Czyli kiedyś czekało się tygodniami, teraz czeka się 2-3 dni to trzeba zwolnić pracowników żeby znowu czekało się tygodniami.
Druga sprawa to to że testy są specjalnie układane tak żeby uwalić jak najwięcej osób i efekt jest taki że na testach tłok a na egzaminach praktycznych pustki bo teorię zdaje 1/4 zdających.
@mateo71: nie stawiają sobie za cel up%#!!!$enie studentów, tylko jak ktoś ma mieć inżyniera to musi na niego zapracować i posiadać wiedzę. Chciałbyś potem jeździć po moście który postawił taki co ledwo co na 3 całe studia przeszedł? Albo leczyć się u lekarza co ściągał na egzaminach?
Zreszta to rynek pracy potem weryfikuje.. Jak ktoś tam "studiuje" turystyke czy zarządzanie to niech sobie ściąga. - ale nie inżynier czy lekarz.
@flito: WORD ma wcześniej opracowaną baze pytań, które żeby zaliczyć wystarczy przeczytać 2-3 razy te książeczki co sie na kursie dostaje + odrobina inteligencji.
Cały czas piszesz o "starych" testach, które faktycznie na tym polegały. W przypadku nowych są jakieś pytania wzorcowe w tych książeczkach dostępnych na kursie, ale w ogóle nie pokrywają się one z tym co dostajesz na egzaminie.
I teraz pytanie czy to społeczeństwo tak zidiociało w krótkim
@Tleilaxianin: Niestety teraz samo myślenie nie wystarczy. Pojawiają się pytania z dupy typu dokładna droga hamowania/zatrzymania, częstotliwość migania kierunkowskazów, wymiary tablicy rejestracyjnej itd.
@Tleilaxianin: Mogę poprosić o źródło? Jeszcze do niedawna istniały dwie osobne bazy pytań PWPW i ITS. Na początku tego roku je połączono. PWPW odtajniło 30% pytań i znajdują się one na stronie, którą wcześniej podałem.
No tak wszystko się zgadza tylko czemu wordy nie skomlały z radości jak rok temu mieli kilkukrotnie więcej egzaminowanych? Czemu porównuje się z okresem największego bumu?
Pamiętam jak wprowadzali te zmiany to wśród kursantów pojawiła się taka opinia że reforma miała na celu wymuszenie kilkukrotnego zdawania teorii , po to żeby więcej pieniędzy za egzaminy trafiało do WORD-ów. Nie wiem ile w tym prawdy ale jeżeli faktycznie tak było to widać że w tym przypadku pazerny traci dwa razy. Na potwierdzenie tej teorii można przytoczyć jedno z pytań z teorii - "jaka jest długość drążka zmiany biegów"
dla mnie prawo jazdy to byl spory wydatek. pierwszy kurs byl do niczego - nie zdalem 5 razy pod rzad. wkurzylem sie i wywalilem kase na nowy kurs, plus dodatkowe godziny. zdalem za pierwszym razem (czyli tak naprawde za szóstym). Kosztowalo mnie to lacznie prawdopodobnie tyle co 3-4 kursy, liczac dodatkowe doszkalania miedzy zawalonymi egzaminami, ceny kursów i same ceny egzaminów.
@yoshi314: ale kupno samochodu nie ma nic wspólnego ze zdawalnością.
Napisałeś, że pierwszy kurs był z dupy. I to takie kursy, szkolenia w najtańszych szkołach, przez instruktorów, którzy sami prawo jazdy mają od kilku lat i pojęcie o jeździe nikłe ma wpływ na niską zdawalność.
Egzamin zdawałem w styczniu i sam podchodziłem do tego sceptycznie. To, że trudniej jest zdać teorię to prawda, ale jeśli ktoś przerobi pytania, które są dostępne w internecie oraz nawet na płytkach, które można kupić gdy zapisujemy się na kurs na prawko. Jeśli chodzi o jazdę, to nic się nie zmieniło, jeśli potrafisz prowadzić ostrożnie i wszystko będziesz robił zgodnie z przepisami to zdasz za pierwszym razem bez problemów, podobnie jak ja;)
Komentarze (165)
najlepsze
Tak właśnie to powinno wyglądać w cywilizowanym świecie.
Druga sprawa to to że testy są specjalnie układane tak żeby uwalić jak najwięcej osób i efekt jest taki że na testach tłok a na egzaminach praktycznych pustki bo teorię zdaje 1/4 zdających.
Zreszta to rynek pracy potem weryfikuje.. Jak ktoś tam "studiuje" turystyke czy zarządzanie to niech sobie ściąga. - ale nie inżynier czy lekarz.
WORD
ale co to wnosi do tematu?
Cały czas piszesz o "starych" testach, które faktycznie na tym polegały. W przypadku nowych są jakieś pytania wzorcowe w tych książeczkach dostępnych na kursie, ale w ogóle nie pokrywają się one z tym co dostajesz na egzaminie.
I teraz pytanie czy to społeczeństwo tak zidiociało w krótkim
Komentarz usunięty przez moderatora
dla mnie prawo jazdy to byl spory wydatek. pierwszy kurs byl do niczego - nie zdalem 5 razy pod rzad. wkurzylem sie i wywalilem kase na nowy kurs, plus dodatkowe godziny. zdalem za pierwszym razem (czyli tak naprawde za szóstym). Kosztowalo mnie to lacznie prawdopodobnie tyle co 3-4 kursy, liczac dodatkowe doszkalania miedzy zawalonymi egzaminami, ceny kursów i same ceny egzaminów.
Ten egzamin to jedna wielka
Napisałeś, że pierwszy kurs był z dupy. I to takie kursy, szkolenia w najtańszych szkołach, przez instruktorów, którzy sami prawo jazdy mają od kilku lat i pojęcie o jeździe nikłe ma wpływ na niską zdawalność.
Komentarz usunięty przez moderatora