W latach 80tych - będąc u babci - zawsze podziwiałem ciągle palącą się świeczkę po obrazem świętym. Bez baterii, chyba tylko do gniazdka. Paliła się zawsze - w dzień i w nocy. A potem chodziliśmy z babcią po dary do kościoła. Wtedy pierwszy raz w życiu zjadłem banana (prawdziwego żółtego banana). Adrenalinę pamiętam do dzisiaj.
Komentarze (1)
najlepsze