Swoją drogą, to dość rozpowszechniony zwyczaj i nie tylko w wiktoriańskiej Anglii ale też w Stanach i w Polsce. Parę lat temu mój kolega w czasie remontu starego pomieszczenia gospodarczego znalazł całą kolekcję tego typu zdjęć. Pamiętam, że jeszcze w latach 80tych na pogrzebach był obowiązkowo fotograf, a mój kolega który terminował w takowym zakładzie powtarzał, że na jednej z lekcji jego "mistrz" uczył go,
@planet3437: Bo żyłeś już w innej epoce. Jeszcze 100 pięćdziesiąt lat temu śmierć była czymś naturalnym, wpisanym w codzienność. Spać w jednym pokoju z trupem? Nie było problemu. Ludzie w czasie konduktów pogrzebowych rozmawiali o interesach. Bo dzisiaj on, jutro ja, albo ty. Przechodzono nad tym do porządku dziennego. Do choregio na łożu śmierci przychodziła rodzina, sąsiedzi i wrogowie aby się pojednać. Normalka. Śmiertelność niemowląt była tak duża, że to
@sportpomnikow: Ja się bardzo cieszę, że odchodzi się od wystawiania zwłok podczas nabożeństw pogrzebowych. Do tej pory pamiętam dziadka leżącego w odkrytej trumnie - nie rozumiem w jaki sposób ten widok może pomóc komukolwiek pożegnać się ze zmarłą osobą. Mi nie pomógł na pewno.
Komentarze (6)
najlepsze
Jestem chyba psycholem..
Swoją drogą, to dość rozpowszechniony zwyczaj i nie tylko w wiktoriańskiej Anglii ale też w Stanach i w Polsce. Parę lat temu mój kolega w czasie remontu starego pomieszczenia gospodarczego znalazł całą kolekcję tego typu zdjęć. Pamiętam, że jeszcze w latach 80tych na pogrzebach był obowiązkowo fotograf, a mój kolega który terminował w takowym zakładzie powtarzał, że na jednej z lekcji jego "mistrz" uczył go,