Chciałem się podzielić z wami swoim kontaktem z polityką - co prawda tą na szczeblu samorządowym - ale i tak jest to dla mnie wystarczająca lekcja, która bardziej utwierdza mnie w moim przekonaniu, że osoba która chce uprawiać politykę z góry powinna być podejrzana, dlaczego chcę to robić. Ogólnie kilkanaście ostatnich dni wystarczyły by zobaczyć politykę w pigułce. I wkurzyć się na to jak radni PO, SLD (Wspólnie dla Jaworzna), PSL (Skutecznie dla Jaworzna) żerują na ciężkiej pracy zwykłych obywateli.
Postaram się krótko. W październiku 2012 roku na sesji Rady Miasta w Jaworznie złożyłem wniosek o wprowadzenie projektu budżetu obywatelskiego w Jaworznie. Budżet obywatelski to pewna kwota pieniędzy wydzielona z budżetu miasta w ramach której mieszkańcy mogą zgłaszać swoje projekty a potem w drodze głosowania mieszkańcy wybierają te które powinny być realizowane (tak w skrócie).
Początkowo pomysł był przyjmowany przez radnych ostrożnie. Wiadomo nowa idea, w Polsce bądź co bądź zyskująca dopiero popularność. No nic ale im dalej w las tym radni przekonywali się coraz bardziej to tej propozycji. Po półrocznych pracach na linii mieszkańcy - urząd powstałą bardzo ciekawa koncepcja budżetu obywatelskiego. W sumie mieszkańcy mieli dostać do dyspozycji 2 miliony złotych, miasto zostało podzielone na 13 okręgów i każdy z okręgów miał dostać w zależności od liczby mieszkańców od 80 tysięcy do 230 tysięcy. Do tego w projekcie było założenie że projekty mogą zgłaszać osoby które ukończyły 15 lat (minimum 15 głosów poparcia pod projektem). Ze składania projektów zostali wyłączeni radni (mają taką możliwość - daje im to mandat radnego) i urzędnicy (to poprawka została wprowadzona na prośbę naczelników wydziałów).
4 kwietnia radni mieli możliwość zapoznania się oficjalnie z pełną wersją projektu (miesiąc przed głosowaniem na sesji). Po za kilkoma drobnymi uwagami i żalami niektórych radnych, że to nie mogli mieć wpływu na pracę nad projektem od początku (w sumie mieli trzy lata na stworzenie czegoś takiego ale po co) spotkanie zakończyło się w bardzo miłej atmosferze - wszyscy radni wyrażali uznanie dla projektu, kilka poprawek radnych zostało uwzględnionych. Dodam też że do mieszkańców były dostarczane ulotki z informacją o tym, że jak ktoś jeszcze chce może zgłaszać wnioski do projektu (ok, pojawiły się głosy że nie każdy dostał ulotkę w miarę wcześniej) niektórzy mieszkańcy nanieśli jeszcze kilka poprawek. Były też konsultacje zgodnie z prawem z instytucjami pozarządowymi.
Końcem kwietnia miała odbyć się sesja Rady Miasta na której miał zostać przegłosowany projekt budżetu obywatelskiego. I tutaj zaczyna się moja "przygoda" z uprawianiem polityki Przez ponad miesiąc nie było żadnych znaków że coś może być nie tak. Aż do pamiętnej sesji.
Zamiast przegłosowania propozycji budżetu, na samym początku sesji wystąpił przewodniczący PO zgłaszając aby projekt budżetu zdjąć...bo jak stwierdził był słabo skonsultowany z mieszkańcami i radni nie mieli takiego wpływu na prace nad nim jakby chcieli. Radni projektu do głosowania nie dopuścili - został od zdjęty z sesji głosami PO , Wspólnie dla Jaworzna (SLD) i Skutecznie dla Jaworzna (PSL). Za było Jaworzno Moje Miasto i PiS.
Po sesji przeczytałem ciekawą wypowiedź w prasie posła PO z mojego miasta - że projekt został zdjęty bo nie wszyscy radni byli gotowi do obrad. No skoro radni przez miesiąc nie mogli przeczytać projektu uchwały (kilka stron) to wyjścia są dwa: albo nie są zainteresowani sprawami miasta, albo mają tyle innych obowiązków że na bycie radnym nie starcza im czasu. Skoro tak niech złożą mandat radnego.
Idąc dalej. Poczekałem kilka dni czy radni mają jakiś konkretny plan. Plan mieli taki, że teraz nagle chcieli powołać specjalny zespół i od nowa pod przewodnictwem radnych przygotuje się nowy projekt. Szkoda że przez 3 lata bycia radnymi nie zaświtało im w głowie aby to zrobić. Zresztą wkurzające było bardziej to, że przed sesją w rozmowach z nimi (4 radnych z tyloma udało mi się porozmawiać) było kompletnie nie przygotowana merytorycznie, co gorsza nie znała projektu nad którym miała debatować (!!!).
No to po tych kilku dniach, postanowiłem że tak łatwo nie odpuszczę ogłosiłem że mam zamiar zbierać podpisy pod tym moją inicjatywą tak by wróciła jako Obywatelska Inicjatywa Uchałodawcza (minimum 200 podpisów). Z projektem zbierania podpisów miałem wystartować po długim weekendzie. Ale 2 maja radni PO, SLD, PSL zgłosili "swój" projekt. "Swój" biorę w cudzysłów bo projekt różnił od mojego tylko...48 słowami. A główne zmiany to możliwość zgłaszania przez radnych projektów w ramach budżetu obywatelskiego, zwiększenie ich liczby w komisji weryfikacyjnej z do 5 radnych i inny algorytm podziału pieniędzy. Oficjalnie - więcej pięniędzy ma iść na mniejsze dzielnice - a to że akurat większość z radnych która nie dopuściła do głosowania wcześniejszego projektu pochodzi z tych mniejszych dzielnić. Cóż - przypadek.
Oczywiście radni 2 maja zgłoslili projekt a 6 maja przewodniczący PO zwołał szybko nadzwyczajną sesje na 17 maja, tak by szybko przegłosować projekt. Cóż konsultacje społeczne teraz już nie były potrzebne, bo projekt przecież jest radnych. W ten sposób przewodniczący wiedział, że są zbierane podpisy pod obywatelską inicjatywą to nawet nie raczył poinformować nikogo że ma zamiar zwołać sesję.
No nic była jeszcze szansa by dwa projekty radnych i ten obywatelski znalazły się na sesji. Trzeba było tylko szybko złożyć projekt obywatelski. Były na to dwie godziny, ale się udało. Niestety przewodniczący nie wyraził dobrej woli i nie znalazł czasu 6 maja by nadać tok dokumentą, znalazł za to czas by wieczorem (późnym bardzo) wypisywać do pracownic biura rady aby ten na następny dzień rano przygotowały pisma do wszystkich organizacji pozarządowych o treści takiej (parafrazuje) - oto do przewodniczącego został zgłoszony projekt radnych PO, SLD, i PSL w sprawie budżetu obywatelskiego. I że to ich projekt. I zapraszają na nadzwyczajną sesje na której przegłosują swój projekt.
Tutaj pominę opisanie pewnych prób nacisku aby nie dramatyzować i nie robić tragedii. I ogólnie siedzieć cicho.
Podsumowując. Jestem delikatnie mówiąc wściekły. Bo radni przez 3 lata nie zrobili nic by taki budżet wprowadzić. A teraz kiedy projekt był przez pół roku przygotowywany przez obywateli (pewna pomoc miejskich urzędników w formach proceduralnych), którzy w ramach swojego wolnego czasu, często biorąc wolne w pracy pracowali nad ciężko i merytorycznie nad projektem. I po wszystkim co? A no nic. Przychodzi grupa radnych, która zaczyna rozgrywać politycznie przyszłoroczne wybory samorządowe i najzwyczajniej w świecie bierze komuś gotowy projekt robiąc mu delikatny lifting, który polega na tym że jest dodane kilka punktów pozwalającym radnym stworzyć projekt bardziej przychylny radnym tych ugrupowań Po czym po tym wszystkim PO pisze, że na forum jednej z gazet że, "to oni zgłosili w październiku projekt budżetu obywatelskiego".
To tyle. Musiałem się gdzieś wypisać - zwykła polityczne kurestwo. Przepis radnych jak stworzyć dobrą uchwałę? Poczekać aż znajdzie się ktoś z ciekawym pomysłem, wszystko przygotuje, dopracuje względy prawne, a potem najzwyczajniej w świecie mu ją podpier....znaczy ten wykorzystać.
Miałem jeszcze kilka pomysłów, które gdzieś mi w głowie świtały aby zarazić nimi radnych. Ale po tym wszystkim i tych politycznych rozmowach, chodzenia od ugrupowania do ugrupowania i pytanie ich po wszystkim - o co chodzi? mam po prostu dość radnych i polityki. I po ludzku mam żal.
Kto przeczytał, dzięki za uwagę musiałem się gdzieś wypisać.
Komentarze (5)
najlepsze
P.S. apropos "urzędasów" nie mówię tutaj o szeregowych ;) niektóre są sympatyczne - pozdrawiam.