„Predator: Prey” – na przekór filmowej mitologii [RECENZJA
Już gdy go zapowiedziano, wiadomo było, że nie będziemy mieli do czynienia z dziełem chociażby zbliżonym do tego, co prezentowali inni twórcy mierzący się z legendą kosmicznego monstrum. Czy to pozycja godna uwagi miłośników serii? Oto recenzja.
Facetpo40 z- #
- #
- #
- #
- 37
Komentarze (37)
najlepsze
@binari: Dlatego że to rdzenno-amerykańska wyemancypowana dziewczynka. Także porównanie z Arnim nie ma racji bytu, po prostu Arni jest za cienki w uszach, nie ta liga.( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dziękuję i pozdrawiam.
A teraz wracam do Obi Oba - Koniec Cywilizacji poraz siedemdziesiąty czwarty.
Słabe CGI, postacie z kartonu (poza główną bohaterką, bo ta ma kości z gumy) i brak autoironii - dzięki tym cechom nowemu Predatorowi daleko donawet do Predators.
Tylko, kurna, fabuła... Pastikowa, ukuta na siłę wyłącznie ze znanych elementów pierwotnego Predatora, plus ładniutka drobniutka laleczka, bez problemu pokonująca w bezpośrednim starciu kilku zaprawionych w bojach mężczyzn naraz. Raziło bardzo.