Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma morzami było sobie królestwo. Jak to w królestwie bywa, rządzili tam Król z Królową. Jednak para monarsza była zasmucona brakiem męskiego potomka. Po wielu latach prób Królowa stała się wreszcie brzemienna i powiła pięknego synka. Następca tronu - Książę był malutki, piękniutki i... miał jedną wadę - zamiast przyrodzenia miał małą, złotą śrubkę.

Dorastał nasz Księciunio w komnatach królewskich, nie zbywało mu mleka ni miodu ni ptasiego mleczka, lecz zmartwienie Króla i Królowej - złota śrubka - jak była, tak była. Pytano o rady czarowników i golibrodów, kowali i innych "fachowców", lecz na próżno.

Gdy Książę podrósł i zaczął się interesować płcią odmienną, zainteresował się również swym defektem i trafił, za radą pewnego wędrownego magika, do Wyroczni co mieściła się w lasach niedaleko zamku. Wyrocznia, jak to wyrocznia, powiedziała tak:

"Książę!