Opowieść kolegów z wezwania do pacjenta pobudzonego :)
Wezwanie do człowieka, który zabarykadował się we własnym domu i groził popełnieniem samobójstwa. Nie otwierał rodzinie i groził siekierą.
Sytuacja ze strony pogotowia wyglądała tak, iż po przyjeździe na miejsce zdarzenia osobnik faktycznie był obecny w środku mieszkania (chałupki z drewna), a sam paradował nago w mieszkaniu z siekierą w ręku. Drzwi zamknięte, okna zatrzaśnięte. Dzwonią na policje, ponieważ sami nie mogą wtargnąć do domu z obawą o własne życie. Zresztą widać było, że przyjazd pogotowia wzbudził zainteresowania w osobniku i większe pobudzenie psychoruchowe. Z wywiadu ludzi tzw. gapiów, sąsiadów okazało się, ze owy pan leczył się wielokrotnie na oddziale psychiatrycznym. Gdy koledzy czekali na przyjazd policji w międzyczasie dowiedzieli się, że to stały klient miejscowego psychiatryka i ze już wiadomo gdzie sie z nim udać zaraz po udanej interwencji policji.
Skargi to ciekawa część mojej pracy. W ostatnich 3 latach złożono ich na mnie (i mój zespół) chyba z pięć. Każda z nich szczegółowo rozpatrzona przez specjalny zespół. I każda z nich była bezzasadna. Jedna z nich zabolała najbardziej. Wpłynęła po UDANEJ reanimacji. Przez prawię godzinę walczyliśmy o życie człowieka, wykładowcy który padł podczas zajęć (na Ruczaju, Kampus UJ). Facet miał duże szanse, bo co rzadko się zdarza, świadkowie (studenci), podjęli reanimację.
kiedyś na początku mojego konta jakiś różowy pasek zaplusował mój wpis, to ja z ciekawości wszedłem w jej profil, patrzę, a tam jest mail na o2.pl no to wkleiłem w google i wyszukało jakieś forum dla kobiet na którym podała tego maila, patrzę dalej- jest jakieś zdjęcie kota, a że było podpisane jak te facebookowe to wyciąłem ciąg liczb ze środka i znalazłem jej profil na facebooku, z ciekawości spojrzałem na ostatnio
Mirki, właściwie to nie mam nikogo bliskiego na grobach. Pradziadków nie znałem, dziadki żyją. Z ojcem chrzestnym miałem bardzo sporadyczny kontakt. Jak bym był dziś w Wawie i miał jechać zapalić znicz u kogoś kto był mi bliski chociaż nigdy w życiu człowieka na oczy nie widziałem to byłby nim generał Petelicki. Uwielbiałem oglądać wywiady z nim, był takim 100% żołnierzem walczącym w słusznej sprawie. Taki mój idol którego strata naprawdę mnie
Ok, to ja poproszę o usunięcie. Miło było, ale się skończyło. Nie jesteście fair wobec użytkowników, a takie zachowanie mi się nie podoba. Nie chce mieć z Wami więcej nic wspólnego. Pogrążacie tylko ten serwis, który budowaliście nie tylko Wy jako administracja, ale dziesiątki tysięcy ludzi, którzy dodawali tu ciekawe rzeczy, komentowali i głosowali. Pozdrawiam normalnych użytkowników, z którymi fajnie przez dokładnie dwa lata i cztery dni dyskutowało o mniej lub bardziej
Wezwanie do człowieka, który zabarykadował się we własnym domu i groził popełnieniem samobójstwa. Nie otwierał rodzinie i groził siekierą.
Sytuacja ze strony pogotowia wyglądała tak, iż po przyjeździe na miejsce zdarzenia osobnik faktycznie był obecny w środku mieszkania (chałupki z drewna), a sam paradował nago w mieszkaniu z siekierą w ręku. Drzwi zamknięte, okna zatrzaśnięte. Dzwonią na policje, ponieważ sami nie mogą wtargnąć do domu z obawą o własne życie. Zresztą widać było, że przyjazd pogotowia wzbudził zainteresowania w osobniku i większe pobudzenie psychoruchowe. Z wywiadu ludzi tzw. gapiów, sąsiadów okazało się, ze owy pan leczył się wielokrotnie na oddziale psychiatrycznym. Gdy koledzy czekali na przyjazd policji w międzyczasie dowiedzieli się, że to stały klient miejscowego psychiatryka i ze już wiadomo gdzie sie z nim udać zaraz po udanej interwencji policji.
Policja
@SoNuS: