Aaaa! Przypomnijcie! Jak się nazywała taka niewielka produkcja z ostatniego roku, gdzie chodziło się po skrajnie minimalistycznym wizualnie labiryncie, gdzie zasady fizyki i logiki mało robiły? (Tj. mogłeś np. wejść do jakiegoś pomieszczenia, opuszczając je wylądować w nim ponownie, by wyjść rzeczywiście - powiedzmy - dopiero po którymś tam razie). Jaskrawe kolory, jakieś ikony na ścianach były...
Opis pana Zdzisława niezwykle działa na wyobraźnie, skojarzył mi się z takim sterylnym środowiskiem jak w Portal, tylko w o wiele obskurniejszej formie i z klimatem jak z jego obrazów.
Komentarze (8)
najlepsze