Mirki, wzięło mnie na #feelsy. Kojarzycie to uczucie lub jak kto woli stan umysłu, który towarzyszy(ł) nam w sytuacjach typu:
- wakacje na dłuższym "naturalnym" wyjeździe (nie mam na myśli tygodniowe all inclusive :D tylko np. swojskie miesięczne wakacje na wsi, gdzie nic nas nie goni)
- długie nocne rozmowy po ciemku przed zasypianiem, gdy ktoś u nas nocuje (lub my u kogoś)
- wakacje na dłuższym "naturalnym" wyjeździe (nie mam na myśli tygodniowe all inclusive :D tylko np. swojskie miesięczne wakacje na wsi, gdzie nic nas nie goni)
- długie nocne rozmowy po ciemku przed zasypianiem, gdy ktoś u nas nocuje (lub my u kogoś)
- "znalazł sobie nową po X czasu"
- "nie podziękował za X lat związku"
-
Gdybym znał
Znam kilka kobiet z mniejszych miejscowości czy rodzinnego miasta, prawie zahaczające o margines/patologie, głównie "typiary dyskotekowe" albo klasyczne przypadki wpadek w okolicach liceum, które chęci w życiu mają 10x więcej, dla facetów są 10x bardziej wyrozumiałe, starają się itd. tyle, że są po prostu proste, niemal głupie i ciężko
"skończyłam informatykę i ekonometrie, pasjonuje się komputerami" (kolega zrobił za mnie wszystko na studiach i windowsa bym nawet nie przeinstalowała)
"moją pasją jest gotowanie" (czyli oglądam gessler/gotowanie i raz w miesiącu cośtam spróbuje zrobić z absolutnie najelpszego na świecei tajnego przepisu od koleżanki przekazywanego
Przerażają jest też to jak nie wiedzą czego chcą. Myślą, że chcą faceta z pasją a potem żal, że siedzi cały dzień w garażu, myslą, że chcą czułego romantyka a potem nudno, bo #!$%@?. Myślą, że chcą zawadiake a
Fakt, że moje zainteresowania są mocno męskie (czyli z perspektywy kobiet nudne) - przesiadywanie w garażu, sport motorowy, elektronika, programowanie, perkusja, rowry łyżwy i inne tego typu sprawy, ale tutaj nie ma co porównywać.
jej zainteresowania? brak, siedzi i myśli co by tu w życiu robić - jak i
@Zgaga93: nie zrozumiałaś mojego problemu, pisałem o tym wcześniej. Jestem z trzecią kobietą, która za wielką misję obrała sobie namówienie mnie na ślub, a mi się to po prostu nie widzi. Ze względu na różnicę w oddaniu i staraniach wkładanych w całe te związki
Ironicznie to może być właśnie bycie zbyt dobrym. Klasyczny przykład kiedy patrzy się na te wszystkie kobiety, które pozabierały się za "#!$%@?ów", którzy trzymają je krótko, ale mimo ciągłych kłótni wielka miłość i nie odejdą. Tylko, że nie chce mi się spędzać życia na kłótniach co 3
Ale kobiety mają tendencje do zmieniania pary ludzi w jakąś jedność. Najpierw zrobimy razem moje obowiązki, potem razem Twoje... i psu w dupe całe wspieranie się i pomaganie sobie, jak zamiast 2 osoby ogarnąć pewne rzeczy np. w pół dnia, spędzają nad tym cały dzień.
Spokojnie można by się zająć codziennymi obowiązkami, rzeczami do pracy i na uczelnię, gotowaniem itd. na zasadzie "każdy swoje" albo "na zmianę", ale nie, wszsytko musi być razem, bo "wielka miłość". Razem ugotujemy, potem razem zrobimy Twoje, potem razem zrobimy swoje. Ostatecznie człowiek nawet się nie wyrabia z obowiązkami a co dopiero czas dla siebie i
A o ile lepiej bym się czuł, gdybym po prostu miał przy sobie kobietę i wiedział, że to ta, i na dodatek pogodził to z jakimiś własnymi sprawami "co drugi dzień".
Nie zwątpiłem jeszcze i dlatego pewnie czuję ból dupy o natruę Świata. Jakoś sobie jeszcze bardziej nie wyobrażam pogodzenia z faktem bycia samemu do końca życia. Miłość