Są lepsze sposoby, bardziej medyczne. Ten o którym mówisz jest praktykowany przez ludy tubylcze.
O ile dobrze pamiętam to stosuje się jakiś preparat, który powoduje, że robak umiera i ulega zwapnieniu. Niemniej jednak nosisz go już w sobie do końca życia (chyba).
O ile dobrze pamiętam to stosuje się jakiś preparat, który powoduje, że robak umiera i ulega zwapnieniu. Niemniej jednak nosisz go już w sobie do końca życia (chyba).
Posiadanie takiej choroby, o przebiegu tak przewlekłym jak na załączonym zdjęciu może wywołać szereg zaburzeń psychicznych jak depresje, zaburzenia osobowości itd. oraz przeświadczenie o byciu wampirem (no bo pod działaniem słońca się rozpadam, moje zęby wyglądają jak kły, picie krwi łagodzi objawy).
Dalej nie widzisz co to ma wspólnego z chorobami psychicznymi?
Jeżeli nie to przeczytaj ostatni
Możliwy jest przecież taki łańcuch przyczynowo skutkowy:
ciężki przypadek porfirii -> pojawienie się zaburzeń psychicznych np. depresji, zaburzeń osobowości, schizofreni -> przeświadczenie o byciu wampirem -> pojawienie się wampiryzmu klinicznego.
I wtedy logiczne tłumaczenie pacjentowi, że nie jest wampirem da tyle samo, co podawanie Neilowi logicznych argumentów na to, że jego ciało istnieje.
Albo skąd pierwsi ludzie, którzy zerwali rumianek wiedzieli, że po uważeniu z niego wywaru ten ma działanie przeciwzapalne?
To pytania tego samego typu. :)
Trzeba tylko znać hiszpański (bo to chyba hiszpański)?