Ostatni dzień tripa.
"Pogoda Ty kur*o, zmarnowałaś mi 500km drogi" - pozwolę sobie tak zacząć, wyjaśnienie będzie poniżej.
Ale od początku - wczorajszą noc spędziłem w kajucie na promie. Bardzo przyjemna - było nawet łóżko i prysznic! Skoro to miał być ostatni rejs to stwierdziłem, że pójdę kupić sobie może jakiegoś drinka czy coś - niestety zostawiłem portfel w kufrze, a że było już z 30 minut po rozpoczęciu rejsu to se
"Pogoda Ty kur*o, zmarnowałaś mi 500km drogi" - pozwolę sobie tak zacząć, wyjaśnienie będzie poniżej.
Ale od początku - wczorajszą noc spędziłem w kajucie na promie. Bardzo przyjemna - było nawet łóżko i prysznic! Skoro to miał być ostatni rejs to stwierdziłem, że pójdę kupić sobie może jakiegoś drinka czy coś - niestety zostawiłem portfel w kufrze, a że było już z 30 minut po rozpoczęciu rejsu to se
Założenia były proste - pakuję namiot i kieruję się tam, gdzie będzie najlepsza pogoda, czyli w tym wypadku padło na Mazury i Suwalszczyznę. Trasa zaplanowana była częściowo tylko na początek pierwszego dnia (z punktu startowego w Górze Kalwarii nad Śniardwy do Niedźwiedziego Rogu), a następnie pełna improwizacja w poszukiwaniu punktu na nocleg. Na końcu wpisu podam trochę informacji technicznych oraz listę rzeczy, które miałem ze sobą.
UWAGA! Dużo czytania
1