Witam.
Chciałbym się podzielić z wami historią mojej dziewczyny i jej siostry którą mi ostatnio opowiedziały.
Ok. 14 lat temu wybrały się około południa razem do lasu w okolicach Kwaszeniny (woj podkarpackie).
Idąc razem obok siebie poprzez szkółkę z małymi drzewkami (około 50 cm) w pewnym momencie około 5-10m od nich usłyszały dźwięk jak by zerwało się, jak to określiły "stado jeleni". Następnie "huk" ten przemieszczał się w dużym tempie w głąb lasu wyginając drzewka na wszystkie strony oraz trawę a następnie po kilkudziesięciu metrach "szarży" w linii prostej uderzył w drzewo na skraju szkółki wielkości około 15m tak mocno że całe drzewo się zatrzęsło. Wszystko trwało maks 10 sekund. Najciekawsze jest to że jak twierdzą mimo dobrej widoczności nie widziały żadnego zwierzęcia ani niczego innego. Jedyne co to "huk" jakby biegło ogromne zwierzę oraz coś co wyginało drzewka i trawę przemieszczając się wzdłuż prostej linii. Po uderzeniu w drzewo zjawisko znikło. Jak opowiadały, najpierw były bardzo zdezorientowane, następnie podeszły do tego drzewa obeszły kilka razy dookoła patrząc w górę i na ziemie lecz niczego już nie widziały i nie słyszały. Nie widziały żadnych śladów na ziemi. Po krótkiej chwili stwierdziły ze strachu że należy opuścić to miejsce jak najszybciej. Zjawisko miało miejsce w promieniu kilkudziesięciu metrów od miejsca zaznaczenia na mapie: https://www.google.com/maps/pl... Ja jako osoba wyjątkowo sceptyczna od razu podeszłemu do historii z wielkim dystansem próbując wziąć pod uwagę różne scenariusze:
To było małe zwierze!
Wyginanie się drzewek a przede wszystkim dźwięk przemieszczania sugerowały że obiekt ma rozmiar paru metrów i wagę kilkuset kilogramów. Poza tym obie dziewczyny mocno są związane ze środowiskiem łowieckim i dobrze znają odgłosy przemieszczania się różnych zwierząt a wszystko działo się zaledwie parę metrów od nich, na otwartej przestrzeni gdzie drzewka i trawa nie przekraczały wysokości 50cm.
To był wiatr!
"Zryw" i "huk" tego czegoś był zbyt nagły i silny jak na wiatr poza tym wyraźnie było widać wąską trasę przemieszczania się obiektu. "Zryw" i "huk" miały także punktowe źródło dźwięku łatwe do określenia. Dzień był pogodny a wiatr słaby. Obiekt uderzając w drzewo spowodował że drzewo się zatrzęsło co było dokładnie widać na tle innych koron drzew które niemalże się nie ruszały.
To były halucynacje!
Obie dziewczyny były zdrowe, trzeźwe, wypoczęte, nie brały żadnych środków odurzających, lekarstw ani nie jadły grzybów a widoczność i warunki były bardzo dobre. Dwie identyczne halucynacje w jednym czasie?
Po prost kłamiecie!
Z dziewczyną znam się ponad 11 lat i mamy wspaniałe stosunki. Ufam jej i nie widzę powodu czemu miałaby kłamać. Ona jak i jej siostra są osobami bardzo mało religijnymi i sceptycznymi.
Moje pytanie do was. Czy ktoś się orientuje co to mogło być lub miał podobne doświadczenie lub zna kogoś takiego a może wie coś więcej na temat tego miejsca? Od razu zaznaczam że nie wierze w żadne zjawiska nadprzyrodzone duchy, demony itd wiec proszę sobie odpuścić tego typu odpowiedzi.
Pozdrawiam.
Komentarze (63)
najlepsze
Zakop.