Mamy faceta, który ma refleksyjną naturę. Lubi się zastanawiać, planować, poznawać określone prawdy z wielu różnych źródeł. Doskonale rozumie że im więcej ma wiedzy w danym temacie, tym wnikliwsze i głębsze będzie wejrzenie w to, co jest dla niego ważne. Kto ma mniej wiedzy, przeważnie staje się pokarmem tego, kto ma jej więcej.
Dzieci + żona = szczęście?
Wszyscy jego rówieśnicy się żenią, robią dzieci… a on czyta o związkach, np. książki wyklętego Kotońskiego, Bussa, Straussa i innych ideologów burzących mury społecznych kłamstw, a także rozmawia z wrakami tych, których zniszczyła wiara w równanie będące podwaliną społeczeństwa, a więc dzieci + żona = szczęście. Z tej strefy mroku przechodzi w stronę oficjalnego dobra i światłości, a więc dowiaduje się też z innych źródeł, kojarzących rozmnażanie z najwyższym celem istnienia człowieka, aktem patriotyzmu, hołdem dla tradycji czy uczynkiem który najbardziej podoba się Bogu.
Wie że będzie żył maksymalnie kilkadziesiąt lat, więc chce dobrze przeżyć swoje życie i mądrze zainwestować wszystko to, co wypracuje. Nie chce opierać się na „dobrych radach” życiowych mędrków, ponieważ to nie oni a on poniesie odpowiedzialność za swoje błędy, i doświadczy triumfu gdy odniesie sukces.
Rezygnacja z życia wygląda fajnie tylko w filmach
Rozumie że tak ważne i ciążące na całym życiu decyzje, nie mogą być podejmowane pod wpływem zmiennych emocji. Warto poczekać, gdyż pośpiech i desperacja drastycznie zwiększają szansę błędu – dlatego im bardziej nerwowo i agresywnie jego dziewczyna namawia go do „nałożenia spodni”, czyli oświadczenia się i wyrzucenia gumek, tym większa w nim pewność, że może taki ciąg zdarzeń wcale nie gwarantuje szczęścia. I nie jest pewny, czy poświęcenie swojego szczęścia dla szczęścia dziewczyny, jest takim dobrym wyjściem. Może to wygląda wspaniale i romantycznie w filmach, gdzie leci piękna muzyka i je się smaczne chipsy, a po godzinie wychodzi do domu, ale nie w życiu.
W polskich, ubogich realiach małżonek jest jak saper, pomylić się może tylko raz. I nawet jeśli przeżyje, coś zawsze urwie; czasem ręce, czasem jaja.
Czy szczęście może zrodzić zło? NIE.
Ludzie nie znający się np. na mechanice, oddają samochód do warsztatu. Oczywista oczywistość. Jakby naprawiali sami, to by wszystko popsuli. Człowiek który się żeni, wie o psychice kobiety, o tym co ją napędza i motywuje tylko tyle, co opowiedzieli mu rodzice oraz bajki, filmy i seriale. Czyli same kłamstwa. Gdyby to była prawda, nie byłoby tylu rozwodów i nieszczęśliwych ludzi, którzy z dzieciństwa wynieśli przeważnie wewnętrzne konflikty, złość i poczucie winy.
Obraz kobiety wykreowany przez media, jest zupełnie inny niż ten prawdziwy. Kto tego nie rozumie, jest skazany na nieprzyjemne, pełne konfliktów życie. Gdy iluzja styka się z twardą rzeczywistością, pęka jak bańka mydlana. Oto cena pośpiechu i braku wiedzy, skakania na główkę do płytkiego basenu.
Nasz człowiek rozgląda się i widzi, że zgodnie ze statystykami ponad jedna trzecia małżeństw się rozwodzi. Jest też sporo tych, co by chcieli ale nie mogą – wspólne biznesy, dzieci, strach przed presją otoczenia, kredyty albo brak pieniędzy, bo rozwód jest drogą imprezą. Zaczyna więc podważać wszystko to, co mu wmawiano od dziecka, że tylko ślub i dzieci dają spełnienie, oraz sprawiają że Pan Bóg w chmurach się uśmiecha, jak nasze Panie przy łzawej telenoweli.
Wszędobylskie oszustwo
Widzi że informacje które mu dawano, nie mają pokrycia w rzeczywistości. Jest jak niemiec w czterdziestym piątym roku, stojący na gruzach swego domu, przypominający sobie jak z innymi w ekstazie krzyczał za swym fuhrerem, że tysiącletnia rzesza wygra wojnę. Uświadomił sobie że jak miliony innych ludzi, został bardzo sprytnie oszukany. Wpada w stan szoku, otępienia, które pozwala jemu czy jej znieść gwałty niosących wolność radzieckich, skośnookich żołnierzy, którym w czasie gwałtu brzęczą zegarki na rękach. Jesteśmy poddawani takiej masie kłamstw w każdej dziedzinie życia, że bycie oszukanym żadną hańbą nie jest.
