Drogie Mirabelki i Mirki,
śledząc wykop nieraz widziałem, że z niektórych spraw można szybko wyjść prosząc Was o pomoc. Nie sądziłem, że będę z niej musiał kiedykolwiek skorzystać, więc jeśli ktokolwiek może, to będę wdzięczny za wszelkie porady i za wykop efekt.
Sprawa dotyczy podstawienia mojej żony jako sprawcy kolizji dwóch pojazdów, których nie widziała na oczy. TL;DR na końcu.
Od początku:
razem z żoną mieszkamy w małej miejscowości na lubelszczyźnie i auta segmentów D i wyższych są poza naszym zasięgiem. Nasi znajomi też jeszcze nie są na tyle przedsiębiorczy, aby takimi autami się poruszać. Jakież było nasze zdziwienie, gdy na początku tego tygodnia moja żona otrzymała pismo od ubezpieczyciela Generali, z którego wynikało, że 02.06.2017 r. prowadząc auto marki Porsche Panamera na poznańskich blachach wjechała w Mercedesa E220, także na poznańskich blachach. W związku z tym otrzymała uprzejmą prośbę o złożenie wyjaśnień dotyczących okoliczności tego zdarzenia. Z treści pisma wynikało, że jej dane zgłosiła osoba poszkodowana w tym zdarzeniu. Towarzystwo ani słowem nie wspomniało o żadnych okolicznościach zdarzenia (zwłaszcza o czasie i miejscu zdarzenia, co pewnie by sprawę nam nieco ułatwiło rozwikłać). Próba kontaktu telefonicznego z autorką listu z firmy Generali skończyła się... hmmm... "mamtowdupizmem":
"Pani dane zostały podane i nam nic do tego."
"Jeśli to nie pani kierowała, to proszę o wysłanie stosownego oświadczenia i zobaczymy co dalej."
"Nie mogę podać żadnych okoliczności zdarzenia (nawet czasu i miejsca) gdyż obowiązuje nas ustawa o ochronie danych osobowych."
"Nie mogę pani poinformować jakie są kolejne kroki procedury po wysłaniu przez panią oświadczenia, że to nie pani kierowała."
Generali? Generalnie ściana. Jestem to w stanie zrozumieć, bo w końcu muszą dbać przede wszystkim o swoje interesy. W ich interesie byłoby jednak nie mieszać do tego postronnych osób.
Sprawa jest bardzo tajemnicza, gdyż dane osobowe żony się zgadzają, zaś w naszej małej miejscowości nie występuje druga taka osoba. Inna miejscowość o tej nazwie w PL nie występuje. Żona na pewno nie prowadziła samochodu, bo tego dnia razem przeprowadzaliśmy remont pokoju dla naszego dziecka i cały dzień byliśmy w domu.
W tym miejscu najbardziej prawdopodobne jest podstawienie mojej żony jako "słupa" i próba wyłudzenia odszkodowania od Generali. Obawiam się, że kierujący obydwoma pojazdami najprawdopodobniej usiłują naprawić Mercedesa (jako poszkodowanego), przerzucając za to zdarzenie odpowiedzialność na moją żonę. Skąd tylko znali jej dane? W Wielkopolsce mamy jedynego znajomego, który na pewno nie jest w sprawę zamieszany. Zresztą auta są własnością firm (najprawdopodobniej w leasingu), więc równie dobrze mogą się poruszać regularnie po Szczecinie, jak i po Lublinie.
Na obecną chwilę sprawa została zgłoszona na policję. Policja najpierw sprawę olała, natomiast po rozmowie z dzielnicowym inny funkcjonariusz sprawę przyjął, spisał zeznania i podsumował to następująco: sprawa się będzie rozwijać latami, jest kilka podobnych przypadków i to się powoli toczy. Póki co sprawa nie ruszy z miejsca, bo nikt od żony pieniędzy nie chce. Pojazdy sprawdził i są własnością firm (danych nie podał). Z innych źródeł wiem, że Mercedes został wyprodukowany w 2016 r. (czyli roczne auto), pod koniec maja spowodował jakąś kolizję i na obecną chwilę miał jedynie polisę OC. Ciekawy przypadek, że niespełna tydzień-dwa później wjeżdża w niego prowadzone przez słupa Porsche, prawda?
Próba kontaktu z towarzystwem kończy się na wymienionym powyżej zestawie formułek. Chcieliśmy uzyskać informację jakie dane zostały podane przez poszkodowanego i usłyszeliśmy, że w trosce o zapisy ustawy o ochronie danych osobowych te informacje nie zostaną nam ujawnione. Czaicie? Chodziło nam o określenie, czy np. został podany nr dowodu osobistego (a nie jak ten numer brzmi), czy dysponują numerem prawa jazdy (a nie jaki jest ten numer), itp. Te informacje pomogłyby nam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, zaś TU zasłaniając się ustawą (a tak naprawdę broniąc własnych interesów) wcale tego nie ułatwia.
Zaś dolewając jeszcze oliwy do ognia - żona dziś skontaktowała się ponownie z pytaniem co się dzieje. Usłyszała, że w świetle przesłanego na maila oświadczenia, dla TU nie jest obecnie stroną postępowania i nie będą jej o niczym informować. Wisimy zatem w próżni i nie wiemy co będzie dalej i czy nagle znienacka nie przyjdzie do nas wezwanie do zapłaty za naprawę rocznego Mercedesa w ASO.
Prośba do Was o radę co należy zrobić w tej sytuacji i może ktoś bardziej kumaty wytłumaczyłby mi o co chodzi w tym procederze? Obawiam się, że po odrzuceniu wniosku do Generali o wypłatę odszkodowania kierująca Mercedesem osoba zwróci się do nas z pozwem cywilnym, albo też TU będzie próbowało robić regres na moją żonę, jako domniemanego sprawcę, albo jeszcze co innego co do głowy mi nie wpadło. Obawiam się, że kierowcy pojazdów mogą się zmówić i próbować przerzucić odpowiedzialność na moją żonę i będziemy musieli potem udowadniać, że to nie my kradliśmy, a nam ukradli, a ostatecznie wyjdzie, że w kradzież i tak ostatecznie byliśmy zamieszani, więc kara się należy.
Dla uwiarygodnienia przesyłam pismo wysłane przez Generali.
TL;DR:
1. Ktoś podał, że moja żona kierując Porsche Panamerą wjechała w rocznego Mercedesa E220. Żadnego z tych pojazdów nie widzieliśmy na oczy. Obydwa auta zarejestrowane w Poznaniu (blachy PO), my zaś mieszkamy na wiosce w lubelskiem.
2. Żona tego dnia wraz ze mną cały dzień robiła remont pokoju dla dziecka w domu.
3. Poszkodowany zgłasza poprawne dane adresowe żony jako sprawcy - Generali przesyła druk, żona i ja mocno zaskoczeni.
4. Kontakt z towarzystwem niewiele wnosi, każą pisać oświadczenie, że to nie ona była kierującą tym pojazdem, nie chcą podać żadnych okoliczności zdarzenia (szczególnie czasu i miejsca), nie chcą też ujawnić jakie dane mojej żony podał poszkodowany - zasłaniają się ustawą o ochronie danych osobowych, a tak naprawdę chronią swój tyłek nie podając żadnych informacji.
5. Żona pisze oświadczenie, że to nie ona prowadziła i nie wie skąd jej dane znalazły się w posiadaniu poszkodowanego i wysyła pismo do Generali e-mailem.
6. Równolegle zgłasza sprawę na policję. Policja po oporach przyjmuje zeznania, sprawdza pojazdy i przekazuje informację, że są własnością dwóch różnych firm (najprawdopodobniej leasing). Sprawa nie ruszy z miejsca dopóki nikt nic od żony nie chce.
7. Z innego źródła wiemy, że Mercedes pod koniec maja spowodował stłuczkę i posiada wyłącznie polisę OC. 02.06. wjeżdża w niego prowadzone rzekomo przez moją żonę Porsche. Wnioski nasuwają się same.
8. Kolejnego dnia próbując ustalić jakie dane żony zostały podane przez poszkodowanego dowiadujemy się, że póki co w świetle złożonego w p.5 oświadczenia nie jesteśmy stroną postępowania, więc nie będą nam udzielać żadnych informacji.
9. Prośba do Wykopowiczów o wyjaśnienie tego procederu (robią chyba z żony słupa - sprawcę wypadku aby wyłudzić odszkodowanie) i pomoc jak się przed tym obronić, jakie konsekwencje nam mogą grozić.
Z góry dzięki za wszelkie sugestie.
Pozdrawiamy
Komentarze (329)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Napisałem maila że nie wiem o co chodzi, nie przyznaję się i niech się odwalą ale na razie nic nie odpisali. Podeślij info albo zrób wpis jakby ta sprawa doczekała się jakiegoś rozstrzygnięcia.
Dobrze by było przesłać to samo oświadczenie tradycyjną pocztą za potwierdzaniem odbioru i oświadczenie, że "nie jest się stroną" - wówczas wynikałoby, że już nie jesteście w sprawę zamieszani.
Z doświadczenia wiem, że jeżeli sprawca się nie przyznaje, to bez sądu się nie obędzie (nawet jak odjedzie z miejsca i