To jak, dzietność spada czy nie? Nie wyobrażam sobie mieć dzieci i nie mieć auta, bądź co gorsza szukając miejsca do zaparkowania z płaczącymi dziećmi. Pewnie mieszkanka też przystosowane do zakładania rodzin, nie? Komfortowe, rodzinne 35mkw xD xD
@pytlar: sporo się najeździłem w życiu komunikacją miejską i odkąd zacząłem jeździć swoim pierwszym samochodem (starą wypierdzianą laguną 2 po dziadku) to wolałbym iść na pieszo do centrum niż wsiąść znowu w autobus w lecie. A z wózkiem i dzieciakiem to już w ogóle sobie nie wyobrazam takiej podróży.
@lalabomba: no kurde, żeby zobrazować sytuację: musisz jechać z dzieckiem do lekarza w centrum poza godzinami szczytu.
Sytuacja 1 - posiadasz samochód - zapinasz dziecko w fotelik, schodzisz z fotelikiem do auta, jedziesz do celu, może będą korki więc stracisz parę minut. Wychodzisz z auta, wyciągsz fotelik, idziesz do lekarza, wracasz, zapinasz fotelik, wracasz do domu, wnosisz dziecko z fotelikiem na 3cie piętro, odpinasz dzieciaka, koniec. Poświęcony czas - pewnie około godziny
Sytuacja 2 - nie posiadasz samochodu - łapiesz gondole, wkładasz dziecko do gondoli, zostawiasz na górze, schodzisz na dół ze stelażem od wózka, zostawiasz na dole, wbiegasz na górę, łapiesz gondole, schodzisz na dół, wpinasz w wózek, idziesz na autobus. W autobusie masz fart, bo zmieścisz się z wózkiem bo to nie godziny szczytu i możesz spokojnie wejść. Po drodze odganiasz sie od starych bab #!$%@?ących jakie śliczne dziecko, modlisz się, zęby się nie zesrało i nie zaczęło wyć bo chyba CIę zlinczują w tym autobusie. Wysiadasz, masz przesiadkę, czekasz na autobus 10 minut, dziecko się zesrało. Co teraz? Sam nie wiem co w tej sytuacji, przebierasz w wózku? Ciężki temat. No ale pomińmy to, wsiadasz do następnego autobusu, są korki wiec stoisz w korku. Klimatyzacja nie działa, gorąco jak w dupie. Wysiadasz, masz 10 minut spacerem do lekarza, po drodze #!$%@? chodnik bo remont więc musisz przejść ulicą, modlisz się żeby nie #!$%@?ło Was auto idąc ulicą. Docierasz do lekarza, wychodzisz znowu idziesz na autobus, spóźniłeś isę więc czekasz 15 minut na następny. Przyjeżdża ale juz godziny szczytu więc #!$%@? po brzegi, wpychasz się z wózkiem i oddychasz czyjąś pachą jednocześnie pilnując żeby nikt Ci dziecka nie #!$%@?ł łokciem na zakrętach. Wysiadasz, przesiadka, znowu 10 minut oczekiwania na następny, wsiadasz, znowu jedziesz, dziecko zesrało się po drodze drugi raz, chce jeść, pić, wyje, płacze, sodoma
Okoliczni mieszkańcy z pewnością się ucieszą, gdy przybędzie im kilkadziesiąt samochodów zajmujących miejsca parkingowe. Miasto robi wszystko, by utrudnić życie swoim mieszkańcom. Z reguły najgłośniej drą mordy kanalie zwące się "aktywistami miejskimi", którzy nigdy nawet nie byli w miejscu problemu, na którego temat się wypowiadają.
