W Internecie nie ma rzeczowej opinii na temat działalności Intex.pl. Stąd postanowiłem napisać ten artykuł i przestrzec przed zakupem. Nie zgadzam się z praktykami firmy i nie życzę nikomu, żeby przechodził przez to co ja.
Firma jest zarejestrowana na jednoosobową działalność gospodarczą AMERTECH ROBERT MATYSIAK. Gdy spróbujecie wpisać w wyszukiwarkę Google - intex opinie lub intex.pl opinie - nie pokaże wam się żadna strona z opiniami, ale gdy wpiszecie AMERTECH ROBERT MATYSIAK opinie, dowiecie się, że:
"Tragedia! Ignorancja na najwyższym poziomie. Brak kompetentnej osoby do rozmowy. Pan z działu reklamacji to jakaś porażka, odpowiedzi chamskie i proste. Nie polecam!"
"Poziom komunikacji dramat"
"Nie polecam . Dwa miesiące czekam na cześć , okazuje się że firmy zewnętrzne kupujące hurtem mają pierwszeństwo !!!!"
"Zamówiony zestaw basen + kilka przydasi pod basen. Przyszły przydasie, basenu nie ma. Kontakt tel. i informacja że na maila. Drugi dzień mija, ponowiłem informację na maila i cisza. Poczekam grzecznie 3 dzień. Potem uruchamiam procedury prawne."
"Kompletne nieporozumienie, patologia handlu i buractwo." itd.
Przed zakupem sprawdzałem, czy strona Intex.pl nie ma negatywnych opinii i żadnej nie znalazłem (wtedy nie wiedziałem, że muszę szukać pod inną nazwą) postanowiłem więc zamówić od nich, jako oficjalnego dystrybutora Intex, basen SPA (dmuchane jacuzzi). Jak wielki błąd zrobiłem dowiedziałem się, gdy próbowałem skorzystać z gwarancji/rękojmi.
Skontaktowałem się z firmą, ponieważ przed upływem roku silnik basenu zaczął szwankować, wydawał metaliczne odgłosy zrobił się znacznie głośniejszy. Poprosiłem o wizytę serwisantów na miejsce - spakowanie i odesłanie basenu wydawało mi się szalonym pomysłem. Odpowiedzieli mi, że nie mają takiej usługi.
Poprosiłem więc o przysłanie kuriera po odbiór paczki, nie miałem pojęcia jak mam nadać paczkę o takich gabarytach. Otrzymałem wiadomość, że mam wysłać samemu, a oni zwrócą pieniądze za przesyłkę (tak też mają zapisane w regulaminie). Zgodziłem się, wszystko przygotowałem, znalazłem firmę, która podjęła się przewozu i nadałem na własny koszt. Zwrotu za wysyłkę nie otrzymałem do tej pory.
W międzyczasie, podczas korespondencji e-mail z właścicielem firmy, było bardzo niemiło. Miałem problemy, żeby się z nim dogadać, robił mi na złość i naprawiał basen znacznie dłużej niż powinien. W konsekwencji doszło między nami do kłótni i oboje się poobrażaliśmy.
Basen wrócił do mnie z serwisu zapakowany w podobny sposób jak go wysłałem. Na kartonie była przyklejona kartka A4 z informacją, że przewód do basenu został naprawiony, chociaż zgłaszałem głośną i niepokojącą pracę silnika. Otworzyłem paczkę przy kurierze, basen był w środku, wszystko wyglądało bez zastrzeżeń, więc go odebrałem.
Po rozpakowywaniu zobaczyłem, że przenośny ekran, który steruje silnikiem basenu jest porysowany, mocne rysy jak od gwoździa, nie jakaś ryska, która mogła zdarzyć się w transporcie. Od razu napisałem wiadomość do sprzedającego, ale od tej chwili sprzedawca przestał odpowiadać.
Machnąłem na to ręką, pomyślałem że może uda się wymienić szybkę. Podłączyłem cały sprzęt i okazało się, że silnik działa jeszcze głośniej, a dodatkowo została popsuta podstawowa funkcja basenu, która działała przed wysłaniem. Wszystko zapakowałem, przygotowałem pismo z odstąpieniem od umowy i wysłałem do firmy AMERTECH ROBERT MATYSIAK.
Po dwóch tygodniach od doręczenia, otrzymałem wiadomość, z zupełnie innego adresu e-mail niż dotychczas, podpisał się jakiś "Konrad" i napisał, że gdy oni odesłali silnik, to on działał idealnie, a wyświetlacz to sam porysowałem. Więc nie przyjmują odstąpienia od umowy, mam wysłać kuriera, żeby odebrać od nich basen.
Stwierdziłem, że tego już za wiele. Poszedłem do kancelarii adwokackiej, pani mecenas sprawdziła korespondencję, zapoznała się ze sprawą i przyznała mi rację. Napisała pismo, ponaglające do zwrotu za koszty wysyłki oraz koszty urządzenia, łącznie ponad 5000 zł. Sprzedawca nie odpowiedział na pismo, a pani mecenas rozłożyła ręce i stwierdziła, że u niej koszt założenia sprawy cywilnej to 4000 zł.
Zgłosiłem sprawę do UOKiK, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
Zgłosiłem sprawę do rzecznika praw konsumenta. Rzecznik napisał pismo do sprzedawcy w mojej sprawie, pod groźbą kary, że jeżeli sprzedawca nie odpisze, to nałoży na niego karę powyżej 2000 zł. Sprzedawca odpisał rzecznikowi, że basen działa, nie ma sobie nic do zarzucenia i podtrzymuje swoje stanowisko. Kary uniknął.
Napisałem pismo do sprzedawcy za pośrednictwem internetowej platformy komisji europejskiej, ale również nie przyniosło to żadnego efektu.
Obecnie, gdy już zobaczyłem jak wygląda dochodzenie swoich praw konsumenckich, mam tego dość. Pewny swoich racji, nie mogę nic zrobić, aby działania sprzedawcy były sprawiedliwe i zgodne z obowiązującym prawem. Wygląda na to, że żyjemy w kraju, w którym osoby robiące "tego typu biznes", by nie nazwać tego wprost, są bezkarne.
Poprosiłem więc sprzedawcę o informację, kiedy mogę przysłać kuriera po basen, ale już nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Basenu nie zwrócił mi do tej pory.
W związku z powyższym, chociaż nie dzielę się swoimi przemyśleniami w Internecie, postanowiłem napisać tą wiadomość.
Komentarze (2)
najlepsze