@gaska: w Krakowie kasowniki były blokowane (a przynajmniej miały być, ludzie ponoć zgłaszali że czasami nie były zablokowane)... ale nawet jeśli ktoś skasował, to może odnieść do punktu sprzedaży biletów i dostanie zwrot (przy kasowaniu jest wbijany dzień roku). Jedyni "stratni" to posiadacze biletów okresowych.
Swoją drogą, mocno czuć że jest kampania wyborcza :) W Krakowie - koksowniki przy przystankach (niecodzienny widok :), dziś rano miasto pięknie odśnieżone mimo bardzo intensywnych
@enron: Tu nie były, ale pal to licho, nie będę się kłócić o jeden bilet, bez przesady. Niech idzie na rozwój MPK ;)
W Szczecinie za to, kiedy był dzień darmowych przejazdów kasowniki również były zablokowane, co wywoływano częściową konsternację i obawę przed czyhającymi gdzieś kanarami. Zazwyczaj akcje informacyjne w takich przypadkach jednak kuleją.
aj tam, aj tam. Chodzi o to, że im więcej ludzi na pokładzie tym więcej ludzi do pchania autobusu jak utknie w śniegu a nie tam jakaś walka z korkami ;)
szczerze? naprawdę ktoś sądzi że ludzie przerzucą się z ciepłego wygodnego auta do brudnego zatłoczonego i wyziębionego autobusu tylko dlatego że nie będą musieli zapłacić 2 zł ? wątpię...
To chyba normalne, że jak coś nie działa, to się za to nie płaci.
A trudno było wczoraj nazwać komunikację miejską za działającą. Przynajmniej w Krakowie. Widziałem jak skomunizowani i skolektywizowani ludzie zostali sobie w autobusie na kolejne 2 godziny stania w korku, gdy kilka osób wyszło z autobusu. Ja zawiązałem szalik na głowie, jedna starsza pani wyciągnęła kijki od nordic walkingu i poszliśmy do domów. 10 kilometrów marszu to nie jest
@MarkoRamius: "Ja zawiązałem szalik na głowie, jedna starsza pani wyciągnęła kijki od nordic walkingu i poszliśmy do domów. 10 kilometrów marszu to nie jest dużo."
A jeszcze lepiej, zamiast pchac się do samochodów czy autobusów, było od razu pojechać rowerem. W środową śnieżycę rower był najpewniej działającym środkiem komunikacji ;) - spokojnie przejechałem nim przez całe miasto, i to nie raz, a kilka, bo miałem niestety kilka spraw do załatwienia w
zachęcanie do jazdy komunikacją miejską to czysty absurd. co z tego że można jeździć za darmo skoro w taką pogodę bus zawsze się spóźnia i jedzie przynajmniej 2x dłużej niż normalnie a często nie przyjeżdża wcale bo się zepsuł itp. W Łodzi wracając z uczelni w poniedziałek czekałem godzine na autobus który średnio jeździ co 10 min. Trzeba usprawnić mpk to ludzie sami zaczną z niego kożystać.
Przecież i tak można za darmo jeździć. Jeszcze nie widziałem, żeby znalazł się na tyle odważny kanar, aby wejść do zatłoczonego pociągu, autobusu czy tramwaju.
Oj jak ja bym chciał być "skazany na samochód". Postał bym sobie może w korku, ale przynajmniej byłoby mi ciepło. Komunikacja miejska to jest śmiech w tych warunkach, dzisiaj we Wrocławiu spędziłem prawie godzinę w oczekiwaniu na jakikolwiek autobus (bo tramwaje magicznie zniknęły) i to na najlepiej skomunikowanym kierunku! Wolę siedzieć w samochodzie niż marznąć na przystanku, a bajki o komunikacji zbiorowej są chyba dla dzieci. W Łodzi sytuacja jest zresztą podobna,
Komentarze (81)
najlepsze
A w Krakowie już dzisiaj MPK było za darmo, więc to raczej nie z Lublina trzeba brać przykład. ;)
Swoją drogą, mocno czuć że jest kampania wyborcza :) W Krakowie - koksowniki przy przystankach (niecodzienny widok :), dziś rano miasto pięknie odśnieżone mimo bardzo intensywnych
W Szczecinie za to, kiedy był dzień darmowych przejazdów kasowniki również były zablokowane, co wywoływano częściową konsternację i obawę przed czyhającymi gdzieś kanarami. Zazwyczaj akcje informacyjne w takich przypadkach jednak kuleją.
Koksowniki - nawet nie wiesz jak zazdroszczę...
A trudno było wczoraj nazwać komunikację miejską za działającą. Przynajmniej w Krakowie. Widziałem jak skomunizowani i skolektywizowani ludzie zostali sobie w autobusie na kolejne 2 godziny stania w korku, gdy kilka osób wyszło z autobusu. Ja zawiązałem szalik na głowie, jedna starsza pani wyciągnęła kijki od nordic walkingu i poszliśmy do domów. 10 kilometrów marszu to nie jest
A jeszcze lepiej, zamiast pchac się do samochodów czy autobusów, było od razu pojechać rowerem. W środową śnieżycę rower był najpewniej działającym środkiem komunikacji ;) - spokojnie przejechałem nim przez całe miasto, i to nie raz, a kilka, bo miałem niestety kilka spraw do załatwienia w
Chyba na zrujnowanie budżetu miasta i wyższe podatki.
lepiej pedałować 6h do domu niż wziąć taksówkę/zadzwonić po kogoś?