<b>Przypadek badania katastrofy lotniczej amerykańskiego sekretarza ds.
handlu Ronalda Browna w Chorwacji z 1996 roku jest kolejnym dowodem na
to, że w szczególnych sytuacjach do wyjaśnienia przyczyn wypadku
dopuszczani są - w roli gospodarzy śledztwa - przedstawiciele innych
państw niż to, w którym doszło do zdarzenia. Ponadto Amerykanie w
krajach, gdzie znajdują się ich bazy wojskowe, zastrzegają sobie prawo
do wyłącznego badania wypadków lotniczych.</b><br /><br />O tym, że w
szczególnych przypadkach katastrof lotniczych, takich jak śmierć
przywódców państw lub wysokich urzędników, praktykuje się szeroki udział
innego państwa w dociekaniu przyczyn wypadku, świadczą działania
podjęte po śmierci amerykańskiego sekretarza ds. handlu Ronalda Browna. <br />Urzędnik
leciał wraz z delegacją 34 amerykańskich biznesmenów maszyną CT-43,
wojskową wersją boeinga 737. Samolot uderzył w górskie zbocze przy
podejściu do lądowania na lotnisku w Cilipi pod Dubrownikiem. Miejsce
katastrofy niemal natychmiast zabezpieczył amerykański helikopter
wojskowy, jeszcze przed rozpoczęciem akcji podejmowania wraku rozbitego
CT-47. <br />Dochodzenie prowadziły amerykańskie agencje: Narodowa Komisja
Bezpieczeństwa Lotów, Federalny Zarząd Lotnictwa, przy współpracy z
Chorwacką Agencją Lotniczą. Wojskowi i cywilni eksperci przesłuchali
ponad 150 świadków, zgromadzono ponad 3,2 tys. stron zeznań. Samolot
ten, podobnie jak samolot prezydencki, który uległ katastrofie pod
Smoleńskiem, wchodził również w skład formacji wojskowych
(stacjonujących w bazie Ramstein w Niemczech). <br />Śledztwo nadzorował
Pentagon i Departament Obrony. Chorwaci umożliwili Amerykanom m.in.
analizę pokładowych i naziemnych radarów. Sprawdzono taśmy magnetyczne i
oprzyrządowanie do ewidencji statków powietrznych. <br />Podpułkownik
Sławomir Schewe z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu informuje,
że Stany Zjednoczone w każdym kraju, w którym posiadają swoje bazy
wojskowe, zawierają dwustronne umowy dające im wyłączność w badaniu
wypadków lotniczych amerykańskich samolotów. - Amerykanie gwarantują
sobie, że sami sprawują wymiar sprawiedliwości wobec swoich żołnierzy -
wyjaśnia ppłk Schewe w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". <br />Jak wskazują
prawnicy, prawo międzynarodowe pozwala na badanie przyczyn katastrofy
lotniczej na terytorium obcego państwa przez służby polskie. Mówi o tym
konwencja chicagowska o ruchu lotniczym z 1944 roku (ICAO). Przewidują
to także wewnętrzne polskie przepisy, jak art. 135 ustawy Prawo lotnicze
i uszczegóławiające rozporządzenia ministra obrony narodowej z 2004
roku oraz ministra transportu z 2007 roku. To ostatnie rozporządzenie
dopuszcza uczestniczenie przedstawicieli "państw obcych (...) w badaniu
prowadzonym" przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych. Przepis ten
opiera się właśnie na Konwencji ICAO. Przewodniczący tej komisji może
także "wyznaczyć pełnomocnego przedstawiciela w celu uczestniczenia w
badaniu zdarzenia lotniczego prowadzonego przez organy państw obcych". <br />Co
prawda konwencja ICAO reguluje ruch cywilny, ale poza tym, że samolot
prezydencki należał do jednostki wojskowej, trudno uznać, by przelot
miał charakter wojskowy. W przestrzeni powietrznej jako samolot
pasażerski Tu-154M oznaczony był kodem cywilnym. Polscy prokuratorzy
wojskowi podkreślają, że polskie śledztwo prowadzi prokuratura wojskowa
tylko z tej racji, że pilotami byli żołnierze. Ale jak podkreśla
zastępca wojskowego prokuratora garnizonowego we Wrocławiu ppłk
Kazimierz Haładaj, właściwość prokuratury wojskowej podległa tu
ograniczeniom i kończy się, gdy pojawiają się kwestie o charakterze
cywilnym. Podpułkownik Schewe dodaje, że ogólnych umów regulujących ruch
samolotów stricte wojskowych praktycznie nie ma, zazwyczaj regulują to
umowy dwustronne. <br />Po wypadku pod Smoleńskiem strona polska oparła
się jednak tylko na wynikach postępowania rosyjskiego na podstawie
Europejskiej konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych z 1959 roku.
Jednak jak wskazują prawnicy, jej zapisy nakładają duże ograniczenia. Na
przykład w art. 3 konwencja stwierdza, że można się domagać tylko kopii
żądanych akt lub dokumentów, a przekazanie oryginałów zależy od uznania
władz kraju, który jest ich dysponentem. Z kolei art. 6 mówi, że
państwo, do którego kieruje się tzw. wniosek rekwizycyjny (o udzielenie
pomocy prawnej), może "odroczyć przekazanie przedmiotów, akt lub
dokumentów, o których przekazanie się wnosi, jeżeli są one niezbędne dla
celów toczącego się postępowania karnego". Ponadto przedmioty i
dokumenty te powinny być "możliwie najszybciej zwrócone", chyba że dane
państwo "zrzeknie się tego prawa".<br /><b>Zenon Baranowski</b>
Komentarze (19)
najlepsze
Myślę, że każdy komu zależy na wyjaśnieniu tego wypadku powinien zagłosować na kandydata PIS. Tylko tej partii będzie na tym zależeć.
Ja wybiore kogos, dla kogo to jest najmniej wazne i na pewno nie socjalistow z PiS czy PO
Strategia jest jasna
nie głosujcie na Kaczyńskiego bo nie można głosować z litości, zresztą nie ma co się nad nim litować on jest oszołom zabili mu brata więc będzie się mścił i próbował wyjaśniać katastrofę co zepsuje nam stosunki z rosją, a my chcemy wrócić do dawnej polityki, gdzie wszędzie mieliśmy przyjaciół, wszyscy nas kochali, tylko trzeba zająć odpowiednią, taką jak dawniej wyważoną i rozsądną pozycje do uprawiania polityki zagranicznej...
Owszem, to był rosyjski (a raczej sowiecki) samolot z tym, że SU-27 należał do białoruskich sił powietrznych.
Małe kłamstewko się nie udało
Amerykanie w Chorwacji i Polacy w Rosji to tak jakby odwrotne sytuacje, matole.
Poza tym jak widze co robi Tusk i Komorowski to coraz bardziej watpie ze to był wypadek.
bo amerykanie ich tak dobrze nie znają jak my :-)
My wiemy, że można im ufać w końcu byliśmy braćmy przez ponad pół wieku, owszem były jakieś drobne awantury, zatrzymaliśmy potop bolszewików na europe, oni nam wymordowali większość inteligencji, 22 tys oficerów, ale za to my im kilka wieków wcześniej zajeliśmy Moskwe;-)
W każdym razie po tym wszystkim żyliśmy w pokoju i przyjaźni. My w polsce bardzo cenimy sowieckich agentów
potrafili zgladzic 5 tys swoich, wiec potrafiliby tez niewygodna wladze odsunac