"Z jakimi dodatkowymi możliwościami dla użytkownika wiąże się korzystanie z portalu [youtube] ? Jak oceniasz stopień jego interaktywności?" Jakieś pomysły? #humanistycznybelkot #wok #nacomito
Wszystko
Wszystkie
Archiwum
- 20
Wielkie piękno (bez spoilerów, za to sporo dygresji, w tym zestawień z literaturą, co tutaj może być poczytane za snobizm. Wiernie ostrzegam, kogokolwiek kto w ogóle zechce to przeczytać :) )
41 003 - 1 = 41 002
Trans-Atlantyk
41 003 - 1 = 41 002
I otóż to Pustka! Puste wszystko, jak pusta Butelka, jak Badyl, jak Beczka, skorupa. Bo tyż, choć straszna męka nasza, przecie pusta, pusta i pusty Strach, pusty Ból, a już i sam Rachmistrz pusty, jak Próżne Naczynie.
Trans-Atlantyk
@Palosanto: w moim przypadku przesłanie tego filmu dotarło do mnie wiele dni po seansie. Muszę obejrzeć go jeszcze raz, ale już teraz mogę powiedzieć, że Sorentino w "Wielkim pięknie" uchwycił w kadrze refleksję, która towarzyszy mi codziennie, ale którą tak trudno określić, tak trudno udowodnić, która się po prostu jakoś umyka, wyślizguje, gubi się w chaosie nadmiaru bodźców. Tą refleksją jest zdanie sobie sprawy z pustki dzisiejszego świata. Przerażającej próżni, która otacza współczesnych ludzi. Nicość, kompletny brak jakiegoś punktu zaczepienia, jakiejś opoki, sensu.
Ta myśl tkwi u mnie gdzieś z tyłu głowy, czasem nie daje mi spać, czasem budzi we mnie wewnętrzną złość i rozżalenie, ale mimo to ciągle nie może się przebić na poziom świadomości. Sorentino swoim filmem może nie przebił tej membrany dzielącej mnie od uświadomienia sobie prawdy, ale sprawił, że stała się (ta membrana, bariera) przezroczysta. Albo nie. Stała się lustrem. W tym lustrze widzę swoją (i wszystkich ludzi) egzystencję, patrzę na nią z boku i w końcu dostrzegam to, czego nie mogłam zobaczyć, bo sama w tym uczestniczę. Widzę bezładne miotanie się, odbijanie się od ściany do ściany, kluczenie od punktu do punktu, bez celu i bez nadziei na odnalezienie sensu w tym wszystkim.
"Wielkie piękno" jest dla mnie wielkie, bo unaocznia tę uwierającą mnie (może nie tylko mnie? może wszystkich nas, tylko zatopieni w nurcie bezcelowości, płynący ślepo całą ławicą za nie wiadomo czym nie mamy czasu tego dostrzec?) i niewygodną prawdę o współczesności. Wielkie piękno umarło, jego cień pada na nas gdy staniemy naprzeciwko wielkiego pomnika przeszłości (Rzym), ale to już tylko skamielina, relikt piękna. To właściwe, prawdziwe piękno, które rodzi się wśród żyjących, umarło, bo my, ludzie, dawno
Ta myśl tkwi u mnie gdzieś z tyłu głowy, czasem nie daje mi spać, czasem budzi we mnie wewnętrzną złość i rozżalenie, ale mimo to ciągle nie może się przebić na poziom świadomości. Sorentino swoim filmem może nie przebił tej membrany dzielącej mnie od uświadomienia sobie prawdy, ale sprawił, że stała się (ta membrana, bariera) przezroczysta. Albo nie. Stała się lustrem. W tym lustrze widzę swoją (i wszystkich ludzi) egzystencję, patrzę na nią z boku i w końcu dostrzegam to, czego nie mogłam zobaczyć, bo sama w tym uczestniczę. Widzę bezładne miotanie się, odbijanie się od ściany do ściany, kluczenie od punktu do punktu, bez celu i bez nadziei na odnalezienie sensu w tym wszystkim.
"Wielkie piękno" jest dla mnie wielkie, bo unaocznia tę uwierającą mnie (może nie tylko mnie? może wszystkich nas, tylko zatopieni w nurcie bezcelowości, płynący ślepo całą ławicą za nie wiadomo czym nie mamy czasu tego dostrzec?) i niewygodną prawdę o współczesności. Wielkie piękno umarło, jego cień pada na nas gdy staniemy naprzeciwko wielkiego pomnika przeszłości (Rzym), ale to już tylko skamielina, relikt piękna. To właściwe, prawdziwe piękno, które rodzi się wśród żyjących, umarło, bo my, ludzie, dawno
- 2
@Palosanto: Do filmu nic nie mam, doskonale eksploatuje myśl na jakiej się opiera i chętnie do niego jeszcze wrócę.
Dwie osoby zabijają się tam wobec zakłamania innych ludzi, jedna osoba wobec fundamentalnego braku sensu życia, główny bohater świadomy jest absurdalności świata, a Święta jest przykładem konsekwentnego dążenia do autentyczności… ale to wszystko już było, w tym sensie brakuje zakończenia a historia po prostu się urywa. I wcale nie oczekiwałem, że
Dwie osoby zabijają się tam wobec zakłamania innych ludzi, jedna osoba wobec fundamentalnego braku sensu życia, główny bohater świadomy jest absurdalności świata, a Święta jest przykładem konsekwentnego dążenia do autentyczności… ale to wszystko już było, w tym sensie brakuje zakończenia a historia po prostu się urywa. I wcale nie oczekiwałem, że
[...]Pojawiały się jednak takie konteksty rozmowy, w których każdy rozmówca mówił o jakimś „My” i owo „My” odnosiło się do całego Marszu Niepodległości. Był więc przekonany, że ma coś wspólnego z resztą maszerujących. Pomysły na to, co miałoby stanowić o owej wspólnocie, były bardzo różne. Jej najczęściej podkreślanym wyznacznikiem był wspólny cel, czasem definiowany jako uczczenie rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, czy też jako wyrażenie swoich uczuć narodowych, zamanifestowanie patriotyzmu lub prawicowych przekonań. Często do przekonania o wspólnocie skłaniały nie tyle oznaki takiego, a nie innego światopoglądu, co pewne wrażenia estetyczne, jakie wywołuje widok zgromadzenia:
(26-letni