A dlaczego nie? Bo trzeba iść do pracy następnego dnia? Chyba istnieje jakiś inne życie oprócz tego w pracy. To naprawdę przerażające, że całe życie poświęcamy na to, żeby "pracować". W zamian dostajemy pieniądze, za któremu możemy "żyć". Ale kiedy? Przypominam, że ilość dni urlopowych jest ograniczona.
Życie to chyba wolność. Stan w którym nie jesteś uzależniony od nikogo/niczego, chyba, że sam tego chcesz. Jeśli nie chcesz a musisz, to twoje życie mija obok, a ty jesteś tylko niewolnikiem tego systemu.
Zobacz, nie możesz nawet wsiąść w pociąg i gdzieś jechać, bo cały czas myślisz o tym, że jutro trzeba iść do pracy. Zrobienie czegokolwiek jest uzależnione od pracy. Bo tam iść musisz.
To fakt, jestem rozgoryczony. Naprawdę nie umiem tego dokładnie opisać, ale dotarło do mnie, że wszystko co się dzieje w moim życiu, jest podporządkowane pracy. Albo "po pracy" albo "przed pracą", nie mogę bo "jutro do pracy", nie ubiorę się tak i tak bo "nie wypada w pracy". Ja rozumiem, że dla kogoś praca może być pasją, ale po kilku latach codziennej oddawaniu się swojej pasji, często pod presją, każda może stać
Widziałem. A zauważyliście, że w większości filmów, żaden bohater nigdy nie pracuje? Oni zawsze tam robią mnóstwo rzeczy i na wszystko mają pieniądze i czas. OK, w "Yes Man" on tam niby gdzieś pracował, ale jakoś nie było tego widać. Skoro potrafił wsiąść w samolot i polecieć gdziekolwiek. Wsiadłbyś tak? Ano nie, bo zwolnią. Albo urlop się zmarnuje. Urlop trzeba dokładnie zaplanować, a potem być agresywnym w stosunku do wszystkiego, co te
A jeszcze a propos "za darmo nic nie masz" - nie uważasz, że takie myślenie jest straszne? To działa w dwie strony. Nic nie mam za darmo, za darmo nic nie dam. I wszystko rozbija się o pieniądze. Dla mnie to jest zupełnie nie do pojęcia. Wychodzi na to, że oprócz pieniędzy, nic się nie liczy. Tutaj zaraz podniosą się głosy "nieprawda! ja tak nie uważam!" No ale spróbujcie kochać, być
Eh... przecież od samego początku mówię, że najgorsze jest to, że nie za bardzo jest co zrobić. Przez dorośnięcie masz na myśli konsumpcyjny styl życia? Bo do tego to się sprowadza. Jest fajnie, mam pracę, mogę sobie kupić to i tamto.
Ja wiem, że to brzmi bardzo dziecinnie, ale nie mniej jednak, nie jest nieprawdą. MUSISZ pracować, bo jak nie to umrzesz z głodu. Kiedyś wyglądało to tak, że ludzie pracowali w
Inaczej. Kiedy nic nie musisz a wszystko możesz. Kiedy nie musisz 5 na 7 dni w tygodniu siedzieć w pracy. Jak chcesz, możesz pracować, ale nie, my musimy pracować. I nie mamy innego wyjścia.
Rok ma 365 dni. W każdym miesiącu masz średnio 8 dni wolnego. Czyli w ciągu roku, masz ich 96. Przez prawie 270 dni pracujesz i nie jesteś w stanie zrobić nic innego, bo dla utrudnienia, te dwa dni
Nie próbuję wmówić, żeby wszystko rzucić. I niestety muszę Cię rozczarować, nie jest tak, że wszystko przychodziło mi łatwo. Wręcz przeciwnie. Nigdy nie miałem nawet kasy na to, żeby iść z kumplami na piwo. Wiecznie żyłem w długach. Teraz mam pracę w naprawdę dużej firmie, za mną już kilka awansów i podwyżek ale... to wszytko jest takie płytkie. To znaczy, po co mi to? Z perspektywy czasu, wydaje mi się, że naprawdę
Owszem, jakieś tam rozterki mam. Zupełnie nie mogę zgodzić się z tym co piszesz. "Life is life, zap#!%$@!ać trzeba" ale jak to? No przecież to jest nienormalne. To po cholerę zakładać rodzinę, dom budować itd.? I tak 80% swojego życia spędzisz w pracy albo pracując. Masz żonę, dziecko? Ile czasu dziennie się z nimi widzisz? Bo ja tak średnio 2 godziny.
