Stefan Oleszczuk - Człowiek z Kamienia Pomorskiego
Okręg wyborczy: Nr 13 (Zachodniopomorskie, Lubuskie)
Pozycja na liście: 1
Komitet: KW Nowa Prawica – Janusza Korwin-Mikke
Myślę, że mało osób wie o tym człowieku, więc (również w związku ze zbliżającymi się wyborami) taką personę przypomnieć. Wykop ten będzie zlepkiem wywiadów, informacji i filmików, które udało mi się znaleźć w sieci.
Poprawa sytuacji gospodarczej w Kamieniu Pomorskim (z gazeta.pl):
W Kamieniu Pomorskim, 15-tys. gminie na Pomorzu Zachodnim przez 4 lata od 1990
do 1994 r. rzšdziła prawica. Burmistrzem był Stefan Oleszczuk z Unii Polityki
Realnej. Jest on zwolennikiem hasła: "Gmina jest bogata bogactwem obywateli, a
nie budżetu". Po przejęciu władzy zredukowano przede wszystkim liczbę
urzędników w Urzędzie Gminy o ponad połowę (z 57 do 27). Zreorganizowano także
pracę w ten sposób, że zlikwidowano różne wydziały, a okreslone prace były
przydzielane konkretnym osobom, które odpowiadały za wykonanie zadań.
Jednoczesnie w zwiazku ze zwiększeniem obowiazków, urzędnikom gminnym
podniesiono pensje.
GMINA MINIMUM
Gmina zaczęła wydawać pieniadze tylko na cele, które służyły wszystkim
mieszkańcom: oczyszczalnia scieków, kanalizacja, wodociagi, oswietlenie
uliczne, linie energetyczne, drogi i chodniki, uzbrojenie terenu. Natomiast
zaprzestano dotować "działaczy" sportowych, kulturalnych, wyjazdy i goszczenie
różnych delegacji, opiekę społeczna, żłobki, przedszkola, ponieważ sa to
potrzeby natury prywatnej, indywidualnej, a tymczasem "budżet gminy - czyli
pieniadze wszystkich podatników - ma służyć jak najszerszemu gronu tych
podatników, a nie spełniać "duchowe" czy "intelektualne" zachcianki co
poniektórych." Dzięki tym oszczędnosciom budżetowym gmina coraz więcej
inwestowała w swoja infrastrukturę, która miała służyć ogółowi.
Zasada działania radnych i zarzadu była tzw. "gmina minimum". Chciano, aby
poza sfera wpływu gminnych urzędników i administracji pozostawiono jak
najwięcej dziedzin życia, przede wszystkim gospodarczego. Wprowadzono zakaz
działalnosci gospodarczej gminy, która według Oleszczuka jest zarezerwowana
wyłacznie dla podmiotów prywatnych. Prowadzenie działalnosci gospodarczej
przez gminę prowadzi do uzyskania pozycji monopolisty, co jest niekorzystne
dla konsumentów. Odstapiono również od wszelkiego koncesjonowania. Wszystko na
co miała wpływ gmina było poddane wolnosci gospodarczej. Zminimalizowano
wszelkie stawki podatków i opłat lokalnych, na tyle, na ile pozwalało prawo.
Oleszczuk bowiem uważa, że każdy obywatel lepiej wie niż urzędnicy gminni, na
co ma wydać swoje pieniadze. Odstapiono od pobierania podatku od spadków i
darowizn. Szczególnej ochronie w gminie podlegała własnosć prywatna. Stefan
Oleszczuk twierdzi, że "budżet gminy powinien być jak najmniejszy, a pieniadze
z niego powinny być wydawane jedynie na cele wspólne wszystkim obywatelom gminy."
Nie ograniczano ilosci punktów sprzedaży alkoholu, czy lokalizacji
jakiejkolwiek działalnosci gospodarczej.Oleszczuk ogłosił, że koncesję na
handel alkoholem dostanie każdy, kto będzie chciał. Argumentował to tym, że na
jakiej podstawie jeden przedsiębiorca ma dostać koncesję, a drugi nie? Ponadto
dzięki temu nie można było posadzać burmistrza o łapówkarstwo. W gminach,
gdzie istnieja arbitralne decyzje urzędników przyznawania koncesji na sprzedaż
alkoholu (i jakichkolwiek inne), można władze gminy posadzić o korupcję.
Skutkiem takiego działania upadły wszystkie "meliny". Nie wzrosło spożycie
alkoholu. Natomiast w gminie wzrosła kultura picia i bezpieczeństwo
mieszkańców. Policja zamiast ciganiem "meliniarzy" mogła się zajać
ważniejszymi zadaniami. Natomiast same koncesje wydawano na 50 lat, by
przedsiębiorcy nie musieli co kilka lat prosić o ich przedłużenie, płacac
kolejne opłaty skarbowe. Ponadto gmina proponowała przedsiębiorcom wykupywanie
lokali komunalnych, które użytkowali. Dzięki temu przedsiębiorcy mogli być
pewni, że gmina nie podniesie im czynszów, a po drugie, nie obawiali się
inwestować, ponieważ były to już ich prywatne nieruchomosci.
