Wuj nasz Opieniek Bramacki był człowiekiem nad wyraz wrażliwym, szczególnie bolało go to, gdy ludzie odnosili się do siebie z brakiem szacunku, ubliżali i krzyczeli. Natchniony przykładem z internetu wymyślił maszynę kulturalizującą. Dźwięk jak wiadomo składa się z fal dźwiękowych, Opieniek doszedł więc do wniosku, że niechciane słowa wypuszczone w powietrze jako fala, mają konkretną strukturę. Maszyna kulturalizująca rozbijała niechciane słowa w przestrzeni tak, że nie docierały one do innych ludzi, mało tego, nie można było ich wydobyć z ust, bo antyfale rozbijały je tak szybko, że nie szło nawet odczytać z ruchu warg takich słów.
Do testów urządzenia doszło jeszcze tego samego lata w Murzinowie, Instytut Kultury i Dźwiękoznastwa pomógł w eksperymencie. Maszynę kulturalizującą ustawiono na rynku i wycelowano w ogródki piwne gdzie dochodziło do największej ilości wybryków. Rozmieszczono również masę kamer i mikrofonów by sprawdzić działanie sprzętu. Po weekendzie zebrano materiały. Okazało się, że plac został zdemolowany, połamane ławki, wyrwana fontanna, skradziono nawet mima, który krzyczał bezdźwięcznie o pomoc. Cofnięto się z nagraniami do samego początku i nasłuchiwano...
Wszystko było jak należy, szczęśliwi ludzie, miłe rozmowy, żadnych niechcianych słów, istna sielanka. Problem rozpoczął, jak się okazało polonista z pobliskiego liceum, pijany w sztok zaczepiał ludzi mówiąc do nich: "pańska aparycja upoważnia pana, zdaje się, do opłat podatku twarzowego?", "Czy pani aby na pewno nie trudni się zawodowo sprawianiu radości panom, którzy bez opłat tego zaznać nie mogą?", "Czy mogli by państwo owocowi swej miłości przesłać jasny komunikat werbalny, by nie wypuszczał swych enzymów na mą kurtkę, inaczej będę zmuszony zapoznać go z podeszwami mych włoskich pantofli", a funkcjonariuszom policji krzyknął jedynie "odkochajcie się ode mnie"... Opieniek uznał eksperyment za nieudany.
https://www.facebook.com/jaski...