Jeśli nawet 100% społeczeństwa myśli, że należy do inteligentnej części społeczeństwa, to od 2-3 do nawet 15% z nich ma rację. Ktoś musi być inteligentny. Dlaczego więc nie autor tego posta? Bo kocurek z Wykopu tak twierdzi? XD
Porównanie zwrotu z inwestycji w mieszkania i na giełdzie od 2013 roku
Postanowiłem porównać opłacalność polskiego sportu narodowego inwestycji w betonowe złoto względem inwestycji na giełdzie. Żeby było ciekawiej, porównanie zaczniemy od samiuśkiego dołka na rynku nieruchomości w 2013. Wyniki mogą was zaskoczyć :)
z- 293
- #
- #
- #
- #
- #
Lewarowany ETF zwraca wielokrotność zysków ORAZ STRAT. Więc zwiększając potencjał do wzrostu kapitału, zwiększa ryzyko jego wyparowania.
Dzisiaj,
I właśnie o to chodzi. O "zachowanie instrumentu bazowego". I o specyfikę tego instrumentu. Rynek nieruchomości jest rynkiem mało płynnym i działa zupełnie inaczej, niż indeksy - na tyle inaczej, że nie ma z nimi nic wspólnego. Jesteś w stanie przewidzieć rozwój S&P:500 w najbliższej dekadzie? Nie jesteś, ponieważ ze względu na naturę systemu - nikt nie jest. Jesteś w stanie stwierdzić, że nie wystąpi na nim Black Swan Event, który np. jednego dnia lub tygodnia przekroczy uwzględniane w modelach (których Ty nawet nie masz) scenariusze, pozbawiając Cię większości rachunku? Nie jesteś.
Może się mylę, ale mam wrażenie, że jesteś programistą/gościem od Data Science, który, jak miliony innych, wyszedł z założenia, że znajomość kodowania, wizualizacji danych i podstaw statystyki daje mu Paszport Polsatu na giełdę. "Bo giełda to statystyka, a ja robię w statystyce...".
Programowanie i Data Science są nieocenione TYLKO wtedy, gdy masz wiedzę makroekonomiczną i często techniczną, dokładnie wiedząc, co badasz. Jeśli tej wiedzy nie masz, to będą wychodzić
Miliony grały na podtrzymanie sytuacji na rynku nieruchomości w 2008, aż giełda runęła zębami o chodnik.
Miliony obstawiały pod koniec 90., że spółki typu KissMyAss.com zawojują rynek internetu. Następnie te miliony wylądowały pod mostem.
Miliony inwestowały w NiftyFifty, bo "hehe, to pewne spułki hehe" i straciły wszystko.
Miliony inwestowały w Japonię na przełomie 80-90., bo miała podbić
Tak to jest jak wydaje Ci się, że rozmawiasz z "Wykopkiem", który wie mniej, niż Ty. Matematycznie giełda ma element hazardu lub jest hazardem - szczególnie w przypadku przewidywania długoterminowego - lewarowanego lub nie lub w przypadku lewarowanej (lub nie) gry krótkoterminowej (zależnie od tego, co robisz). Tobie się wydaje, że skoro w jakimś okresie, spółki opisuje geometryczny ruch browna, zgodnie z którym ten proces losowy jest skrzywiony na plus w długim terminie (czyli "hehe, w długim horyzoncie rośnie, mordo"), to to nie jest h----d. Z takich ludzi jak Ty, bekę toczył Nassim Taleb w "Fooled by Randomness".
Chcesz przykładów krachów, które by go wyczyściły na lewarowanym ETF-ie? Po co, skoro w 2019 masz taki przykład? Wystarczyłoby wtedy skorzystać z lewara x3, żeby spalić
Fantastycznie, że podzieliłeś się wynikami. Mówię nieironicznie, bo rzadko komu się chce lub rzadko kto ma jakiekolwiek wyniki. Tylko niestety moja teza wciąż się trzyma. Sporządzałem analizy makro, regularnie czytałem raporty banków inwestycyjnych i doskonale wiem, co działo się z gospodarką w latach 2018-2024 i wcześniej.
Przed krachem w pandemii mieliśmy politykę taniego pieniądza i długą hossę po krachu w 2008. Krótko po krachu w pandemii, wsparcie Fedu popłynęło na giełdy, więc wypłynęły też tłumy milionerów z internetów, inwestujący nawet w pojedyncze spółki. Covid nie był tu więc żadnym istotnym problemem. W praktyce okazał się silnym czynnikiem prowzrostowym (oczywiście chodziło nie o samą pandemię, a o reakcję na nią i przejście na pracę
Gadasz pierdoły jak menel pod sklepem, który stoi z Żubrem i używa magii chłopskiego rozumu, żeby tłumaczyć innym "oczywistości":
O artykuł, który sugerował lewarowane
Najlepiej napisać "xddd".
Jeśli czegoś nie wiesz, to po prostu nie startuj z pozycji "hurr, durr! Debile nie wiedzo, że jest tanio albo drogo!". To jest po prostu dużo bardziej złożone, niż Ci się wydaje.
I o tym cały czas mówię - to nie jest takie proste, jak na pierwszy rzut oka wygląda. Lepiej o tym wiedzieć, zamiast potem płakać.
Może i sam powinienem przeprosić za zbyt agresywny ton,
Ale jak uważasz, że się na tym znasz - to rób swoje. Po prostu nie namawiaj na to innych ludzi, przedstawiając w superlatywach, bo to się często kończy
Handlowałem na wysokich ramach i niskich ramach. Na tak niskich, że bez ADHD nie podchodz. Inwestowałem i spekulowałem (z naciskiem na to drugie), widziałem traderów i inwestorów i wiem jedno: spekulant z wiedzą ekonomiczną, matematyczną i programistyczną >>> jakikolwiek żyjący/nieżyjący inwestor.
To strategie ilościowe, od Market Makingu, przez arbitraż, handel parami i Momentum, aż po wyszukane algo do określania sentymentu mają jakąkolwiek podstawę statystyczną. Inwestorzy przeważnie nie mają żadnej. To właśnie jest sport dla tych z IQ od 120+. "Buy and Hold" na indeksach jest dla amatorów, którzy do rynku nie mają żadnej pasji i chcą pomnażać pieniądze. "Good for them", jakby to powiedział Jankes, ale nie wciskaj mi kitu, że inwestorzy long-term od ETF-ów to jest jakaś elitarna kasta. To jest grupa, która mogłaby zostać zaorana wynikami przez nawet słabego tradera.
Giełda to przepiękna gra. Matematycy i programiści od algorytmów, traderzy krótkoterminowej mają do niej pasję i szacunek. Inwestorzy to ot, takie sobie ludki, które nie pokonują rynku i którymi nigdy nie zawracałem sobie głowy. Relacja dobrego tradera z inwestorem long-term jest jak relacja Cristiano Ronaldo z dzieciakiem, co kopie piłkę
Ty jesteś świadom, że większość ludzi nie ma talentu do logicznego myślenia, a poza tym nie interesuje się makroekonomią, matematyką i
Nie, najlepsze wyniki miał nieżyjący już Jim Simons - matematyk i trader krótkoterminowy. Banki inwestycyjne mają ogromne działy dla strategii krótkoterminowych, a ich creme de la creme to Market Making i arbitraż - strategie
I jak to się ma do tego, co napisałem? Po prostu korzystając z własnych modeli wcale nie musisz pokonywać S&P, ale możesz np. zmniejszyć maksymalne obsunięcie kapitału względem ETF-ów dostępnych na rynku. A coś takiego może pozwolić Ci np. na skorzystanie z lewara, który nagle stanie się bardziej
Można odnieść wrażenie, że jesteś debilem. Ale Ty jesteś przede wszystkim trollem :)
Jak chcesz, inwestuj w ETF-y - mityczny "darmowy lunch", który w ekonomii ponoć nie istnieje. I módl się, żeby przez okres trwania inwestycji nie zdarzyło się nic, co na lata zakleszczy Cię w generujących straty papierach, podczas gdy Janusz z Halyną będą "grylować" na ganku nieruchomości kupionej na kredyt. Bo Ty powiesz "dywersyfikacja", a ja powiem "wysoka korelacja
Ale jest coś, czego zignorować się nie da - sprowadzenia rzeczywistości do tabelki w Excelu.
