Mam 182 cm wzrostu, 21 lat, ważę około 80kg, twarz mam raczej normalną chociaż dość pociągłą, normalne proste zęby, jedyna rzecz która dobrze udała się moim rodzicom to brwi i rzęsy więc niewiele. Nie jestem wąski w barkach jak jakiś sojarz czy inny gonciarz ani nie ruszam się jak jeden z nich. Można by powiedzieć, że niczego mi nie brakuje, otóż nie. W wieku około 16-17 lat genetyka się upomniała i zacząłem
Pierwszy dzień w pracy. Kontakty z innymi pracownikami: Z facetami oprócz szefa jako tako, nie ma co narzekać póki co. Z kobietami ...eh. Generalnie prawie nikt się mną nie zainteresował no ale dobra. 2 panie po 50tce były miłe więc chociaż coś. Jedna 40stka co mnie wdraża też jakoś tam mi pomaga ale dalej to blackpill po całości. Jedna 30stka z miną i mową ciała życzy mi niewerbalnie śmierci(taka sukowata , bo
Z autopsji mogę powiedzieć, że łysina, do tego gdy łysienie zaczęło się jeszcze w czasach szkolnych oznacza śmierć matrymonialną. Ile to ja bajek słyszałem, że łysina to żaden problem, a jak dochodziło co do czego to każda, dosłownie każda, że łysi nie są w jej guście.
Nie raz tez słyszałem zdziwienie, że jak bedąc rozgadaną osobą, czy też o tej legendarnej pewności siebie - i zdziwienie, że wciąż jestem sam. Jak to się stało hmmm.
Za czasów studiów simpowałem jak tylko się da bo dziś z perspektywy czasu tak widzę podryw, ładny facet nie musi nic robić a ciężko nazwać jakąkolwiek przyjemnością te czynność. Efekt oczywiście zerowy. Czuję teraz jedynie pogardę do samego siebie, że to robiłem.