Cała sprawa wyglądała tak: pogotowie przyjechało , lekarka stwierdziła zgon w pare sekund. Człowiek leżał i czekał na ludzi z zakładu pogrzebowego 2h, gdy pracownik stwierdził że mężczyzna żyje zadzwonili po pogotowie. Po jakimś czasie przyjechała znowu ta sama lekarka, która owym faktem była zbulwersowana jak powiedziała: " ale ja tu przecież byłam i stwierdziłam zgon!" po ponownym dokładniejszym zbadaniu pacjenta oznajmiła że jednak zyje i wzieli go na obserwacje. Lekarka bohaterka
Komentarze (51)
najlepsze
Sorry, myślę stereotypowo.
W razie dalszych wątpliwości - patrz tutaj.
Brutal.