URBEX
Artykuł pochodzi z mojego nowego bloga fotograficznego o nieco innej stronie miasta :
//kunstmaschine404.o12.pl/wp/
Odkrywanie industrialnych pozostałości, swoista archeologia miejska, odsłanianie poprzednich warstw miasta stało się w ostatnich latach niszowym hobby dla grup eksploratorów na całym świecie. Nazywają się Urbex od Urban Exploration. Infiltracja opuszczonych ale nadal strzeżonych obiektów musi podnosić poziom adrenaliny. Na badaczy odwiedzających miejsca, o których przeciętny mieszkaniec nie ma pojęcia, czekają rożne pułapki - prąd z nieszczelnych instalacji, gaz, skorodowane konstrukcje, czeluście kesonu z którego nie ma już powrotu. To przykładowe strony urbexu :
//forgotten.pl/
//penetratorscavengerteam.blogspot.com/
Na mapie warszawskiego urbexu, tereny Żerania usiane są lokacjami wartymi odwiedzenia. Wiele z nich niedługo zniknie. Wyprawy mają także na celu udokumentowanie przemijających śladów poprzedniej epoki. Kontynuuję więc eksplorację industrialnych przestrzeni. Na północy znajduje się centrum „Zony” - Elektrociepłownia Żerań. Z mojego bloku po drugiej stronie rzeki i z estakady mostu Grota-Roweckiego widać zwarty moloch Żerania. Rozświetlany czerwonymi rozbłyskami komin elektrociepłowni przypomina latarnię morską, ostatnią przystań przed pustkowiem przedmieścia. Jakiś czas temu okolica została odgrodzona i zmieniona w plac budowy poszerzanego mostu, jeżący się rzędami smukłych ramion pracujących bezustannie dźwigów.
Można wyczuć jakąś grozę bijącą z industrialno-portowej dzielnic, gdzie monument elektrociepłowni, otoczony kratownicą rur stoi w drżącym powietrzu, jakby tonął w płonącej słonecznym żarem ulicy. Niczym mrówki suną w upale rzędy ludzi śpieszących się do pętli autobusowej. Gdyby ci ludzie zniknęli, ta rozpędzona nie wiadomo już kiedy machina pracowałaby swoim rozpędem nadal a ponad zmęczonym krajobrazem tak jak dziś, każdego następnego ranka formowałoby się niczym wielki neon, gorejące kwaśną żółcią słońce.
Za Żeraniem, po drugiej stronie śluzy jest mały dystrykt o nazwie „Piekiełko” gdzie między rurami kanalizacji i porośniętymi chwastami ruinami stoją szpetne baraki mieszkalne. Ma się wrażenie jakby ta pozostawiona odłogiem przestrzeń wsysała w siebie zapachy i dźwięki, wypluwała je odmienione, nacechowane innymi barwami i skojarzeniami. To dowód na to, że nawet najbłahszy widok potrafi się zmieniać, pogłębiać swój nastrój zależnie od pór dnia i roku, od ochoty na pobudzenie swojej wyobraźni. Przez ponure „Piekiełko” można dojść do kolejnej lokacji „Zony”. Jest nią księżycowy krajobraz wysypiska popiołów i ujście ścieków Żerania. Dalej jest już tylko strasząca wybitymi oknami i tajemniczymi konstrukcjami, tzw. „fabryka domów”, jedno z popularnych miejsc wśród urbexu. Za mostem północnym znów zaczyna się cywilizacja.
//kunstmaschine404.o12.pl/wp/
Komentarze (1)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora