W tym roku pięć moich ukraińskich koleżanek zostanie studentkami na polskich uczelniach. Tylko jedna w tej chwili zna język polski na poziomie A2/B1. Reszta obiecuje nauczyć się go w Polsce.
Pochodzą z Dniepropietrowska, Charkowa i Odessy. Są młode, raczej ładne i marzą o życiu za granicą. Będą studiować kierunki humanistyczne, mieszkać w akademikach i utrzymywać się z pieniędzy przysyłanych przez rodziców. Wiem, że będzie im ciężko.
Jak to się stało, że postanowiły się uczyć w Polsce? Poznały mnie w 2014 roku, podczas moich podróży po Ukrainie, śledziły mój profil w VKontakte, czytały posty o Polsce i... podjęły decyzję: jedziemy! Pozostaje trzymać kciuki, żeby udało im się nauczyć języka polskiego, poznać jakichś normalnych Polaków i założyć tu rodziny.
PS
Pochodzą z Dniepropietrowska, Charkowa i Odessy. Są młode, raczej ładne i marzą o życiu za granicą. Będą studiować kierunki humanistyczne, mieszkać w akademikach i utrzymywać się z pieniędzy przysyłanych przez rodziców. Wiem, że będzie im ciężko.
Jak to się stało, że postanowiły się uczyć w Polsce? Poznały mnie w 2014 roku, podczas moich podróży po Ukrainie, śledziły mój profil w VKontakte, czytały posty o Polsce i... podjęły decyzję: jedziemy! Pozostaje trzymać kciuki, żeby udało im się nauczyć języka polskiego, poznać jakichś normalnych Polaków i założyć tu rodziny.
PS
Tu jest odpowiedź, na którą od zawsze się powołuję.
Tymczasem wszędzie to wygląda tak samo. Komuchy, jak każdy z nas, dbają o siebie, nie o obcych i jeśli, drogi wykopku, postrzegasz ich jako swoich sojuszników, to cierpisz po prostu na syndrom sztokholmski. Ino w pewnych miejscach na świecie te procesy