Ok. 13:40 psy zaczęły szczekać. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem starą zdezelowaną skodę a w środku jakiegoś pijaka. O 13:44 zadzwoniłem na policję i powiedziałem, że jakiś pijak wjechał na nasze podwórko i leży nieprzytomny w aucie a skoro tu wjechał, to znaczy, że jechał pijany po publicznej drodze. Istniała też niewielka szansa, że to nie był pijak a normalny człowiek, który miał np. udar ale uznałem, że operatorka jest na tyle
@jsmith7d2: Wyglądał jak stary alkoholik i bełkotał jak mocno pijany więc na 99,9% był to pijak. Tak jak napisałem, istniała niewielka szansa, że to nie był pijak tylko koleś z udarem. Jeśli nie był pijany, to nie miałby kłopotów. A jeśli był to zasłużył sobie na kłopoty. Jako że często jeżdżę rowerem to moja tolerancja dla pijanych kierowców jest zerowa bo szansa wyjścia bez szwanku rowerzysty po zderzeniu z samochodem jest
Zrobiłem dobrze czy źle?