"Praca to źle? To skąd weźmiecie hajs na życie?" No właśnie o to chodzi. Nic tylko hajs. Praca > Hajs > Żarcie > Praca, no ja wiem, że można się "ruszyć" iść do kina, kupić to, kupić tamto i wszystko za ten hajs. Naprawdę nie uważam, żeby wydawanie pieniędzy przynosiło szczęście.
Ja wiem, że brzmię jak jakiś porąbaniec, ale ludzie! Wy się zastanówcie. Jak bardzo jesteście w stanie odbiec od tego schematu?
Ja naprawdę nie chcę się mądrzyć. Przecież nie mówię co należy robić, tylko czego nie chcę. Najgorsze jest to, że to czego nie chcę, jest tym co muszę robić. Nie chodzi o to, że moja praca mi się nie podoba - podoba. Ale całe życie to samo robić? Cokolwiek by to nie było, musisz IŚĆ do pracy.
A dlaczego nie? Bo trzeba iść do pracy następnego dnia? Chyba istnieje jakiś inne życie oprócz tego w pracy. To naprawdę przerażające, że całe życie poświęcamy na to, żeby "pracować". W zamian dostajemy pieniądze, za któremu możemy "żyć". Ale kiedy? Przypominam, że ilość dni urlopowych jest ograniczona.
Życie to chyba wolność. Stan w którym nie jesteś uzależniony od nikogo/niczego, chyba, że sam tego chcesz. Jeśli nie chcesz a musisz, to twoje życie mija obok, a ty jesteś tylko niewolnikiem tego systemu.
Zobacz, nie możesz nawet wsiąść w pociąg i gdzieś jechać, bo cały czas myślisz o tym, że jutro trzeba iść do pracy. Zrobienie czegokolwiek jest uzależnione od pracy. Bo tam iść musisz.
A jeszcze a propos "za darmo nic nie masz" - nie uważasz, że takie myślenie jest straszne? To działa w dwie strony. Nic nie mam za darmo, za darmo nic nie dam. I wszystko rozbija się o pieniądze. Dla mnie to jest zupełnie nie do pojęcia. Wychodzi na to, że oprócz pieniędzy, nic się nie liczy. Tutaj zaraz podniosą się głosy "nieprawda! ja tak nie uważam!" No ale spróbujcie kochać, być
Ja wiem, że to brzmi bardzo dziecinnie, ale nie mniej jednak, nie jest nieprawdą. MUSISZ pracować, bo jak nie to umrzesz z głodu. Kiedyś wyglądało to tak, że ludzie pracowali w
Rok ma 365 dni. W każdym miesiącu masz średnio 8 dni wolnego. Czyli w ciągu roku, masz ich 96. Przez prawie 270 dni pracujesz i nie jesteś w stanie zrobić nic innego, bo dla utrudnienia, te dwa dni
Ja wiem, że brzmię jak jakiś porąbaniec, ale ludzie! Wy się zastanówcie. Jak bardzo jesteście w stanie odbiec od tego schematu?
http://www.daily.art.pl/index.php?d=2003-09-21
Ja naprawdę nie chcę się mądrzyć. Przecież nie mówię co należy robić, tylko czego nie chcę. Najgorsze jest to, że to czego nie chcę, jest tym co muszę robić. Nie chodzi o to, że moja praca mi się nie podoba - podoba. Ale całe życie to samo robić? Cokolwiek by to nie było, musisz IŚĆ do pracy.