Nasz człowiek w tym momencie odczuwa wewnętrzny chaos, kompletną dezorganizację swych celów i założeń życiowych. Wszystko na czym budował wizję świata, kobiet i siebie, zostało zrujnowane przez prawdę; kłamstwo upada, co jest przeżywanym w samotności bolesnym procesem – pragnąc ukojenia tego nieprzyjemnego uczucia, zaczyna rozmawiać o tym z bliskimi, z otoczeniem. Chce wiedzieć, czy inni też dostrzegli jak zostali oszukani. Dzieląc się swymi spostrzeżeniami, pragnie poczuć oparcie w grupie, odzyskać twardą podstawę dzięki której można żyć.
Mityczna szklanka wody…
A co robi otoczenie? Głównie straszy że zostanie sam jak palec, że nikt nie poda mu szklanki wody na starość, że dzieci są wielką radością, że trzeba szybko bo jak będzie za stary, to żadna go nie zechce, że dzieci to przetrwanie w genach…
Nasz strateg jest bardzo odważny, mądry i przenikliwy, ale zgubiła go nieznajomość ludzkiej natury. Jeszcze nie wie że argumenty które słyszy, nie są zaproszeniem do otwartej dyskusji, a ukazaniem swojej ścieżki życia jako jedynej i najlepszej. I jeśli ktoś tak mówi, to ma tylko jeden cel – przekonać w każdy możliwy sposób, a jeśli się nie da to wyśmiać, skojarzyć kogoś z innymi poglądami jako wariata, psychicznie chorego. To mechanizm obronny, dzięki któremu człowiek nie dozna poczucia życiowej porażki, że podjął złą decyzję. Zapytany musi zaatakować, nie ma innego wyjścia – instynktownie się ratuje przed zalewającą go falą uczucia życiowej porażki. W tej batalii o własne ego i samopoczucie, nie ma litości i nie bierze się jeńców; walka jest brutalna i krwawa.
Nie ma róży bez kolców
Mądry (ale póki co naiwny) odpowiada, że rodzice są często wyrzucani do domu starców przez dzieci, by przejąć ich majątki, a chwilowa radość z bobaska przesycona jest bezustannym lękiem o niego przez całe życie. Przecież wiele dzieci umrze przed rodzicami, zostanie bandytami, narkomanami czy pijakami, więc nie jest to wszystko tak różowe; całe poświęcenie rodziców pójdzie na marne. To oczywiście jakiś odsetek, ale ponieważ nikt nie wie w kogo uderzy zły los, bać się musi każdy. Mówi też, że nie rozumie co oznacza przetrwanie w genach? Przetrwa jakaś nasza cecha, ale przecież nie my, nie nasza świadomość, więc jakie to przetrwanie?
Wtedy uruchamiają się ostrzejsze tony, często agresja, oskarżenia. Pojawia się wzbudzanie poczucia winy że nie dba o naród, nie jest patriotą – że gdyby wszyscy tak myśleli, jego by nie było. Zawsze są też oskarżenia o egoizm, narcyzm a nawet ciężką chorobę psychiczną – no bo wszyscy powinni mieć żonę i dzieci. Są też psycholodzy amatorzy, prorokujący że nie chcesz mieć rodziny, ponieważ przeżyłeś traumę i boisz się odpowiedzialności. Ale czy lęk przed odpowiedzialnością jest czymś złym? Wychowanie dziecka to wielkie poświęcenie, inwestycja i ofiara z całego swojego życia – dlaczego nie można się tego bać? Lęk nas mobilizuje, ukazuje z czym tak naprawdę się mierzymy. Nie każdy jest do tego gotowy, a wielu te zadanie przerośnie.
Nawet chory psychicznie lepszy od bezdzietnego
A teraz spójrzmy na pracoholika. To bardzo podobny nałóg do narkomana czy pijaka, ale jest jedna różnica. Pracoholik ma pieniądze. Oboje uciekają przed przykrymi wspomnieniami, poczuciem nudy bądź nie zgadzają się z istniejącą rzeczywistością – jeden ucieka w nawalenie się, drugi zajmuje swoje myśli i uwagę pracą. Oboje rezygnują z życia, dokonują samobójstwa mentalnego. Ich ciało niby żyje, ale ich świadomość jest w zupełnie innych światach.