@efceka: Na osiedlu gdzie mieszkałem, przyjezdni urządzili sobie P&R. Zostawiali auta na chodnikach i trawnikach. Spółdzielnia założyła szlabany i się skończyło. Przed szlabanami, zaparkowane samochody miały blachy z całej Polski. Po szlabanach, pojedyńcze sztuki. Kiedyś zdarzyło mi się zapytać przyjezdną, czy pod swoim blokiem na strzeżonym osiedlu też trawniki rozjeżdża? Ona na to że nie ma gdzie parkować. To niech, k...a, przyjeżdża pekaesem ze swojej wiochy, a nie moje trawniki
Polskie cebulactwo i tak kupi, a potem będzie narzekać że nikt nic nie robi żeby były jakieś miejsca parkingowe. Zasada jest prosta. Jakby nikt nie chciał takiego mieszkania, to deweloper skończyłby z potężną stratą i następnym razem by się dwa razy zastanowił. A tak to standardowo zejdzie na pniu i jedziemy dalej ;)
@ameneos: No, ja popieram, im więcej biedoty zostanie pozbawione aut i możliwości swobodnego przemieszczania się, tym mnie będzie wygodniej jeździć autem po mieście. #!$%@?ć biedę, po co biedakowi auto, jeszcze by mógł żyć godnie. Nie dla psa kiełbasa. 60 na karku, albo dwóka dzieci, śnieg, deszcz, noc? To nic, #!$%@? se na rowerku, wyjdzie ci na zdrowie.
@ameneos: Rower nie jest rozwiązaniem na wszystko (mimo, że sam tak dojeżdżam do pracy). Jeśli ma się dzieci, to trzeba też mieć samochód. To fakt niepodważalny.
W sumie jakaś logika w tym jest. Jeżeli podnosimy zagęszczenie na m2 podnosimy ilość miejsc parkingowych, a nie poszerzamy ulic to musi jebnąć. Patrząc obiektywnie to dobry pomysł. Kupujący ma świadomość.
@ZostaneMistrzem: Oczywiście może kupić w innej lokalizacji. Codziennie jeżdżę po Wawie idzie oszaleć. Nie da się w nieskończoność wklejać kolejne plomby w istniejącą zabudowe bez konsekwencji.
@gawronfly: Taką samą świadomość jak ci kupujący działki przy lotnisku, a potem łolaboga jak głośno zakazać latania. Bardziej obstawiałbym, że skończy się tak: w okolicy przybędzie 50+ samochodów i okazyjnie kurierka/dowozy żarcia.
Inwestor przedstawił interesującą koncepcję, podobną do wiedeńskiego projektu Aspern Seestadt, czyli osiedla mieszkaniowego z ograniczoną liczbą miejsc parkingowych z uwagi na dążenie do zrównoważonego i przyjaznego ludziom miasta.
Nie wierzę w to co czytam. Urzędnicy chcą wprowadzać rozwiązania z europejskiego miasta do polskiego chlewu. Ręce opadają.
@Bubo_bubo: kurde, nie lubię jak ktoś o naszym ojczystym kraju mówi "chlew". Proszę, zmieńcie słownik, bo od raana już takie posty negatywnie wpływają na psychikę czytających
@curka_horej_madki: To inaczej działa. Często, żeby poprawić komunikację trzeba coś zabrać np. miejsce na buspas kierowcom albo, żeby wprowadzić zieloną falę dla tramwaju i priorytet na skrzyżowaniach to musisz obciąć czasy zielonego dla aut.
Żeby zrobić DDR musisz zabrać te 2 m, które do tej pory były w drodze. Jeżeli chcesz poprawić jakość życia mieszkańców np. dodając zieleń wzdłuż ulicy - sorry, ale miejsca parkingowe wypadają. Chcesz zrobić ogródki kawiarniane
To jak to jest - chcecie wolnego rynku czy nie? Przy braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego nie muszą oferować miejsc parkingowych. I nakazu zakupu tych mieszkań też nie ma. Czy może jednak przydałaby się jakaś kontrola dla niewidzialnej ręki rynku w takich przypadkach? :)
Tłumaczenie, że garaż nie jest potrzebny bo metro jest blisko nie ma sensu - przecież na większości ursynowskich stacji (jeśli nie na wszystkich) postawili bariery i nie da się już wjechać autem do metra :(
Jakoś wiele lat nie miałam samochodu i mieszkałam w mieście. Nie rozumiem po co np. studentowi samochód. Do domu rodzinnego jedzie pociągiem, po mieście rowerem, hulajnogą. Jak jest potrzeba to można wynająć auto np. panek do przeprowadzki czy przewiezienia większych gabarytów. Wszystko można kupić w Obi, Ikea itp. z opcją dostawy do domu. Chyba, że ktoś mieszka pod miastem albo na zadupiu to wiadomo, że bez auta nie da rady ale w
@Nadia_: nawet jak ma sie dzieci to nie jest az taki problem. Kluby dzieciece/żłobki wyrastaja jak grzyby po deszczu (czesto lokalizowane blusko miejsc pracy, do podstawowki wystarczy nie slac dziecka ma drugi koniec miasta, a do szkoly sredniej sam zbior kom dojedzie
Komentarze (326)
najlepsze
Sytuacja 1 - posiadasz samochód - zapinasz dziecko w fotelik, schodzisz z fotelikiem do auta, jedziesz do celu, może będą korki więc stracisz parę minut. Wychodzisz z auta, wyciągsz fotelik, idziesz do lekarza, wracasz, zapinasz fotelik, wracasz do domu, wnosisz dziecko z fotelikiem na 3cie piętro, odpinasz dzieciaka, koniec.
Poświęcony czas - pewnie około godziny
Sytuacja 2 - nie posiadasz samochodu - łapiesz gondole, wkładasz dziecko do gondoli, zostawiasz na górze, schodzisz na dół ze stelażem od wózka, zostawiasz na dole, wbiegasz na górę, łapiesz gondole, schodzisz na dół, wpinasz w wózek, idziesz na autobus. W autobusie masz fart, bo zmieścisz się z wózkiem bo to nie godziny szczytu i możesz spokojnie wejść. Po drodze odganiasz sie od starych bab #!$%@?ących jakie śliczne dziecko, modlisz się, zęby się nie zesrało i nie zaczęło wyć bo chyba CIę zlinczują w tym autobusie. Wysiadasz, masz przesiadkę, czekasz na autobus 10 minut, dziecko się zesrało. Co teraz? Sam nie wiem co w tej sytuacji, przebierasz w wózku? Ciężki temat. No ale pomińmy to, wsiadasz do następnego autobusu, są korki wiec stoisz w korku. Klimatyzacja nie działa, gorąco jak w dupie. Wysiadasz, masz 10 minut spacerem do lekarza, po drodze #!$%@? chodnik bo remont więc musisz przejść ulicą, modlisz się żeby nie #!$%@?ło Was auto idąc ulicą. Docierasz do lekarza, wychodzisz znowu idziesz na autobus, spóźniłeś isę więc czekasz 15 minut na następny. Przyjeżdża ale juz godziny szczytu więc #!$%@? po brzegi, wpychasz się z wózkiem i oddychasz czyjąś pachą jednocześnie pilnując żeby nikt Ci dziecka nie #!$%@?ł łokciem na zakrętach. Wysiadasz, przesiadka, znowu 10 minut oczekiwania na następny, wsiadasz, znowu jedziesz, dziecko zesrało się po drodze drugi raz, chce jeść, pić, wyje, płacze, sodoma
Zasada jest prosta. Jakby nikt nie chciał takiego mieszkania, to deweloper skończyłby z potężną stratą i następnym razem by się dwa razy zastanowił. A tak to standardowo zejdzie na pniu i jedziemy dalej ;)
Patrząc obiektywnie to dobry pomysł. Kupujący ma świadomość.
Nie wierzę w to co czytam. Urzędnicy chcą wprowadzać rozwiązania z europejskiego miasta do polskiego chlewu. Ręce opadają.
Żeby zrobić DDR musisz zabrać te 2 m, które do tej pory były w drodze. Jeżeli chcesz poprawić jakość życia mieszkańców np. dodając zieleń wzdłuż ulicy - sorry, ale miejsca parkingowe wypadają. Chcesz zrobić ogródki kawiarniane
@serafi: jak to dobrze ze nie ma takiego i podobnych lewackich wymyslow twoja ziemia to buduj co chcesz ( ͡° ͜ʖ ͡°)