Jak wiesz, większość ludzi "inwestuje" w nieruchomości w ten sposób: kupuje mieszkanie na kredyt, przenosi się z wynajmowanego i spłaca raty x-lat. To jest inwestycja w coś, co ma wartość użytkową, za pożyczone pieniądze.
Jeśli już pieniądze masz - najlepiej bardzo dużo pieniędzy i nie potrzebujesz kredytu, możesz inwestować w ETF-y. Tylko na takim etapie nawet inwestycja w farmę żuków-gnojarzy na Podlasiu może mieć sens i być dochodowa. To nie tak, że ETF-y są darem od gospodarczego boga. Po prostu jak masz dużo pieniędzy, zarabia się
Powiem tak. Masz tu, ode mnie, debila, opinię innego debila - byłego zarządzającego hedge-fundem, który tak, jak ja, mówi debilne rzeczy, które pokrywają się z tymi, które mówiłem ja :)
https://www.youtube.com/watch?v=qxERZKqpfzU
P.S. A od 0:55 to jest brutalna orka wszystkiego, w co wierzysz :)
Posłuchałeś do końca? Przecież on zwracał uwagę na to, że amerykański rynek to anomalia, która generowała regularne zwroty, ale gospodarki innych państw tej zasady nie spełniają. Powiedział jak krowie na rowie:
"To, że gospodarka RADZIŁA sobie świetnie nie znaczy, że dalej będzie RADZIĆ sobie
1. Giełda nie jest dla mnie bezpieczna i nie powinienem się nią zajmować. Powinienem inwestować we własny biznes, w siebie lub w to, co rozumiem.
2. Inwestowanie long-term to h----d, a inwesotrzy long-term z sukcesami to hazardziści korzystający na losowych, korzystnych warunkach gospodarczych, którzy w swojej głupocie uważają, że łatwiej jest przewidzieć 10 0000 kroków rozwoju chaotycznego systemu,
Błąd. Ja siedziałem w tematyce ekonomicznej na tyle długo, by zrozumieć, że większość ekonomii to pierdoły. Chciałem być ekonomistą - zanim zacząłem uczyć się ekonomii. Dzięki ekonomii zainteresowałem się jednak naukami ścisłymi, więc wyszło na moje. Nie uważam też, że giełda to proces stochastyczny. Giełda to proces chaotyczny, co łatwo udowodnić paroma wykresami, jak i zwykłą logiką. Stąd wyłania się z resztą jedna z największych pierdół ekonomii - Hipoteza Rynku Efektywnego, która chociaż ze swoim bazowym założeniem jest użyteczna i należy ją przyjąć, to jeśli ją rozwiniemy, jest absurdalna, bo zakłada gospodarkę złożoną z racjonalnych agentów, dysponujących tymi samymi informacjami. Ignoruje też mikrostrukturę rynku, konkurencyjność Market Makerów i pierdyliard innych niuansów. I ta Twoja teoria ekonomiczna zakłada, że giełda to właśnie proces stochastyczny, o ile się nie mylę.
Jeśli fundamentalne założenie nowoczesnej ekonomii jest tak logicznie błędne, nie warto zawracać sobie d--y większością modeli. Lepiej podejść do rynku z perspektywy inżynieryjnej, bo to m.in. założenia ekonomistów są odpowiedzialne za kryzysy. Jeśli ja jestem "ścisłowcem", udającym mądrego, to ekonomista jest przedstawicielem nauk miękkich udający ścisłowca i potem tak to
Autor mówi o zarządcach:
"If they were skilled, why did their skill run
Miałem nadzieję, że cytat był żartem, bo pewnie wiesz, że ten argument z ust zwykłych ludzi pada często na poważnie. Dzięki za artykuł, właściwie wyczerpał to, co chciałem powiedzieć. Dodałbym może, że skalowalność o której wspomniałeś w kontekście Simonsa, też jest bardzo ważna. To jeśli chodzi i przeciętnego człowieka. Wiele osób argumentuje, że dla Kowalskiego zdobycie przewagi nad rynkiem jest niemożliwe, ale Kowalski ma dostęp do strategii i rynków,
https://www.youtube.com/watch?v=SC_BKx1cfI4&t=906s
To, co dla mnie było kluczowe w filmiku, to właśnie ryzyko bycia zamkniętym w nierentownych inwestycjach na lata.
Wspominasz np. o portfelu Raya Dalio. Podobało mi się jego podejście do dywersyfikacji, chociaż, przynajmniej na pozór, wydaje się zbyt teoretyczne, bo praktycznie, szukanie nieskorelowanych instrumentów jest bardzo trudne. Ale w ten sposób wracamy do punktu wyjścia, bo chociaż powiedziałeś "jeśli ktoś jest bardziej zaawansowany", to to jest podejście dla osób bardzo zaawansowanych.
Fakt, obejrzenie filmiku czy przeczytanie tekstu wyjaśniającego taką metodę zajmie kilkanaście minut, ale zrozumienie tego, co jest potrzebne do zrozumienia tego filmiku/tekstu, zajmie dużo dłużej. O tym cały czas mówiłem - że bez zrozumienia ekonomii (a najlepiej i podstaw statystyki), nikt nie powinien tego robić.
Mam wrażenie, że popełniasz częsty błąd - wydaje Ci się, że to, co wiesz, jest częstsze, niż realnie jest. Na początku rozmowy rzuciłem się na Ciebie z pazurami jak gepard na kulawą, zezowatą sarnę licząc na łatwy obiad, a okazało się, że Ty taką sarną nie jesteś i sporo wiesz, więc tylko ułamałem sobie kły (chociaż uważam, że część moich tez dalej sobie tu stoi, nieruszona - aktywa ryzykowne z różnych sektorów i części świata dalej ze sobą korelują, gospodarka USA ze swoimi konsekwentnymi zwrotami wciąż jest wyjątkiem, a badany okres to agresywna hossa). Nie wiem czy jesteś świadom tego, jak rzadkie to jest zjawisko. Rozmawiałem na ten temat z setkami osób i te, które były w stanie podjąć taką dyskusję miały wykształcenie formalne, albo (lub "i") pracowały jako analitycy, dziennikarze gospodarczy czy programiści zajmujący się rynkiem.
Jeśli należysz do tego grona - fajnie Tylko jak możesz uważać, że zwykły człowiek będzie w stanie za
A próbowałeś kiedyś inwestowania aktywnego? Budowy modeli (opartych na danych fundamentalnych z raportów) określających niedowartościowane spółki/te, które powinny kontynuować trend wzrostowy? To nie działa w funduszach i wśród większości inwestorów detalicznych, ale jest wyjątkowo ciekawe i wśród szaraków było kilka nazwisk, którym udało się coś takiego wdrożyć.
Nie mówię tutaj o szkole Grahama, a raczej o określaniu firm z wysokim momentum w wynikach sprzedażowych i przetrzymywaniu pozycji maksymalnie kilka-kilkanaście miesięcy.
Ciekawi mnie tylko, czy tego nie próbowałeś czy masz z tym złe doświadczenia, co skłoniło Cię do ograniczenia się do ETF-ów.