To nie jest pierwsze podejście pana Lee. Pojawiał się na płytach Rhapsody (jeszcze zanim zmienili nazwę na Rhapsody of Fire), już prawie 10 lat temu. Głos miał wówczas nieco mocniejszy, ale wciąż brzmi świetnie.
Pierwsze skojarzenie po włączeniu 1 utworu: Therion.
Drugi utwór jakby to potwierdził... I pokazał też, że gość jest jakby poza muzyką. Nie wypada to najlepiej moim zdaniem, choć w innej aranżacji uważam, że głos by się sprawdził.
Komentarze (5)
najlepsze
Autor tekstu chyba słucha tylko Judas Priest
[http://www.filmweb.pl/person/Christopher.Lee)
Oburzające stwierdzenie.
Drugi utwór jakby to potwierdził... I pokazał też, że gość jest jakby poza muzyką. Nie wypada to najlepiej moim zdaniem, choć w innej aranżacji uważam, że głos by się sprawdził.