Pracoholik wydaje się być w porządku – nie zawsze, ale najczęściej tak. Da pieniądze i ucieka do pracy. Można mieć kochanka i chodzić po sklepach, narzekać na życie. Tymczasem zdrowy psychicznie człowiek, zdający sobie sprawę z odpowiedzialności którą rodzi założenie rodziny, nie krzywdzący nikogo, staje się często – zbyt często – osobistym wrogiem niejednego człowieka. Jeśli nie jesteś jak inne klony, musisz zostać starty z powierzchni ziemi. Możesz chlać, ćpać, byle były pieniądze – będziesz wtedy szanowany. Gdy z własnego wyboru nie chcesz mieć rodziny, jesteś ZŁEM WCIELONYM.
Walka o kiełbasę, tanie piwo i ego
Myślisz że ci wszyscy bluzgający, szydzący ludzie walczą o swoją religię, moralność, przetrwanie ludzkości na planecie ziemia? Żrący najtańszą kiełbasę, popijający chemicznym ścierwem nazywanym dla jaj piwem, jeżdżący fabią i marzący o passacie w dieslu walczą o ziemię, tę ziemię? Nie, oczywiście że nie. Walczą jedynie o poczucie, że nie zostali oszukani, orżnięci. Tylko o to chodzi i o nic więcej. Walczą o swój mały interesik, który jest dla nich całym ich światem. Im głośniej wrzeszczą o Twoim egoiźmie, tym mocniej interesuje ich własny kałdun – to wojownicy biedronkowych promocji. Warto to zrozumieć, nie gniewać się.
Dlatego ci którzy nie chcą mieć rodziny, albo zakładają że póki co jej nie chcą, np. dają sobie kilka, kilkanaście lat na zdobycie wykształcenia, majątku, powinni zrozumieć kilka spraw.
Zasady przeżycia we wrogim otoczeniu
1. Otoczenie nigdy nie wybaczy Ci mądrości i życia po swojemu, a nie tak jak inne klony. To nieważne co mówią i myślą, to jest silniejsze od nich – ta zadra że zrobiłeś po swojemu, będzie w nich tkwiła zawsze, a boleć będzie zawsze wtedy, gdy im się powinie noga, a na tej ścieżce częste są zwichnięcia, złamania a nawet amputacje. Będą wtedy myśleć że się śmiejesz i z nich drwisz, więc będą nienawidzieć.
Za wszelką cenę musisz mieć możliwość zmiany środowiska w którym żyjesz. Jeśli jesteś gdzieś na stałe, bez możliwości ucieczki, możesz się liczyć z pogardą i złością otoczenia. Najczęściej to obmawianie, docinki, żarciki, dokuczanie – ale może być znacznie gorzej. Np. jeden Pan powiedział o moim bezdzietnym znajomym, „po co to w ogóle żyje?”, a oburzona małżonka „moje dzieci będą robić na jego emeryturę? Niedoczekanie!”. Tymczasem dzieci tych państwa uciekły od rodziców, ich grubiaństwa, presji i nakazów. Złość i frustracja z powodu ucieczki dzieci przeszła na singli, starych kawalerów i stare panny. Mieli mieć podcierane tyłki studolarowymi banknotami, a będzie co najwyżej papier ścierny w najpodlejszym domu opieki.
Simon Mol, wielka nadzieja postępowej lewicy
To jak tacy ludzie mają Cię lubić? Zrobili błąd, a widzą że Ty wiesz, rozumiesz – czego oni nie rozumieli gdy byli w Twoim wieku. Jak mają Cię polubić? Budzisz zazdrość, złość i najgorsze emocje, więc następuje atak, pełen nadziei że ból ustanie. Ale on nigdy nie ustanie.
Prości emocjonalnie ludzie są jak Simon Mol. Zarażał adidasem Panie, wierząc że wirus przeniesie się na nie, a jego zostawi w spokoju. Oni także atakują, obśmiewają w jakiejś głębokiej wierze, że gdy komuś napaskudzą w życiu, paskudztwo ich opuści. Skończą jak Pan Simon, czyli bardzo nieciekawie.
2. Dobrze się zastanów, zanim powiesz komukolwiek że nie chcesz mieć dzieci i rodziny. Polecałbym mówienie że nie możesz – bo np. masz chorobę w rodzinie, zrujnowaną genetykę itd. To zupełnie zmieni podejście do Ciebie. Ludzie zamiast atakować, nosić w sobie pogardę do Ciebie, będą się cieszyli swoim sukcesem, a ci bardziej prostaccy czasem dokuczą, manifestując jacy są szczęśliwi mając rodzinę. Udaj smutek, niech triumfują, przecież za chwilę czeka ich powrót do twardej, bezlitosnej rzeczywistości. Przed ludźmi zabobonnymi i religijnymi, możesz dla zabawy powiedzieć że chcesz dzieci, ale dla Pana Boga cierpisz i ich nie masz. Wzbudzisz wtedy wielki podziw – nie zapominaj o rozdzierającym smutku na twarzy, postawie męczennika; lud kocha cierpiących z własnej woli. A gdy tłuszcza nie widzi, raduj się swoimi pasjami, swoim spokojnym, wolnym od cierpień życiem.
