z tego co słyszałem od znajomego komandosa te spadochrony (desantowe) to nic przyjemnego. Na koncie ma kilkanaście skoków i kręgosłup w strzępach. To nie są spadochrony rekreacyjne, na których można sobie skakać ile się chce. Żołnierz ma się nauczyć jak się nie połamać i nie zabić, a później na front. Dwa, może trzy skoki za linię wroga i tyle.
Komentarze (80)
najlepsze
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/15015796/
Tytuł badania: choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa lędźwiowego instruktorów spadochroniarstwa wojskowego
Wnioski: Ty oraz kolega, zdecydowanie dramatyzujecie ;-)
Wy ogarniacie że przed takim skokiem przechodzi się szkolenie aby sobie nóg nie połamać.
Przygotowujecie nas do wojny czy jak?