Oleszczuk postanowił sprywatyzować mieszkania komunalne, ponieważ uważał, że
niesprawiedliwe jest, by podatnicy dopłacali do utrzymania mieszkań niektórych
uprzywilejowanych mieszkańców. Ponadto twierdził, że prywatni własciciele będa
lepiej o nie dbali. Przygotowano prywatyzację tych mieszkań za srednio 10 %
ich wartosci. Jak się okazało "po doswiadczeniach nowych włascicieli w całosci
sprywatyzowanych budynków, srednio rzecz biorac dotychczasowy czynsz, który w
kołchozie pod nazwš PGM stanowił zaledwie 20 procent kosztów "prowadzenia"
danego budynku - w tej chwili w prywatnych rękach w zupełnosci wystarcza na
pełne koszty utrzymania!"
Oleszczuk radykalnie zredukował pomoc społeczna, uważajac, iż podatnicy nie
maja obowiazku płacić na ubogich, gdyż każdy kto chce może osobiscie wspomóc
prywatna organizację charytatywna lub bezposrednio biednych. Ponadto twierdzi,
że 90 % pieniędzy przeznaczonych na pomoc społeczna jest marnotrawionych.
Oprócz tego rozdawanie za darmo cudzych pieniędzy jest demoralizujace.
Szybko można było zauważyć pozytywne skutki rzadów prawicy. Za kadencji
Stefana Oleszczuka wybudowano w Kamieniu oczyszczalnię scieków. Do tej pory
tej pory nieczystosci z całej gminy wpływały bezposrednio do Morza
Bałtyckiego. Prywatna firma, która wygrała przetarg wymieniła cały system
oswietleniowy gminy, który wczesniej funkcjonował w 55 %. Nowoczesny system
spowodował kolejne oszczędnosci, ponieważ zmniejszyły się wydatki gminy na
energię elektrycznš. Wybudowano trzydziesci odcinków dróg i rozbudowano
kanalizację. W 1993 roku na inwestycje gmina Kamień Pomorski przeznaczyła 55 %
swoich wydatków, podczas gdy srednio w Polsce współczynnik ten wyniósł 19,2 %.
Natomiast na wynagrodzenia dla urzędników wydano prawie połowę mniej niż
srednio w kraju. Dzięki obniżeniu podatków gminnych dużo firm zaczęło
wykazywać zyski. Gdyby zastosowano maksymalne stawki podatkowe wiele z nich by
upadło, a pracownicy staliby się bezrobotnymi.
Jaki budżet?
Kiedy na rozmaitych spotkaniach, w wywiadach dla prasy mówię, że budżet gminy
powinien być jak najmniejszy to wywołuje to albo wzburzenie, albo zdziwienie,
albo jeszcze inne uczucia. Rzadko kiedy zrozumienie. A ja powtarzam przy każdej
okazji - budżet gminy powinien być jak najmniejszy. Im mniej pieniędzy
ściągniętych z ludzi w budżecie, tym więcej w ich kieszeniach. Normalny człowiek
wykorzysta te pieniądze na pewno lepiej (i to z pożytkim dla siebie), niżby miał
to za niego zrobić urzędnik.
Budżet gminy powinien być jak najmniejszy, a pieniądze z niego powinny być
wydawane jedynie na cele wspólne wszystkim obywatelom gminy (w każdym razie, jak
największej liczbie mieszkańców danej społeczności lokalnej). To co zwykło
określać się wspólnymi potrzebami społecznymi - to przede wszystkim: drogi i
ulice, chodniki, oświetlenie, wodociągi, kanalizacja, oczyszczalnia, uzbrojenie
terenu. To są potrzeby wspólne społeczności lokalnej, a nie: opieka społeczna,
dom kultury, klub sportowy czy inne tego typu kwiatki wymyślane przez
socjalistów. Tej kategorii - nazwijmy socjalnych - potrzeb, nie należy uznawać
jako wspólne społeczności lokalnej, a jako potrzeby natury prywatnej.
Dobroczynność, rozrywkę kulturalną czy sportową należy traktować tylko i
wyłącznie jako potrzeby natury prywatnej, indywidualnej dla każdego z osobna.
Budżet gminy - czyli pieniądze wszystkich podatników - ma służyć jak
najszerszemu gronu tych podatników, a nie spełniać "duchowe" czy "intelektualne"
zachcianki co poniektórych.
Pieniądze z gminnego budżetu nie są jakimś abstrakcyjnym darem z niebios, forsą
wspólną a więc niczyją. W budżecie gminy są nasze pieniądze, zabrane nam pod
przymusem w postaci rozmaitych podatków, opłat i innych ofiar składanych
państwu. Dlatego należy wydawać je rozsądnie, oszczędnie i na cele wspólne
wszystkim.
Moją ambicją było - co zabrzmi paradoksalnie - robić dla ludzi jak najmniej, a
nie jak najwięcej. Bo jeżeli władza robi "coś" dla ludzi, to to ich odpowiednio
kosztuje.
Polityka budżetowa prowadzona w Kamieniu Pomorskim przez ostatnie lata opierała
się i opiera na niefinansowaniu niczego, do czego nie zmusza nas socjalistyczne
prawo. Od początku naszej kadencji wprowadziliśmy stopniowe ograniczenia w
zakresie wydatków na: kulturę, sport i placówki typu żłobki i przedszkola. Nie
robiliśmy niczego z dnia na dzień, tylko uprzedzaliśmy np. Kamieński Dom
Kultury, że z dniem tym i tym gmina przestaje do niego dopłacać. Podobnie rzecz
miała się z lokalnymi sportowcami i wszystkimi innymi typami "społecznych
działaczy" za pieniądze podatników. Oczywiście koronnym zarzutem kamieńskiej
opozycji w stosunku do mnie jest, że za mojej kadencji Kamień stał się pustynią
intelektualną. Przepraszam, czy to oznacza, że likwidacja Domu Kultury, kilku
bibliotek (w 90-procentach wypełnionych socrealistycznymi lekturami szkolnymi),
przekazanie muzeum prawowitemu właścicielowi, likwidacja żłobków i przedszkoli
spowodowała, że nagle mieszkańcy Kamienia schamieli i reprezentują sobą pustynię
intelektualną? Jakoś nie zauważyłem, że brak Domu Kultury spowodował jakieś
spustoszenia w umysłąch mieszkańców Kamienia. Chyba, że owa pustka intelektualna
doskwiera moim lokalnym opozycjonistom (jednemu malarzowi z umiarkowanym
talentem, gminnemu dziennikarzynie i kilkunastu ich znajomkom, których rozwój
intelektualny ograniczył się do ciągłych prób wyłudzenia ode mnie pieniędzy
należących do wszystkich podatników), a jeśli tak, to stwierdzam, że istnienie
domu kultury i tak nie podniosłoby im ich ilorazu inteligencji.
Do tego zarzuca mi się, że jesteśmy za biedni na moje UPR-owskie eksperymenty.
Więc logicznie rzecz biorąc, skoro jesteśmy za biedni, to dlaczego mam jeszcze
wydawać i marnować nasze wspólne pieniądze na idiotyczne i naprawdę nikomu (poza
nielicznymi "działaczami") niepotrzebne cele? Właśnie dlatego, że jesteśmy
biednym społeczeństwem, tym bardziej jesteśmy zmuszeni oszczędzać i roztropnie
wydawać publiczne pieniądze. Tym kierowałem się i tym będę się kierować nadal -
publiczne pieniądze nie są pieniędzmi niczyimi, to są nasze wspólne pieniądze, i
można je wydać tylko na nam wszystkim wspólne cele. Niestety większość ludzi
wyznaje idiotyczną zasadę tzw. sprawiedliwości społecznej i to co robię w
Kamieniu jako sprawiedliwe (bezprzymiotnikowo) doprowadza ich do szału. A o
sprawiedliwości społecznej mam takie samo zdanie jak kolumbijski filozof Mikołaj
Davila, który swego czasu napisał: "Jeśli jednostka obrabuje inną jednostkę, to
nazywa się to "rabunkiem". Jeśli czyni to grupa - "sprawiedliwością społeczną".
Między rabunkiem a tzw. sprawiedliwością społeczną nie ma różnicy i ja do tego
ręki przykładał nie będę.
Wracając do polityki budżetowej - w miarę upływu kadencji, dzięki oszczędnościom
w wydatkach na kulturę itp. rozrywki co roku mogliśmy zwiększać udział
inwestycji w wydatkach budżetowych. Przy spełnianiu zachcianek socjalnych
radnych i rozmaitych "działaczy społecznych" nie doszłoby do realizacji
przynajmniej połowy inwestycji. W każdym razie wlokłyby się jak w realnym
socjaliźmie.
Na zakończenie powtórzę jeszcze raz - im mniej pieniędzy w budżecie, tym więcej
zostaje ludziom w kieszeni. Oni na pewno wykorzystają to efektywniej niż
urzędnicy. Im więcej forsy oddajemy urzędnikom, tym w coraz większym stopniu
stajemy się zniewoleni. Napisał keidyś mój ulubiony filozof Mikołaj G. Davila:
"By uczynić z ludzi niewolników, należy im wmówić, że wszystkie problemy, to
problemy społeczne". I wmawia się nam cały czas... .
A jeśli chodzi o upadek kultury, to przypominam, że jeszcze sto, dwieście lat
temu nie istniało coś takiego jak upaństwowiona kultura - a malarstwo, teatr,
proza i poezja kwitły i rozwijały się bez potrzeby uczęszczania do gminnych czy
miejskiech ośrodków kultury, bez potrzeby zatrudniania instruktorów, kupowania
sprzętów itd. Wystarczył mecenat prywatny i mecenat samych artystów. Nic tak nie
szkodzi kulturze jak przymusowy i drogi mecenat państwa.
Stefan Oleszczuk
(Tekst jest fragmentem książki Stefana Oleszczuka - "Człowiek z Kamienia",
Komentarze (6)
najlepsze