Poniższy tekst to przestroga odnośnie kupowania w sklepach Media Expert. Jedna z wielu, bo od czasu gdy ta sprawa trwa, natrafiłem na kilkanaście podobnych przypadków opisanych na różnych forach internetowych, grupach na FB i etc. Przeczytaj i zastanów się zanim coś kupisz w tym sklepie....
28 Sierpnia 2015 roku oddałem smartfon w salonie Media Expert we Wrocławiu w celu reklamacji. Telefon został przyjęty przez sprzedawcę, który dokonał oględzin towaru opisując stan techniczny jako dobry z widocznymi normalnymi śladami użytkowania (co oczywiście jest udokumentowane na zgłoszeniu gwarancyjnym).
Schody zaczeły się dwa tygodnie później. Reklamacja została odrzucona przez gwaranta, który tłumaczy że powodem jej odrzucenia były uszkodzenia mechaniczne t.j. zawilgocenie wewnątrz obudowy, oraz pęknięcia na ramce.
O ile wilgoć wewnatrz telefonu to coś z czym nie mogę sie kłócić (miałem przecież aparat w kieszeni podczas opadów deszczu :/), to problem w tym, że telefon oddałem do sklepu bez żadnych pęknięć. Bardzo uprzejma pani z obsługi sklepu (trend który zaczyna i kończy się tutaj) nakazała mi nie przyjęcie reklamacji, i zapewniała że wkrótce ktoś się do mnie zgłosi.
Po dwóch tygodniach bez odzewu poszedłem do sklepu by dowiedziec sie czy są jakieś informacje. Już mniej uprzejma pani z obsługi powiedziała mi że 23 września (czyli tydzień wczesniej) zostało wysłane do mnie pismo w którym przedstawiona została odpowiedź na moje odwołanie. Pismo zostało wysłane nie na adres korespondencyjny który podawałem, tylko na adres zameldowania. Podróż do domu (6 h w obie strony i ok 80 zł wydane na bilety) szybko ujawniła że pismo nie przyszło a poczta nie ma o nim pojecia. Po kolejnej wizycie w sklepie pani z działu obslugi klienta łaskawie wydrukowała mi je z systemu.
Tutaj akcja dzieje się kilkutorowo i pędzi aż do rozczarowującego finału. W piśmie napisano (nie wiem kto, ponieważ wydruk z systemu nie był podpisany) że pracownik po prostu nie zauważył dwóch wielkich pęknieć na obudowie, które byłaby w stanie zauwazyć osoba ślepa. Jednakże sklep chce załatwić sprawę ugodowo i zaoferować mi specjalną cene na nowy telefon. Zacząłem z czystej ciekawości pytać o nową ofertę, i jednocześnie kontaktować się z serwisem do którego wysłano telefon (support.pl), oraz dzwonić na infolinie by dowiedzieć się co mogę zrobić by przyśpieszyć rozwiązanie sprawy (miesiąc z aparatem zastepczym z kiepską baterią do najprzyjemniejszych nie nalezy).
Sklep na samym poczatku nie wiedział wogóle o co chodzi, poźniej kazał czekac aż pojawi się specjalna osoba odpowiedzialna za oferty handlowe. Specjalna osoba nic nie mogła zrobić bez kontaktu z działem handlowym. I tak po czterech dniach wydzwaniania przedstawiono mi oszałamiającą ofertę upustu 100/200 zł na nowy telefon (przy aparatach kosztujących 2000-1500 zł). Konsultantka z infolinii, powiedziała mi że mogę pisać na adres mailowy, zamiast wymieniać komunikacje pocztową jak w latach 70tych (co i tak jest niemożliwe bo żaden list do mnie nie dotarł i nie znam adresata). Napisałem pieknego maila gdzie uprzejmie i cierpliwie wyjaśniam że:
„Pęknięcia na ramce które zanotował serwis dokonujący naprawy, pojawiły po tym gdy telefon został odesłany do serwisu przez pracowników sklepu Media Expert(...). Telefon dotarł więc do serwisu uszkodzony. Pracownik sklepu Media Expert który przyjmował telefon dokonał jego dokładnych oględzin, i nie stwierdził żadnych pęknieć co jest udokumentowane na zgłoszenu reklamacyjnym. Obowiazkiem pracownika przyjmującego reklamowany towar jest dokładne opisanie telefonu i jego stanu zewnętrznego, a biorąc pod uwagę wielkość pęknięć o których rozmawiamy nie było możliwości by nie zauważyć ich przy oględzinach.
Biorąc pod uwagę wszystkie w/w informacje, stan w jakim telefon przekazałem do sklepu i stan w jakim odebrał go serwis, wnioskuje że wina leży po stronie pracowników sklepu Media Expert którzy uszkodzili sprzęt, bądź nie zabezpieczyli go odpowiednio przed wysyłka do serwisu.
Ja jako konsument, zaakceptowałbym odrzucenie zgłoszenia reklamacyjnego gdyby telefon wrócił do mnie w stanie takim w jakim go oddałem. Teraz ze względu na dodatkowe pogorszenie stanu faktycznego sprzętu, z waszej winy ryzykuje większe koszta naprawy, nie mówiąc już o przedłużającym się oczekiwaniu na rozwiązanie sprawy.”
Problem tylko że na ten mail (wysłany 1go Pazdziernika) nikt mi nie odpisał. Dzwoniłem po raz kolejny na infolinie do działu reklamacji, gdzie powiedziano mi że dział zajmuje się tylko reklamacjami on-line. Konsultant powiedział mi że przekaże mój numer telefonu odpowiednim osobom które się ze mna skontaktują. Zadzwonił facet. Nie przedstawił się, powiedział tylko że dzwoni z działu reklamacji. Wchodził mi cały czas w słowo. Skupiał się na tym że telefon jest zalany, nie na tym że wrócił z zarysowaniami zewnętrznymi których wcześniej nie było, poinformował że odpowiedź na maila będzie w ciągu 14 dni ustawowo ale i tak będzie tylko powtórką tego co napisano wcześniej.
Podsumowując. Od 28 sierpnia (!) moje zgłoszenie reklamacyjne ciagnie się jak brazylijska telenowela. Obsluga klienta ma do mojej sprawy podejście które woła o pomstę do nieba. Straciłem masę czasu nerwów i pieniędzy błądząc w tym kafkowskim labiryncie gdzie nikt nie może mi pomóc. Oddałem telefon do reklamacji, telefon wrócił w gorszym stanie i wychodzi na to że jedyne wyjście to zgodzić się polityką zignorowania roszczeń klienta, odebrać aparat i ponieść dodatkowe koszta za naprawe we własnym zakresie.
Nie kupujcie w Media Expert.
Pozdrawiam Rafał :)
Komentarze (9)
najlepsze
Bez dowodów tylko pelikany ( ͡° ͜ʖ ͡°)