Odrodzenie moralne Polaków - spiskowe teorie, kupowanie głosów wyborczych i tani populizm.
Jednym z najistotniejszych postulatów Zjednoczonej „prawicy” jest odrodzenie moralne Polaków. Hasło to szczególnie często wybrzmiewa w rządowych środkach masowego przekazu. Jakie są „przejawy” tego przywróceni moralności. Bicie w narodowy bębenek, promowanie przez Państwo społecznej nauki Kościoła rzymskokatolickiego, usuwanie sowieckich pomników, polityka historyczna. To wszystko przecież już w Polsce ludowej było, łącznie ze społeczną (mocno skorygowaną przez Marksa I Engelsa) nauką Kościoła. Inna drobna różnica polegała na tym, że wtedy naród pomniki sowietom stawiał. Ten renesans moralny to zatem tak naprawdę powrót do głębokiego PRl-u.
Poza powyższymi drobnostkami „konserwatyści” i „konserwatywni liberałowie” przywracają najważniejszy peerelowski stereotyp – państwa socjalnego i opiekuńczego, państwa, które wkracza we wszystkie dziedziny społeczne, poucza jak prawidłowo żyć, ogranicza wolności obywatelskie ale daje za to opiekę - a w przypadku obecnej koalicji; gotówkę. Oczywiście tym ideologom trudno jest wypowiedzieć słowo „socjalizm” gdyż nie pozwala im na to ich główny ideologiczny mentor – Kościół rzymskokatolicki. Już przecież jeden socjalista, spoczywając na Wawelu musi się zadowolić boczną krypta pod Wieżą srebrnych dzwonów. Państwo społeczne, czy nawet państwo socjalne o wiele lepiej brzmi niż państwo socjalistyczne, chociaż tak naprawdę jest to samo.
Podstawy państw socjalistycznych prawie zawsze oparte były na teoriach spiskowych, odwoływaniu się do najniższych instynktów społecznych i przede wszystkim na tanim populizmie. Podstawową metodą zdobywania władzy socjalistów jest głoszenie obywatelkom tego co chcą usłyszeć, kupowanie (obecne w dosłownym tego słowa znaczeniu) ich głosów oraz utrzymywanie władzy za cenę rozdawnictwa publicznych pieniędzy. Powrót do tych prawych i sprawiedliwych tradycji jest właśnie największym wkładem obecnej koalicji w morale Polaków.
Kłamstwo smoleńskie, rozdawnictwo publicznych pieniędzy i tani populizm – to prawdziwy wkład w społeczne morale Polaków obecnej, ultra moralnej koalicji.
W propagandzie tragedia smoleńska przebrzmiała i zwietrzała. Przeglądając, to w jaki sposób wykorzystano tragedię niemalże setki osób oraz ich rodzin, z perspektywy tych kilku lat nawet najzagorzalszy wyznawca obecnej władzy, jeśli ma choć odrobinę przyzwoitości, zarumieni się ze wstydu. Wykorzystywanie nieszczęścia i śmierci do gry politycznej jest właśnie w najwyższym stopniu amoralne.
W 2015 roku piewcy moralności przykrywali jeszcze kupowanie głosów teoriami, jakoby rozdawnictwo pieniędzy zwiększy dzietność czy wyeliminuje biedę w polskich rodzinach. Dane GUS za ostatnie lata pokazują coś zupełnie innego. Średnio wykształcony człowiek wie, że dzieci nie robi się dla pieniędzy a największy ostatni wyż demograficzny wystąpił w głodnych latach stanu wojennego. Bieda jest dzieckiem ciemnoty, braku wykształcenia, zacofania czy wykluczenia społecznego. Nędzy nie wyeliminuje się wciskając ludziom biednym pieniędzy w dłonie. Jednak 500 złotych na koncie przed wyborami „od dobrego i sprawiedliwego rządu” wygląda niezwykle efektownie. Trzynaste, czternaste, piętnaste emerytury. Komu jeszcze i ile. Uzasadnienie rozdawnictwa zatroskanej posłanki „prawicy” – „przecież jesteśmy to winni ludziom starszym za ich ciężką pracę” Kto jest winien? Komu? Winni są politycy? Rząd? Państwo? Czy jedna grupa społeczna innej, a może wszyscy wszystkim? Najdziwniejsze jest to, że nikt już nawet nie skrzywi się słysząc takie bzdury. Tak jak nikogo już nie dziwi fakt że telewizją „publiczną” kieruje polityk partii rządzącej, że w Krajowej Radzie Sądownictwa zasiadali ludzie pokroju posłanki Pawłowicz a reformę sadownictwa przeprowadzał prokurator stanu wojennego.
Trudno byłoby się dziwić reakcjom społecznym w latach osiemdziesiątych gdy propaganda peerelowska piała o przewodniej roli PZPR w socjalistycznym państwie – opiekunie i żywicielu narodu. Mamy już 30 lat po upadku tego systemu a nadal rzesze ludzi myślą w ten charakterystyczny peerelowski sposób. Najzabawniejsze jest to, że utwierdzają ich w tym nie socjaliści spod znaku Lewicy ale „konserwatywni liberałowie” pana Gowina.
Najbardziej zatrważające jest to, że reszta sceny politycznej podjęła tę niebezpieczną grę. Czy ktoś jeszcze pamięta o swoich programach czy ideach, wokoło których zakładane były te partie. Ktoś pamięta współczesną teorię państwa i jego budżetu w społeczeństwie –teorię inną niż Marksa, Lenina i papieża Leona XIII. Obecnie w niemalże każdej partii jakakolwiek dyskusja programowa koncentruje się wokół pytania „co jeszcze można dać” by kupić władzę. Czy procesem wyborczym Polaków ma kierować zasada – kto da więcej temu oddam głos. Jak skończy się to szaleństwo. Raz już mieliśmy Polskę ludową, która zbankrutowała – moralnie i finansowo. Teraz tzw. „konserwatywni liberałowie” fundują nam Polskę ludową bis, gdzie jedynie barwa czerwona zmieniła się na brunatną. Ludzie, którym wyraźnie widać słomiany, peerelowski socjalizm, wyłażący z konserwatywnych lakierków starają się budować morale Polaków. Etykiety konserwatywnego liberalizmu czy prawicowości wyglądają efektownie. Poza efektowną etykietą trzeba jednak jeszcze wiedzieć, co to oznacza a potem mieć odwagę wprowadzać w życie konserwatywny liberalizm w społeczeństwie, któremu najbardziej odpowiada gotówka od „dobrego i sprawiedliwego rządu”.
Komentarze (1)
najlepsze
A jedną z twarzy tego "odrodzenia moralnego" jest Marian Banaś. ( ͡º ͜ʖ͡º) #pdk