Znowu przychodzi najgorszy dla mnie czas pod względem samopoczucia. Na dworze piękna pogoda, ludzie wychodzą na spacery, organizują grille, imprezy, wspólne wakacje, a ja się temu tylko przyglądam i im zazdroszczę wspólnego spędzania czasu, bo ja, ze względu na to, że zaniedbałem swoje uspołecznianie się w czasach liceum i studiów, jestem odludkiem, nie umiem i nigdy nie nawiązałem z nikim głębszych relacji, czy to przyjacielskich, czy miłosnych.
Z drugiej strony lubię spędzać czas w samotności, zwłaszcza gdy uda mi się zmobilizować do nauki (czy to języka, czy jakichś nowych przydatnych w życiu zawodowym). Tak się przyzwyczaiłem do samotnego życia, że boję się, że mogę już nie być w stanie wejść w żaden związek, jeśli w ogóle jest to nadal możliwe, jeśli w moim wieku (29 lat) jeszcze nigdy nie miałem dziewczyny. Co jakiś czas mam ochotę na jakieś spotkania, aktywnie spędzony czas z ze znajomymi, obejrzeć z bliską osobą film w swoich objęciach, ale też nie zawsze. Jednak tak jak kilka lat temu, chcąc naprawić błędy z przeszłości, nie odmawiałem żadnego zaproszenia za imprezy, tak teraz coraz trudniej wyciągnąć mnie z domu.
@chinskitranslator: Wysyp s-----------h 25-30 latków jest spowodowany ogólnodostepnymi pornusami, lata 2000-2005 zaczął się szybki internet, zachęcający do walenia konia nałogowo
Z wpisem odpierniczam dzisiaj fuszerę, bo jestem nieco zmęczony. Trochę mam wahania nastroju, łatwo mi wpaść ostatnio w melancholię, przygnębienie, ale tak naprawdę wystarcza, żebym skoncentrował się na czymś porządnie, na czymś na czym mi zależy i nagle czuję się inaczej. W ogóle miałem popołudnie dość nerwicowe, jak za starych, niedobrych czasów. Plus jest jednak taki, że jedna z moich metod terapeutycznych okazała się być sukcesem. Wyuczyłem
#nofapchallenge