Wpis z mikrobloga

Ciekawe, czy nie będzie z tego wykopaliska jak sprawa się rozwinie, ale teraz krótko...

Kupiłem na Allegro (dosłownie, bo w oficjalnym sklepie Allegro) depilator IPL dla żony. Wyjęliśmy go, przetestowaliśmy i... stwierdziliśmy, że się nie sprawdza. Nie to, że nie było efektu, bo efekt widoczny jest dopiero po kilku sesjach, tylko po prostu - jednak nie było to to, czego oczekiwaliśmy. Tak więc zgodnie z 14-dniowym prawem zwrotu skorzystałem z formularza Allegro i odesłałem towar.
Minęło 14 dni od odebrania sprzętu przez Allegro - pieniędzy ni widu nie słychu. Napisałem maila, czekam dwa dni - nadal cisza. Dzisiaj w końcu dzwonię do Allegro, czekam 10 minut na konsultanta.
Efekt - pani się dowie, kiedy zwrócą pieniądze, ale ma w systemie informacje z magazynu, że towar był używany, więc stracił 15% na wartości i o tyle mniej mi zwrócą...


Wszystko pięknie, ale że co? Za kilka pstryknięć chcą 150zł? Przypomniałem Pani o ustawie o prawach konsumenta i o tym, że przetestowanie przedmiotu - o ile się go nie uszkodzi - nie może prowadzić do obniżenia wartości. Jednak pani nieugięta i że odpisze mi oficjalnie na maila...

No ciekawe co odpiszą, bo ustawa mówi jasno:

Art. 34. 4. Konsument ponosi odpowiedzialność za zmniejszenie wartości rzeczy będące wynikiem korzystania z niej w sposób wykraczający poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania rzeczy, chyba że przedsiębiorca nie poinformował konsumenta o prawie odstąpienia od umowy (…).


Czy wyjęcie z opakowania i przetestowanie wykracza poza korzystanie konieczne do stwierdzenia charakteru? Od kiedy? Tak naprawdę mogłem im nawet oryginalnego opakowania nie odsyłać bo nie mam takiego obowiązku, ale odesłałem im dokładnie tak jak przyszedł, w stanie idealnym.

Czekam na dalszy ciąg wydarzeń i - bez względu na zakończenie - będę domagał się odsetek ustawowych za zwłokę. To są grosze, ale nie chodzi o pieniądze a o zasady...

Tak więc radzę podchodzić z ostrożnością do zakupów w oficjalnym sklepie Allegro

#allegro #januszebiznesu #prawokonsumenckie
  • 44
@taazowsky: @batman87co: Zgadzam się w pełni z Wami, ale ustawodawca daje taką możliwość.
Też jestem zdania, że akurat takie przedmioty nie powinny podlegać zwrotowi. Ale gdyby nie podlegały - nie kupiłbym na Allegro tylko pierw dokładnie wszystko sprawdził w lokalnym sklepie. Rozsądek rozsądkiem, a prawo prawem.
Nasze prawo nie ma wiele wspólnego z rozsądkiem :-)

W każdym razie pomijam kwestie etyczne, biorę pod uwagę tylko i wyłącznie kwestie prawne, a
@brak: w zasadzie obudowa ma kontakt ze skórą

@taazowsky: @batman87co: Podrążyłem troszkę temat - tutaj problem leży wyłącznie po stronie producenta lub sklepu, przepisy jednak są ok!

Niektóre produkty (w tym depilatory) nie mogą być zwrócone (ze względów higienicznych) o ile zostały dostarczone w zapieczętowanym opakowaniu (+powinna być odpowiednia informacja na stronie produktu). A to, że producent nie pieczętuje towaru (choćby zwykłym stickerem, który musiałby być zerwany przy otwieraniu),
@StormRider: Przed chwilką coś podobnego napisałem :-)

Problemy są dwa:
1. Opakowanie nie było w żaden sposób zapieczętowane - wina producenta / sklepu* (niepotrzebne skreślić)
2. Brak jakiejkolwiek informacji na stronie produktu o braku możliwości zwrotu po otwarciu.
@husky83: http://www.konsumentalista.pl/wszystko-o-zwrotach-towarow/

"Czego nie możemy zwracać:

- rzecz dostarczaną w zapieczętowanym opakowaniu, której po otwarciu opakowania nie można zwrócić ze względu na ochronę zdrowia lub ze względów higienicznych, jeżeli opakowanie zostało otwarte po dostarczeniu (np. soczewki kontaktowe)"


Moim zdaniem depilator jak najbardziej zalicza się do kategorii przedmiotów, których zwracać nie można. Ma elementy (końcówki), które ze względów higienicznych nie powinny być używane przez inne sposoby. Zwrot nie powinien zostać przyjęty
@StormRider: tak, ale zwróć uwagę na to co napisałem:

Opakowanie nie było w żaden sposób zapieczętowane


Otwarcie nie polegało na zerwaniu jakiegoś stickera czy czegoś takiego. Po prostu - zwykłe otwarcie pudełka, więc pod to 'czego nie możemy zwracać', nie podbiega.
@husky83: Dziwne, jaki to model? U mnie po zamówieniu przyszło to w opakowaniu, które szło otworzyć, ale już sam depilator był zabezpieczony opieczętowanym workiem, którego otwarcie jasno sugeruje, że przekraczamy właśnie granicę możliwości zwrotu.
@batman87co: grzybek by już się chyba ujawnił, więc całe szczęście odpada. Tak jak wyżej napisałem - w kwestiach etycznych i higienicznych w pełni się z tym zgadzam.
Ale skoro sklep / producent nie zabezpiecza swoich interesów i przez to umożliwia zwrot - to korzystam z takiej możliwości...

@StormRider: Wszystko zapakowane w oryginalnych woreczkach.

Zresztą Allegro samo przyznało, że zwrot przyjmą (czyli pod ten punkt o zapieczętowaniu to nie podbiega), tylko
@StormRider: Remington, nie pamiętam dokładnie jaki model.

Ale teraz inna kwestia - nawet gdyby stickery były, to przyjęli zwrot, rezygnując z możliwości odmowy przyjęcia ze względu na to że sprzęt jest używany. Reszta przepisów pozostaje niezmienna - czyli przetestowanie produktu nie zmniejsza jego wartości
@husky83: Nie miałem jeszcze styczności z interpretacją: "'poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania' sposób", ale wydaje mi się, że zostawia on spore polu do popisu. Czytałem tylko kiedyś, że to oznacza mniej więcej tyle, że możesz z nim zrobić to, co mógłbyś w sklepie - użytkowanie na skórze przekracza takie coś.
@husky83: No ja właśnie też Remingtona zamawiałem i depilator był w worku takim foliowym, który można było tylko i wyłącznie rozerwać, nawet miał na sobie jakieś napisy sugerujące właśnie, że po rozerwaniu o zwrocie można zapomnieć. Ale ok, przyjęli to nie ma sensu ciągnąć tego tematu.