Po przejrzeniu wczorajszego znaleziska "
Tragiczny bilans świątecznego weekendu" postanowiłem sprawdzić jak jest naprawdę. I wiecie co? Miałem rację w
tym komentarzu. Dane do szybkiej analizy brałem
stąd.
Faktycznie, w porównaniu z zeszłymi świętami, wypadków było dużo więcej. I faktycznie najprawdopodobniej miało to związek z pogodą (w zeszłym roku w grudniu mieliśmy śnieg).
Jednak w porównaniu do reszty grudnia (zarówno 2010 jak i 2011) wypadków było wyraźnie
mniej! A zakładając, że w okresie okołoświątecznym mamy większe natężenie ruchu, tych wypadków było stosunkowo
jeszcze mniej.
Podobne zjawisko obserwujemy w okolicach Zaduszek. Jedynie w Wielkanoc nie widać, aby statystyki drgnęły w jakimkolwiek kierunku (lecz znów zakładając, że natężenie ruchu jest większe...)
Wnioski z tego takie, że wcale tak tragicznie nie jest. Wręcz przeciwnie - w okolicach świąt (być może nawet w wyniku apeli policji) wypadków jest
mniej! Może jest tak, że ci co mają zaliczyć dzwona i tak go zaliczą a dodatkowi "niedzielni" kierowcy nie mają wpływu na statystykę? Na to ciężko mi odpowiedzieć, a jakie jest wasze zdanie? Teorii pewnie można wysnuć wiele, dziwi mnie tylko to, że zwykle słyszy się o tragicznych statystykach świątecznych.
Poniżej tak kochane przez wykopowiczów tabelki i wykresy, w liczbie sztuk: po jednym.
Komentarze (3)
najlepsze
Jaki jest sens porównywać tendencje miesięczne grudnia z lipcem?
Wystarczyłoby zostawić 2 kreski - 2 grudnie i już dałoby się coś zobaczyć. Jakbyś miał więcej danych to mógłbyś pokusić się o bilans roczny z porównaniem.