3. Musisz dobrze zarabiać, mieć majątek. Słabego nikt nie szanuje, a jeśli nie jest jak inne klony, chętnie zaatakują. Silnego zaatakować trudno, bo można zdrowo oberwać na różne sposoby, w końcu pieniądze wiele mogą.
4.Trzymaj pieniądze przy sobie, dopóki żyjesz; ktoś Ci tę dupę jednak musi podetrzeć. Lepiej żeby to zrobiła dobrze opłacona prywatna pielęgniarka, a nie naburmuszona salowa w zapleśniałym domu opieki, gdzie oddadzą Cię ukochane dzieciaki dla mieszkania.
Komentarze (12)
najlepsze
@gudenoff to co tu widzisz to treść zaburzeń psychicznych, z którymi @samiec zmaga się najprawdopodobniej od dziecka. Nie ma sensu z tym dyskutować, bo tacy ludzie zawsze znajdują sobie wymówki żeby ich zdanie było na wierzchu. Tak zachowują się osoby, które nie
Jeśli ktoś już pisze bzdury, to powinna istnieć możliwość dyskusji na argumenty, ale osoby, które nie zgadzają się ze zdaniem @samca automatycznie są usuwane z forum, bądź zakrzyczane w niemerytorycznej dyskusji. Coś z tym trzeba zrobić zanim choroba się rozrośnie, choć nie wróżę @samcowi popularności. Jednak mimo to wiem,
Protestuję ! Zapiski są doskonałym materiałem dowodowym na istnienie rdzennych talentów z jedyną w swoim rodzaju stylistyką :D Bogactwo słowotwórcze i opiniotwórcze przebija wszystkich znanych mi satyryków ;)
Osobowości zaangażowane w misję niesienia 'oświaty', na które często powołuje się @samiec, są naprawdę niezwykłe. Np: pan prawnik z 'bogatym' doświadczeniem zawodowym / nawet artykuł o tym był :D/, okazał się dwoma studentkami wkręcającymi braci samców, by potem na powrót stać się upomnianym przez moderację facetem. / W trakcie rozmowy telefonicznej z jednym z moderatorów upewniono się, że koleś ma penisa :D / Obstawiam, że to 'Conchita jakaś' z bardzo zmanierowaną elokwencją :D Albo biegający z nożami i maczetami, grono szacownych filozofów bez pojęcia o protoplastach zawodu, nawet zaszyty alkoholik z przebłyskami racjonalizmu. Można by tak do jutra....:)
Takich perełek, awanturek, głupiutkich treści jest tam więcej i dlatego należy chronić ten swoisty 'rezerwat przyrody'.
Postuluję, aby autora i resztę osobników wpisać na listę gatunków zagrożonych, z litościwą
uwagą:
'Wirus kaznodziejstwa' niesie ze sobą pewne konsekwencje :) Ale zdaje się, że 'oświecony' nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności jaką bierze na własne barki za rozpowszechniane treści, proponowane metody leczenia i , pod przykrywką 'samczego samorozwoju', 'uzdrawianie' związków. Czas zweryfikuje szamańskie 'kompetencje' :)
A, że głupota jest zaraźliwa i na podatnym gruncie zbiera żniwo, wzbudza jedynie moje współczucie :D
Grupą klakierów nie przejmowałabym się zanadto. Zwróć uwagę ile osób
nie mozesz znalezc kobiety? zadna z toba nie chce byc? poddaj sie i nie szukaj do tego filozofii (plytkiej i pustej). Jestes cienias i musisz sie z tym pogodzic.
Czy prawnik, architekt, lekarz czy hydraulik, wszystkie opowieści chłopaków są takie same, mają ten sam rdzeń. I to warto poznać, nawet jeśli się w to nie wierzy, bo przyjdzie taka chwila że przyda się to w życiu. Każdy nagle zauważy, że jego kobieta zaczyna się zachowywać tak, jak u kilkudziesięciu chłopaków przed zdradą czy rozwodem.
I jeśli mamy faceta, który jest zastraszony presją takich osób jak np. Ty, wyzywającą od tchórzy, onanistów i nieudaczników, przez co może podjąć niekorzystną dla siebie decyzję - przychodzi do nas, czyta nasze opowieści, zapoznaje się z poradami. Widzi że piszą to nie ludzie z marginesu, onaniści itd., tylko często zamożni, wpływowi, inteligentni
Straszenie kolegami? wyszedles juz z pieluch?
Matka cie musiala strasznie skrzywdzic. Proponuje dobrego psychologa zamiast grupki wzajemnych adoratorow, polaczonych wspolnym cierpieniem.
Ja bardzo szanuję kobiety - ale jeśli rozumiem jaką ma psychikę i