Nie wygra z jednego prostego powodu. W wywiadach mimo, że mądrze mówi to zawsze coś walnie, czym zraża do siebie innych ludzi, jak np. kobiety do garów, czarni do Afryki itp.
Jeżeli demokracja wg JKM jest dla głupoli, to niech działa dla głupoli, wg ich gustów i zrobi im "dobrze". Po co silić się na "prawdę", skoro nie wygra(ł do tej pory)? Taki ideowy, czy boi się władzy?
Problem polega na tym, że tak naprawdę większość tych "zbierających" tylko chce dostać pracę za 160zł przy komisji wyborczej w dniu wyborów. Komitety mają prawo zgłaszać osoby do tychże, ale oczekują "w zamian" tych podpisów, tak aby w tym czasie samemu zajmować się czym innym. Ostatecznie tak czy tak te podpisy zbiorą i zgłoszą swój komitet, a podpis nie jest w żaden sposób wiążący (można się podpisać pod wszystkimi listami w swoim
@Ikemis: tak wiem :) tyle że ja nie jestem świadkiem w tym zdarzeniu, a jedynie słuchaczem. To już od świadków tego zdarzenia zależy co z tym felerem zrobić.
@Graven: ustawa zabrania odpłatnego zatrudniania kogokolwiek do zbierania podpisów - muszą to być wolontariusze, jeżeli partii nie lubisz, to zgłaszasz na policję/do prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa i wtedy muszą wszcząć postępowanie
Ludzie postępują racjonalnie. Skoro politycy nie realizują tego, co zadeklarowali, albo inaczej: deklarują to, czego nie będą w stanie zrealizować, to oznacza, że większości wyborcom może nie zależeć.
Od 1989 r. brałem udział we wszystkich dostępnych wyborach: prezydenckich, unijnych, parlamentarnych, samorządowych i rad dzielnic. Brałem też udział we wszystkich referendach. I co z tego? Prawie nigdy wynik wyborczy nie był "mój", a jeśli nawet czasem się udało, i tak wybrani politycy nie
Chłopak zaczął zbyt wcześnie i stał w złym miejscu (co innego taki przystanek). Poranną godzinę można tłumaczyć brakiem czasu kiedy indziej, ale tak czy siak trzeba się liczyć z tym, że rano każdy się spieszy. Mi się ludzie chętnie podpisywali, dużo dyskutowali, a nawet jak nie podpisywali (brak dowodu) to mówili, że JKM im akurat nie przeszkadza, albo że lubią tego pana. Średnio 10 podpisów na godzinę miałem, w 80-tys. mieście.
Komentarze (156)
najlepsze
50 głosów, chodziła od rana, mnie zapytała koło 19:30.
Od 1989 r. brałem udział we wszystkich dostępnych wyborach: prezydenckich, unijnych, parlamentarnych, samorządowych i rad dzielnic. Brałem też udział we wszystkich referendach. I co z tego? Prawie nigdy wynik wyborczy nie był "mój", a jeśli nawet czasem się udało, i tak wybrani politycy nie
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora