Wpis z mikrobloga

dlatego mi się bardzo podobało Replay 1997 - nie było tego typowego dla azjatyckiego kina gadania z niewzruszoną miną, gadania do ściany, przytulania się z niewzruszoną miną, niewzruszonych min i niewzruszonych min. I nawet aktorzy mieli jakąś mimikę! No i bez jakiś bzdurnych tragizmów, wyjazdów, fochów, i takich tam. Znaczy ja się już przyzwyczaiłam do tych mankamentów wschodniego kina i aż tak mi to nie przeszkadza (taki klimat), ale Replay 1997 było
  • Odpowiedz
@geomag42: wiesz, mam wrażenie, że żadna, nawet najbardziej stoicka i pozbawiona emocji osoba nie zachowuje się tak, jak oni :P to po prostu jakiś dziwny wymysł, że tak się "gra". Nic dziwnego, że byle idol może iść do dramy, skoro umiejętnością grania i miarą aktorstwa tam jest chyba umiejętność nie wybuchnięcia śmiechem :P
  • Odpowiedz