy sprzątającej. (ONET.PL) #kiedystobylo #gimbynieznajo #p0lka #divyzwykopem