Otóż pewnej znajomej urodziło się ostatnio mlode, naturalnie po pierwszych paru godzinach od wypchnięcia potomka z łona fotki rodziców i małego zostały wrzucone na fejsbunia. I tak od kilku tygodni dodajo co rusz te zdjęcia, z pinćdziesiot już pewnie będzie - wszystkie robione mondrym fonem, co ma zastapić inteligencję ludzi. Jakość tego klozetowa. I ja się pytam, po kiego grzyba takim gównokontentem zapychać swoja kartę pamieci, twardy dysk i internet, nie lepiej zaprosić fotografa, walnać dziesięć dobrych zdjeć, z oświetleniem, tłem, w miarę ogarniętym strojem i uczesaniem. Takie dobre parę zdjeć co to przy okazji będzie do albumu rodzinnego albo się wydrukuje, oprawi w mosiadz i postawi na komódce.
Tymczasem młode będzie miało pierwszy miesiac z życia zapisany na Januszo- Grażynowych ujęciach, typu tata w rozciagniętych gaciach i koszulce "damski bokser" trzyma dziecko z wysypka na mordzie, w tle stolik z papierami, brudne kubki, albo w plenerze w szary dzień, prześwietlone białe niebo, trawa w kolorze rzygów, mama wymięta bo tydzień wcześniej wycisnęła z siebie coś, czego nigdy nie dałaby rady tam sobie wsadzić.
Otóż pewnej znajomej urodziło się ostatnio mlode, naturalnie po pierwszych paru godzinach od wypchnięcia potomka z łona fotki rodziców i małego zostały wrzucone na fejsbunia. I tak od kilku tygodni dodajo co rusz te zdjęcia, z pinćdziesiot już pewnie będzie - wszystkie robione mondrym fonem, co ma zastapić inteligencję ludzi. Jakość tego klozetowa. I ja się pytam, po kiego grzyba takim gównokontentem zapychać swoja kartę pamieci, twardy dysk i internet, nie lepiej zaprosić fotografa, walnać dziesięć dobrych zdjeć, z oświetleniem, tłem, w miarę ogarniętym strojem i uczesaniem. Takie dobre parę zdjeć co to przy okazji będzie do albumu rodzinnego albo się wydrukuje, oprawi w mosiadz i postawi na komódce.
Tymczasem młode będzie miało pierwszy miesiac z życia zapisany na Januszo- Grażynowych ujęciach, typu tata w rozciagniętych gaciach i koszulce "damski bokser" trzyma dziecko z wysypka na mordzie, w tle stolik z papierami, brudne kubki, albo w plenerze w szary dzień, prześwietlone białe niebo, trawa w kolorze rzygów, mama wymięta bo tydzień wcześniej wycisnęła z siebie coś, czego nigdy nie dałaby rady tam sobie wsadzić.