O Mirki nie wiem czy kisnąć, czy już pisać wypowiedzenie za porozumieniem stron, a może iść to rozchodzić do Watykanu? Przez ostatni tydzień tyrałem fizycznie targając części rolnicze (nie jestem sebuś-paker-mordanadzielni), więc miałem z tym sporo problemów (kurierka), no i się doigrałem. Łamało mnie w kościach, nie mogę oddychać, szybka wizyta u lekarza i diagnoza oraz stwierdzenie, że l4 i pod żadnym pozorem nie dźwigać i nie przemęczać się. Postanowiłem z kulturą to zanieść do pracy i wyjaśnić sytuację, żeby nie było spin. I teraz najlepsze:
Kierowniczka jak zobaczyła, że nie ma mnie do trzeciego, a czwartego zapowiadałem wolne więc wychodzi dwa tygodnie wolnego od #pracbaza to rzuciła mi zwolnieniem i żebym szedł sobie do naczelnika bo ona tego nie przyjmuję i żebym się tłumaczył. W głowie rozkmina co odwaliłem, ale sumienie mam czyste. No nic wchodzę, daje elegancko papier i wiecie co słyszę? "TheOneEyedKing, chyba sobie pogrywasz i przeginasz, jak to na początek maja brać l4!?". Odpowiedziałem, cytuję: "Ma tam Pani imię, nazwisko lekarza, mogę jeszcze podać numer i on Pani powie, że to nie jest ściema", ogólnie spina, że przeginam.
Schodzę do kierownictwa, mówię, że łaskawie oddałem dokument i pytam "Wie Pani, że 4 maja zaklepałem sobie wolne i zrobiłem to już 10 kwietnia" i co słyszę? "Nie dostaniesz wolnego, bo twoi koledzy bardziej zasłużyli, są lepiej uznani", palnąłem "Spoko, to biorę na żądanie, mam dwa dni jeszcze, a mówiłem to Pani 10 kwietnia, ponieważ na 4 planowałem sobie wyjazd kawałek poza miasto, kto wie może gdzieś w okolice morza, więc nie ma opcji, że mnie Pani ściągnie.". Zaczęła drzeć się, że idzie do kierownika, że ja nic nie mam prawa żądać etc. Ogólnie pożegnałem i wyszedłem spokojnie z biura.
Jak
Kierowniczka jak zobaczyła, że nie ma mnie do trzeciego, a czwartego zapowiadałem wolne więc wychodzi dwa tygodnie wolnego od #pracbaza to rzuciła mi zwolnieniem i żebym szedł sobie do naczelnika bo ona tego nie przyjmuję i żebym się tłumaczył. W głowie rozkmina co odwaliłem, ale sumienie mam czyste. No nic wchodzę, daje elegancko papier i wiecie co słyszę? "TheOneEyedKing, chyba sobie pogrywasz i przeginasz, jak to na początek maja brać l4!?". Odpowiedziałem, cytuję: "Ma tam Pani imię, nazwisko lekarza, mogę jeszcze podać numer i on Pani powie, że to nie jest ściema", ogólnie spina, że przeginam.
Schodzę do kierownictwa, mówię, że łaskawie oddałem dokument i pytam "Wie Pani, że 4 maja zaklepałem sobie wolne i zrobiłem to już 10 kwietnia" i co słyszę? "Nie dostaniesz wolnego, bo twoi koledzy bardziej zasłużyli, są lepiej uznani", palnąłem "Spoko, to biorę na żądanie, mam dwa dni jeszcze, a mówiłem to Pani 10 kwietnia, ponieważ na 4 planowałem sobie wyjazd kawałek poza miasto, kto wie może gdzieś w okolice morza, więc nie ma opcji, że mnie Pani ściągnie.". Zaczęła drzeć się, że idzie do kierownika, że ja nic nie mam prawa żądać etc. Ogólnie pożegnałem i wyszedłem spokojnie z biura.
Jak
https://youtu.be/30mWC74rp9M