"Jak Ci się nie podoba to nie kupuj"
Zawsze gdy pojawiają się znaleziska na temat jakichś brzydkich praktyk stosowanych przez firmy: np. lansowanie się za pomocą Che Guevary, ktoś rzuca argumentem: "mamy wolny rynek, jak nie podoba ci się to nie kupuj". Albo: "Koliber niby taki wolnościowy, a chce się wtrącać w prywatny biznes".
Te argumenty są błędne. Otwarte krytykowanie jakiejś firmy, czy też namawianie do bojkotu jej produktów jest istotnym elementem wolnego rynku!
System wolnorynkowy najlepiej wyznacza zasada nieagresji. Krótko mówiąc: żaden człowiek nie ma prawa inicjować agresji przeciwko komuś innemu, natomiast można jej używać w celach obrony. Agresja to przemoc fizyczna, otwarte nawoływanie do przemocy albo stosowanie oszustw (np. niewywiązywanie się z umów).
Namawianie do bojkotu, albo otwarte krytykowanie jakiejś firmy za działania (np. sprzedawanie koszulek z podobizną Che) mieści się w granicach wolności słowa. W końcu nikt nie namawia do czynów agresywnych - palenia sklepów, a jedynie do skorzystania z prawa każdego konsumenta czyli powstrzymania się od zakupów.
Ponadto bojkot konsumencki pewni istotną rolę kontroli rynku. Dzięki niemu konsumenci mogą zmusić firmę, która np. zatruwa środowisko do zaprzestania takich działań znacznie szybciej niż próbując osiągnąć to samo na drodze sądowej. Ta metoda działa na zachodzie w praktyce.
Osobiście mam nadzieję, że jako Polacy nauczymy się otwarcie krytykować firmy i namawiać do protestowania w ważnych sprawach. W końcu na wolnym rynku to firmy mają służyć konsumentom, a nie odwrotnie.