Dziś był najgorszy dzień w moim życiu.
Wstałem wcześnie bo spać nie można w te upały i nagle cyk wyczuwam iż zbliża się zemsta Harrego. Ale co w tym dziwnego, przecież dzień jak co dzień.
Po godzinie wzywa ponownie, ale mówię no bywa bo przecież kawkę wypiłem.
No nic mówię już po sprawie to jadę sobie na małe zakupy, pojechałem na ryneczek taki wiecie osiedlowy ale całkiem spory.
Doszedłem do końca straganów i tu historia nabiera tempa, trzeci raz się zbliża nieubłaganie. Gówno napiera na odbyt jak demon chcący uciec z piekła.
Co zrobić ? Ano szybko szukać kibla, rozważałem na szybko różne opcje, nawet wbić komuś do domu i biec do kibla.