JamnikWallenrod
JamnikWallenrod
Jak święta, to wspólne zasiadanie do stołu. To aktorzenie, to kręcenie nosem na czyjeś pyerdolenie, to brak wiary w czyjeś słowa. Ale ciężko nie wierzyć w nic. Choćby w takie anioły. Jest ich coraz mniej, ale rodzinę Kellych, nawet podczas ich epizodu narkotykowego i pijockiego - zawsze uważałem za najprawdziwsze anioły. Do dziś pamiętam ten pobyt nad morzem, te uliczki i targowiska w Pogorzelicy, gdzie na jednym z nich jako gówniarz kupiłem
- mirekonfire
- Rzeszowiak2
- depeszZ
- CulturalEnrichmentIsNotNice