#!$%@?, nie uwierzycie co się #!$%@?ło na woodstocku.
No więc było tak: po serii #!$%@? koncertów z beznadziejnymi wykonawcami i mnóstwem spoconych, #!$%@? kuców pod sceną oraz po zjedzeniu ostatniej bułki z pasztetem udaliśmy się z kumplem do namiotu na spoczynek, by wstać rano i zaliczyć kolejne #!$%@? występy. Wokół było już ciemno, bo wioska gdzieś w środku lasu, co by się kolejny zalany w cztery dupy panczur nie przewrócił na i tak ledwo trzymający się na sznurkach, ślinie i trzymaniu kciuków namiot. Byłem bliski zaśnięcia, gdy wtem usłyszałem jak krople deszczu uderzają w powłokę mojego schronienia. Otuliłem się mocniej śpiworem, gdy nagle przypomniałem sobie o butach na zewnątrz. Ponieważ była to jedyna para, jaką dysponowałem, po tym gdy jakiś wegetarianin wyrzucił moje sandały, argumentując że zwierzęta nie są po to, by przerabiać je na skórę, pomyślałem, że warto je przenieść pod daszek. Wygramoliłem się więc z mojego puchatego kondoma i rozpiąłem drżącymi od zimna palcami zamek. W świetle latarki, ku mojemu zdziwieniu, spostrzegłem, iż ziemia przed namiotem jest sucha jak pusia zakonnicy. Lekko zdezorientowany przyświeciłem latarką w lewo i w bladym świetle dostrzegłem zapinany na szybko rozporek, a ponad nim charakterystyczne czerwone oprawki i wyszczerzone zęby. Dość szybko domyśliłem się kto to i w kompletnym szoku zapytałem: -Jurek, dlaczego mi szczasz na namiot? Przecież miłość, przyjaźń, muzyka i w ogóle. Owsiak krzyknął tylko śmiejąc się głośno: -#!$%@? w dupę chorym dzieciom! - i przykleił mi serduszko WOŚPu do czoła. Potem uciekł w kierunku lasu. Z racji, że nie chciałem puścić tej sprawy płazem, bo namiot pożyczony, a nie chcę się tłumaczyć kumplowi, bo by nie uwierzył, ruszyłem pędem za nim. Byłem już stosunkowo blisko, dosłownie na wyciągnięcie ręki, gdy nagle w ciemności potknąłem się o jednego z całego mnóstwa leżących tutaj brudasów #!$%@? panczurów i poczułem, jak tracę równowagę. Spróbowałem wstać, ale niestety było już za późno - zdążyłem tylko usłyszeć dobiegający z pobliskiej polany dźwięk turbin startującego śmigłowca i chwilę potem ujrzeć przelatującego nade mną Mila Mi-8.
@MasterSoundBlaster: z tego co pamiętam to wraz z nową ustawą hazardowa to wszystko gdzie można coś wygrać to nielegalne poza lotto,legalne buki no i kasyna
Przed chwila w #krakow wracałem autem z pracy. Jechałem przez wąska uliczkę na Kazimierzu. Auta stały wszędzie po obu stronach jezdni a przede mną jechała kobieta, powoli, jakby szukała miejsca żeby zaparkowac. I w pewnej chwili niewiem co jej #!$%@?, odbiła w prawo i #!$%@? w lusterko w jakimś aucie całkowicie je rozwalając xD po czym zatrzymala sie na chwile i zaraz odjechala na pełnej #!$%@? xD dookoła nie było
@bvrvn: bardzo dobrze zrobiłeś, typowa polska baba roszczeniowa stara księżna, #!$%@?ć, potem uciec udawać że się nic nie zrobiło, polki są dla mnie najgorsze
@Yasiek666: Działa na 100%, półki są znowu ustawione jak dawniej. Podobno tę na Pilotów przejął ktoś inny i podpisał umowę ze starymi dostawcami. Kredens na środku ma teraz oddzielną kasę, więc to jest prawdopodobne.
No więc było tak: po serii #!$%@? koncertów z beznadziejnymi wykonawcami i mnóstwem spoconych, #!$%@? kuców pod sceną oraz po zjedzeniu ostatniej bułki z pasztetem udaliśmy się z kumplem do namiotu na spoczynek, by wstać rano i zaliczyć kolejne #!$%@? występy. Wokół było już ciemno, bo wioska gdzieś w środku lasu, co by się kolejny zalany w cztery dupy panczur nie przewrócił na i tak ledwo trzymający się na sznurkach, ślinie i trzymaniu kciuków namiot.
Byłem bliski zaśnięcia, gdy wtem usłyszałem jak krople deszczu uderzają w powłokę mojego schronienia. Otuliłem się mocniej śpiworem, gdy nagle przypomniałem sobie o butach na zewnątrz. Ponieważ była to jedyna para, jaką dysponowałem, po tym gdy jakiś wegetarianin wyrzucił moje sandały, argumentując że zwierzęta nie są po to, by przerabiać je na skórę, pomyślałem, że warto je przenieść pod daszek. Wygramoliłem się więc z mojego puchatego kondoma i rozpiąłem drżącymi od zimna palcami zamek. W świetle latarki, ku mojemu zdziwieniu, spostrzegłem, iż ziemia przed namiotem jest sucha jak pusia zakonnicy. Lekko zdezorientowany przyświeciłem latarką w lewo i w bladym świetle dostrzegłem zapinany na szybko rozporek, a ponad nim charakterystyczne czerwone oprawki i wyszczerzone zęby. Dość szybko domyśliłem się kto to i w kompletnym szoku zapytałem:
-Jurek, dlaczego mi szczasz na namiot? Przecież miłość, przyjaźń, muzyka i w ogóle.
Owsiak krzyknął tylko śmiejąc się głośno: -#!$%@? w dupę chorym dzieciom! - i przykleił mi serduszko WOŚPu do czoła. Potem uciekł w kierunku lasu. Z racji, że nie chciałem puścić tej sprawy płazem, bo namiot pożyczony, a nie chcę się tłumaczyć kumplowi, bo by nie uwierzył, ruszyłem pędem za nim. Byłem już stosunkowo blisko, dosłownie na wyciągnięcie ręki, gdy nagle w ciemności potknąłem się o jednego z całego mnóstwa leżących tutaj brudasów #!$%@? panczurów i poczułem, jak tracę równowagę. Spróbowałem wstać, ale niestety było już za późno - zdążyłem tylko usłyszeć dobiegający z pobliskiej polany dźwięk turbin startującego śmigłowca i chwilę potem ujrzeć przelatującego nade mną Mila Mi-8.