Właściwie w historii sztuki używa się terminu hiperrealizm. To powstały pod koniec lat 50 w Stanach Zjednoczonych nurt, pierwotnie mający charakter kontestacji, sprzeciwu wobec kultury masowej. Pokazywał, że malarz może osiągnąć maszynową perfekcję fotografii czy serigrafii. Dobór tematów - szarych, banalnych wyrywków rzeczywistości (bistra, pizzerie, stacje benzynowe) z ludźmi w nijakiej, bezkontekstowej sytuacji - też był sprzeciwem przeciwko masowości. Obrazy nie mówiły też nic o twórcy, poza jego sprawnością warsztatową. Były bezosobowe.
Od razu nasunął mi się na myśl "Sinobrody" Kurta Vonneguta. Jedna z najciekawszych książek beletrystycznych poświęcona (w pewnej mierze) dyskusji o współczesnej sztuce. Polecam przeczytać, bo to kawał dobrej, zabawnej prozy jest.
Komentarze (42)
najlepsze
szczęscie że jest tyle milionów chińczyków którzy zawsze maja aparat ; d
Komentarz usunięty przez moderatora