Przypomniała mi się pewna historia. Kilka lat temu wracałem (teraz nie wiem po co) do ojczyzny samolotem. Już na lotnisku chciało mi się lać ale moją (wtedy przyszła) żona mówi, że nie mamy czasu i żebym odlał się przed wejściem na pokład. w ostatniej chwili zmienili bramkę no i wszyscy pędem do innej. A u mnie ciśnienie wzrasta. Nic- myślę, załatwię sprawę w samolocie. Siadamy, startujemy, lecimy. Niby wszystko ok,
Przypomniała mi się pewna historia. Kilka lat temu wracałem (teraz nie wiem po co) do ojczyzny samolotem. Już na lotnisku chciało mi się lać ale moją (wtedy przyszła) żona mówi, że nie mamy czasu i żebym odlał się przed wejściem na pokład. w ostatniej chwili zmienili bramkę no i wszyscy pędem do innej. A u mnie ciśnienie wzrasta. Nic- myślę, załatwię sprawę w samolocie. Siadamy, startujemy, lecimy. Niby wszystko ok,